Produkcje Polaków są znane na całym świecie. To jednak żadna promocja
Polacy odnoszą sukces na całym świecie. Ich produkcje przyciągają miliony, ale jednocześnie dzieła nie zdradzają pochodzenia autorów. To branża, która promuje Polskę jak mało która. Tylko na pierwszy rzut oka.
"Frostpunk" to kolejny sukces polskich twórców. W zaledwie 66 godzin od premiery sprzedało się 250 tys. kopii, co pozwoliło autorom na zwrot poniesionych kosztów. Od tego czasu 11 bit studios liczy tylko czysty zysk. Dla porównania, "Idę" w polskich kinach w dwa lata od premiery obejrzało łącznie niecałe 120 tys. widzów. Owszem, bardziej dopisała publika na świecie, bo np. w samej Francji był to 1 mln osób. W 2015 roku szacowano, że oglądalność filmu nagrodzonego Oscarem, wliczając w to wszystkie możliwe nośniki, wyniosła 1,5 mln. W dwa lata! Dla polskiej branży gier takie liczby to pestka. I nie tylko dla najlepiej nagradzanych.
Średnio udany jakościowo "Sniper: Ghost Warrior 3" już sprzedał się w liczbie ponad miliona egzemplarzy, choć dopiero w kwietniu minął rok od premiery. A przecież to nie żaden zdobywca prestiżowych nagród, tylko średniak. Z kolei wysoko nagradzane "This War of Mine" przekroczyło 3 mln sprzedanych kopii w trzy lata. Wśród najlepiej sprzedających się polskich gier znajdziemy m.in. "Dying Light" (2015) czy "Lords of The Fallen" (2014), które trafiły do ponad 7 mln odbiorców. Oczywiście prawdziwym rekordzistą jest seria "Wiedźmin" - łącznie ponad 25 mln sprzedanych egzemplarzy, z czego ponad 10 mln to zasługa "Wiedźmin 3: Dziki Gon".
Wielkim sukcesem polskiej kinematografii był ostatnio "Twój Vincent". W jeden weekend w brytyjskich kinach zarobił 365 tysięcy dolarów. Jeszcze lepszy był "Botoks", który zgarnął ponad 1 mln dolarów. Ale tylko dlatego, że do kin ruszyła Polonia. Wyniki wydawać mogą się imponujące, ale bledną już przy statystykach… rolniczej gry stworzonej w Polsce. Po pierwszych 48 godzinach od premiery "Farm Simulator" rozszedł się w liczbie ponad 20 tys. sztuk. Biorąc pod uwagę, że jest do kupienia za około 17,5 dolara, a dla firmy zostaje z tego około 13 dolarów, dotychczasowych dochód można szacować na 260 tys. dolarów, co daje prawie 900 tys. zł.
Niesprawiedliwie porównywać ambitny obraz "Twój Vincent" z rolniczą strategią? Być może. Ale przecież "Twój Vincent" nie przetrwałby komercyjnego starcia z "This War of Mine" czy świeżym "Frostpunkiem".
W tym zestawianiu nie chodzi tylko o liczby. To są wysoko oceniane produkcje, które regularnie zdobywają nagrody w licznych światowych plebiscytach. Gdy dla branży filmowej świętem jest nominacja do Oscara, dla polskich przedstawicieli branży gier bycie w czołówce najlepszych na świecie jest regułą. Niedawno "Wiedźmin 3" okazał się najlepszą grą w historii według czytelników prestiżowego pisma Game Informer. Lista oficjalnych nagród jest tak długa, że nie sposób ich wymienić.
Do dziś Polacy wspominają sukces Edyty Górniak na Eurowizji, bo nie zanosi się, by jakikolwiek artysta mógł go powtórzyć. Tymczasem CD Projekt RED występuje np. na konferencji Microsoftu podczas E3, największej imprezie growej. To tak, jakby popularny polski zespół zaprezentował się w trakcie Grammy.
Na świecie nikt nie czeka na nowy film Patryka Vegi czy teledysk królów disco-polo. Na nową produkcję CD Projekt RED, Techlandu czy nawet CI Games - miliony. Najpopularniejszym polskim artystą wśród zagranicznych słuchaczy wcale nie był zespół Behemot, tylko autor ścieżki dźwiękowej do serii "Wiedźmin". Gdy do Polski przyjeżdżał Barack Obama, pokazywał się nie z nagrodzonymi książkami Tokarczuk czy Masłowskiej, tylko z nowym "Wiedźminem".
#
To nie film, muzyka, książka czy sztuka wyznacza kulturową pozycję Polski w świecie, tylko gry. One są w stanie dotrzeć do każdego. Sam nie mogę zgodzić się, by to była wyłącznie dobra wiadomość.
Dlaczego Robert Lewandowski nie zdobędzie nigdy Złotej Piłki? Bo "jest Polakiem, nie gra w Barcelonie ani w Realu (...) Pewnie Bayern i reprezentacja Polski na świecie, w jego najdalszych zakątkach, nikogo nie obchodzą. Pewnie nie ma tam nawet gdzie tego Lewandowskiego obejrzeć" - pisał Jacek Stańczyk ze Sportowych Faktów.
I trochę tak jest z polskimi grami. Są doceniane, ale tak naprawdę nikogo nie obchodzi fakt, że powstały w Polsce. Nie ma to żadnego znaczenia. Czy wiecie, kto stworzył super popularną serię "GTA"? "Assassin's Creed", "FIFA", "Call of Duty"? Nie, tym bardziej że dziś za światowe megahity odpowiedzialne są międzynarodowe zespoły. Ale jest też inny powód - poruszają uniwersalne historie, zrozumiałe dla każdego odbiorcy na całym świecie.
Właśnie dlatego "Frostpunk", "Superhot" czy seria "Sniper: Ghost Warrior" mogą przebić się na świecie. Bo, owszem, są dobrej jakości, ale każdy może się w nich odnaleźć. I dlatego łatwiej osiągnąć im międzynarodowy sukces niż np. filmom takim jak "Ida" czy chociażby "Bogowie", przedstawiający wydarzenia z życia Zbigniewa Religi. Można doceniać obraz "Ostatnia rodzina", ale czy historia Beksińskich jest w jakiś sposób ważna dla Amerykanów czy Brytyjczyków?
Wyjątkiem był "Wiedźmin". Słowiańskie klimaty wylewały się z ekranu. Tyle że dziś "Wiedźmin" nie jest już "nasz". Stał się międzynarodową produkcją, za serial jest odpowiedzialny Netflix, który musi dopasować go do swoich standardów. Stąd oburzenia rodaków, że na Zachodzie dyskutowano, dlaczego wśród bohaterów gry nie ma czarnoskórych postaci. I obawy, że Geralta zagra czarnoskóry aktor. Podobny problem mieli zresztą Czesi ze swoją produkcją o średniowieczu. Z jednej strony "inność" jest intrygująca, ale coraz częściej niezrozumiała.
Cieszę się, że Polscy twórcy zarabiają i odnoszą sukces na świecie. Ale oni sami niewiele mówią o Polsce w swoich dziełach. Choćby nie wiadomo jak dobrze sprzedawały się "nasze" gry RPG, strzelaniny czy strategie, nie będą miały takiego kulturowego znaczenia jak filmy Wajdy. Będą rozrywką, jedną z wielu.
Tutaj Polacy nie zajmują się Polakami
Paradoksalnie na brak uniwersalnego podejścia narzekają pisarze. Olga Tokarzuk w rozmowie z WP mówiła:
"Polacy zajmują się Polakami. Strasznie brakuje nam szerszego horyzontu, żeby dostrzec, że żyjemy w świecie, który zmienia się bardzo gwałtownie, pogrąża się w kolejnych wojnach, pogarsza się sytuacja klimatyczna. Zajmowanie się tylko czubkiem własnego nosa jest kuriozalne i niebezpieczne. Przez to, że zajmujemy się tylko swoim podwórkiem, zostajemy w tyle. Myślę, że w moich opowiadaniach czytelnik znajdzie nowe, zaskakujące punkty widzenia, niekoniecznie związane tylko z Polską" - twierdziła nagradzana na świecie pisarka.
Gry mają więc coś, za czym tęskni Tokarczuk. Polska strzelanina nie musi mówić o walczącej Warszawie, może być kolejną grą o snajperze, który walczy gdzieś w świecie. I dlatego będzie atrakcyjna dla każdego. Ale z drugiej strony coś tracimy: nazwy polskich twórców to dziś gwarancja jakości. Można więc przemycić tematy, które byłyby ciekawe dla grających na całym świecie, a przy okazji poruszały ważne polskie wątki. Znamienne, że Polacy biorą się za tragedię rosyjskiego okrętu, a gry o Wałęsie mają pod górkę.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Oczywiście to nie oznacza, że chciałbym, by nagle powstały gry o husarii, powstaniach i bohaterskich Polakach. Choć na pewno polskie mity czy klasyka literatury to ciekawy temat, który można byłoby wykorzystać. Na tyle, na ile to możliwe, chciałbym zobaczyć w polskich grach polskie wątki biograficzne, nawiązania, odniesienia do historii - samych twórców czy kraju. Nie musi to być Sienkiewicz, ale mogą być polscy himalaiści - jak w grze "Far Peak", zapowiadanej jako swoisty hołd dla naszego himalaizmu:
Wcale jednak tego nie wymagam. Nic się nie stanie, jeśli będzie tak, jak jest - polskie gry będą robić furorę na świecie, chociaż nikogo nie będzie obchodziło to, jaki paszport mają twórcy. Ale jeśli chcielibyśmy przekuć sukces rodzimych produkcji na coś więcej - na promocję polskiej kultury czy historii, to bez wykorzystania polskich wątków raczej się to nie uda. "Frostpunk" pewnie mógłby powstać wszędzie. Seria "Wiedźmin" już nie. A na razie zanosi się na to, że kolejnych następców Geralta nie widać. I być może po latach stwierdzimy, że szkoda, że "polskie gry" nie kojarzą się nikomu z Polską.