Boniek naprawdę zdenerwował środowisko. Jest ważna odpowiedź
Wpis o "patologii" zdenerwował wszystkich fanów e-sportu. Sam prezes PZPN bagatelizuje swoją wypowiedź, ale środowisko już wystawiło ciężką artylerię. Były drobne docinki, teraz jest list otwarty.
Zaczęło się od rozmowy na Twitterze. Zbigniew Boniek rozmawiał z Bogusławem Leśnodorskim, byłym prezesem Legii Warszawa. Skomentował jego inwestycję w drużynę AGO Gaming w ten sposób: "Boguś bez jaj,e-sport to jest i będzie duża kasa,ale to także świadectwo pewnej patologii.Siedzieć godzinami i walić w joystick?". Wypowiedź się wielu osobom nie spodobała
Bońkowi wytknęło tę wypowiedź wiele osób, w tym Jarosław "pashaBiceps" Jarząbkowski, najbardziej znany polski zawodnik e-sportowy. Redakcja WP Gry postanowiła w ramach odpowiedzi zagrać w "Counter-Strike'a" na żywo i pokazać, czym się ten cały e-sport "je".
W twitterowej dyskusji prezes PZPN stwierdził, że wszyscy wzięli jego rozmowę z Leśnodorskim zdecydowanie zbyt poważnie. Mało tego, serwis Polygamia.pl dopatrzył się w długim ciągu wpisów takiego, w którym Boniek jasno wspomina o pomyśle stworzenie cyfrowej ligi. Czyli prywatne zdania o "waleniu w joystick" nie przeszkadza mu interesować się e-sportem. Jak sam zauważa, "to jest i będzie duża kasa".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
List otwarty
Na słowa byłego piłkarza zareagowało wiele mediów. I kiedy wydawało się, że sprawa już przycichnie, do frontu przyłączyła się jeszcze jedna osoba - i wypala w Bońka niczym z kolubryny. To Viktor Romaniuk Wanli, szef jednego z największych na świecie sklepów z kluczami do gier i jednocześnie e-sportowej organizacji Team Kinguin. Dla prezesa PZPN napisał specjalnie list otwarty.
- Obecnie na świecie jest około 335 mln miłośników e-sportu. (...), nie jest zaskakujące, że o e-sporcie mówi i pisze się coraz więcej. Zjawisko to stało się przedmiotem zainteresowania, ale cały czas również wielu kontrowersji. W czym tkwi problem? - pyta Wanli. - Wydaje się, że cały czas w przyjętych definicjach i stereotypach. Sportowca kojarzymy jako osobę silną fizycznie, szybką i wytrzymałą. Gracza w gry wideo – profesjonalnego lub nie – wiele osób nie uzna za sportowca… A jednak wiosną 2013 r. rząd USA zdecydował się uznać zawodników League of Legends jako profesjonalnych sportowców i przyznać im wizę, aby mogli wystąpić w Ameryce. Gra League of Legends istnieje tylko od kilku lat, ale ewoluuje około 12 razy szybciej niż futbol amerykański. - dodaje.
Dalej stara się przekonać do stanowiska, że sport i e-sport mają wiele wspólnego. - Zespoły esportowe, czerpiąc z najlepszych praktyk sportów tradycyjnych, sprofesjonalizowały się. Gracze, podobnie jak inni sportowcy, mają trenerów, dietetyków, analityków, sponsorów, kontrakty, fanów, a nawet merchandising. Wydarzenia na żywo mają swoich komentatorów, którzy relacjonują rozgrywki i turnieje, a także przeprowadzają wywiady przed i po meczu - kontynuuje Vanli.
Na koniec podsumowuje, że "warto w e-sporcie dostrzec ogromny potencjał, a nie patologię", a także "poznać młodych ludzi, którzy udowadniają, że e-sport to nie tylko klikanie przed komputerem (...), ale pasja, sportowa dyscyplina, a także zdrowy tryb życia".
Będzie dogrywka?
Twitterowa potyczka zamieniła się w prawdziwą bitwę. Jej wynik może okazać się interesujący, jeśli Boniek postanowi wykonać swój ruch. Z chęcią usłyszałbym więcej o jego planach stworzenia e-ligi. Może za prywatną niechęcią do zawodowego "grania w gry" stoi szansa na przybicie sztamy piłki nożnej z cyfrowymi zawodami? A może to tylko jedna z wielu oznak, że obecni rządzący, czy w parlamencie, czy w związku, nie widzą miejsca dla e-sportu "na salonach"?