Dwie nieokrzesane córki B.J. Blazkowicza nie mają litości dla nazistów. Pędzą przed siebie i zużywają tony ołowiu na sekundę – a wszystko w oparach wysokooktanowej aury "buddy movie". I kiedy już myślałem, że twórcy znów rozbili bank swoją koncepcją, dostałem patelnią w łeb. Lekko, ale ból (i niesmak) pozostał.