Poseł od Kukiza mówi "sport to zdrowie" i przestrzega przed e-sportem
Po ostatniej dyskusji posłów na temat sportów elektronicznych dominowały przewidywalne, konserwatywne opinie. Ale część z nich i tak okazała się zaskakująca.
Roman Kosecki z PO stwierdził na przykład, że państwa powinny toczyć ze sobą wojny w grach, a nie na prawdziwych polach bitwy. Zdecydowanie bardziej poważny i lepiej przygotowany okazał się poseł ugrupowania Kukiz'15, Jerzy Kozłowski. Ale miłośnicy e-sportu nie będą zadowoleni z jego wypowiedzi.
- "Sport to zdrowie", to każdy z nas dobrze wie. Wszelkie inwestowanie w ruch na świeżym powietrzu opłaca się całemu państwu. Im bardziej wysportowana młodzież, tym zdrowsze mamy społeczeństwo i mniejsze są koszty leczenia - mówi Kozłowski. Ciężko się z tym nie zgodzić. Ale znacznie ostrzejsze zdanie wyraża zaraz potem.
- Powiem brutalnie - wszelkie wspieranie e-sportu jest szkodliwe dla państwa, szkodliwe dla systemu ochrony zdrowia. (...) Absolutnie sobie nie wyobrażam, że jako komisja możemy popierać dziedzinę, która powoduje (m.in.) wady postawy, nadwagę, zmiany psychiczne. Próbuję zapalić czerwoną lampkę. Wisły nie zawrócimy, ale możemy pokierować ją na właściwe tory. Nie róbmy nobilitacji e-sportowi, możemy wskazać młodym ludziom zagrożenia - kontynuuje Kozłowski.
Dla osób kojarzących ugrupowanie Kukiz'15 z wolnościowym podejściem do rzeczywistości, może być to dużym zaskoczeniem. Jednocześnie poseł wspomina, że ma 18-letniego, grającego w gry syna. Kozłowskiemu dodaje jednak, że cały czas motywował go, aby uprawiał różne sporty i wychodził na dwór.
Opinia Kozłowskiego zdecydowanie wyróżniała się na tle innych wypowiedzi w ramach dyskusji komisji sejmowej o e-sporcie. O ile podobnie jak koledzy twierdził, że należy kłaść nacisk na rozwój fizyczny młodzieży, jako jedyny tak mocno oponował w kwestii wspierania e-sportu przez państwo. A wsparcie to, wobec lawinowego wzrostu zainteresowania ze strony młodzieży, wydaje się prędzej czy później nieuniknione.