Wojny między państwami toczone w grach wideo. To pomysł piłkarza Romana Koseckiego
Jak rozwiązać problem wojen na świecie? Roman Kosecki, ex-piłkarz i poseł obecnej kadencji, ma na to ciekawe rozwiązanie. Pola walki chce zamienić na wirtualne plansze, a żołnierzy na graczy.
Czwartkowa dyskusja komisji sejmowej na temat e-sportu pełna była przedziwnych stwierdzeń i miotania się. Z jednej strony posłowie rozumieją, że rozwój cyfrowych turniejów jest nieunikniony, ale z drugiej nie spieszy im się do udzielania jakiegokolwiek wsparcia poza "promowaniem tężyzny fizycznej". Ale z największą bombą wyskoczył Roman Kosecki, poseł Platformy Obywatelskiej.
W swoim raczej pozbawionym konstruktywnych pomysłów wywodzie, odpowiedzi na raport wiceministra Sportu i Turystyki, stwierdził, że generalnie jest przeciwny, żeby zamiast uprawiania sportu "ktoś siedział sobie i grał w gry komputerowe". Święte prawo do własnej opinii. Ale po chwili Kosecki przedstawił taki pomysł:
- Mam propozycję. Mam nadzieję, że nawet nie e-sport, ale w ogóle gry przełożą się na poważną politykę państwa. Na przykład wojenną. Jedno państwo usiądzie z drugim, wystawi swoich ludzie i będą na komputerach rozstrzygać, wirtualne wojska będą się biły. A normalni ludzie nie będą ginąć, będą sobie normalnie żyć i rozwijać swoją tężyznę - mówił Kosecki. Sugeruje nawet, by zgłosić taki pomysł na forum Unii Europejskiej albo NATO, bo w ten sposób "ludzie nie będą ginąć, tylko wyjaśniać to sobie przed telewizorem jedząc chipsy i popcorn".
Biorąc pod uwagę słabe przygotowanie Kosecki do tematu, ciężko stwierdzić, czy to faktycznie był żart, czy może to tak na poważnie. Ale nawet jeśli to dowcip, świadczy wyłącznie o tym, jak kiepsko poseł traktuje swoją pracę. W całej wypowiedzi nie wniósł nic nowego do tematu, a podzielił się jedynie czerstwym kawałem. W którym w zasadzie dzieli ludzi na "graczy i normalnych ludzi", a tych pierwszych dokleja do czipsów. Tak dla ogólnej informacji - na żadnych poważnych zawodach zawodnicy nie mają na stolikach ani chrupek, ani pizzy, ani batonów.
Ale to nie koniec. Chwilę później Kosecki dodaje:
- Niedługo nie będzie Lewandowskich, Błaszczykowskich. Będzie Pan Kowalski, Pan Nowak na ekranie, on będzie idolem młodzieży i sportowców, tylko z nim nie będziesz mógł się przywitać, porozmawiać i tak dalej.
Z przyjemnością informuję, że - w przeciwieństwie do gwiazd piłkarskiej ekstraklasy - z gwiazdami e-sportu jest o niebo łatwiej porozmawiać czy spotkać się z nimi. Po pierwsze większość samodzielnie prowadzi swoje kanały w mediach społecznościowych i dyskutuje z fanami. Po drugie regularnie pojawiają się na różnych turniejach czy targach, gdzie fani mogą nawiązać z nimi bezpośredni kontakt. A spotkanie z czołówką graczy Ligi Mistrzów? Nie wyobrażam sobie tego bez cudu albo odpowiednich znajomości.
Źródło: iTV Sejm