Zbigniew Boniek szaleje na Twitterze. “To patologia”
Zbigniew Boniek postanowił wyrazić swoją opinię na temat e-sportu. Dla prezesa PZPN-u i byłego świetnego piłkarza rywalizacja przy komputerze, mówiąc delikatnie, nie jest atrakcyjna. Specjaliści szybko wypunktowali byłego gracza Juventusu i łódzkiego Widzewa.
Dyskusja zaczęła się od komentarza jednego z twitterowiczów na temat nowej biznesowej aktywności byłego prezesa Legii. Niedawno Bogusław Leśnodorski zainwestował w e-sportową drużynę. “To musi być ciężkie @BL1916 (nick Leśnodorskiego na Twitterze - dop. red) twittuje o jakiś graczach komputerowych, co mało kogo obchodzi, a jeszcze rok temu był królem twittera” - napisał twitterowicz, co nie uszło uwadze Zbigniewowi Bońkowi:
Trwa ładowanie wpisu: twitter
“Boguś bez jaj, e-sport to jest i będzie duża kasa, ale to także świadectwo pewnej patologii. Siedzieć godzinami i walić w joystick?” - napisał prezes PZPN.
Na opinię Bońka bezbłędnie zareagował Jarosław “Pasza” Biceps, jeden z najlepszych i najbardziej znanych polskich e-sportowców:
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Cóż, rzeczywiście Zbigniew Boniek znany jest ze swojej twitterowej aktywności, w trakcie której nie zabrakło mocno kontrowersyjnych wpisów. Jak ten skierowany do Karoliny Hytrek-Prosieckiej, byłej już dyrektor do spraw komunikacji w Lotto Ekstraklasie. Na jej luźną propozycję wspólnej dyskusji przy kawie w rozmowie z Januszem Piechocińskim i Bońkiem, ten drugi odpisał: "gdy z Piechocińskim rozmawiamy o piłce to nam baba niepotrzebna”. Kierownictwo "FARE", organizacji zajmujących się różnymi przejawami dyskryminacji w futbolu, zgłosiło wówczas protest do wydziału dyscypliny UEFA.
Równie celnie odpowiedział Piotr Skowyrski, komentator e-sportowy, który przypomniał, że e-sportowa pasja może iść w parze z zainteresowaniem do tradycyjnego sportu. Popularny “izak” komentował mecze Mistrzostw Europy w 2016 roku na internetowych stronach TVP. W ten sposób zachęcił miłośników e-sportu do śledzenia meczów piłki nożnej.
I moglibyśmy życzyć sobie podobnej aktywności ze strony Zbigniewa Bońka. Dyskusja “czy e-sport to sport” trwa od dawna i ma niewiele sensu. E-sport to dziś “nie walenie w joystick”, a prężny biznes, przyciągający na trybuny mnóstwo fanów.
Prawie 2,5 mld zł rocznie - tyle w przeliczeniu na polską walutę generuje już e-sport. Opublikowany przez serwis Newzoo i Esports Bar raport jasno pokazuje, że Polska należy do czterech państw, w których nowe dyscypliny mają się najlepiej. Zadeklarowanych fanów sportów elektronicznych jest u nas aż 2,8 mln, a zawodników ponad 1000.
Oczywiście to nie oznacza, że każdy ma być fanem e-sportu, ale nazywanie tej dyscypliny patologią jest sporą przesadą. Zbigniew Boniek raczej nie zachęci sympatyków e-sportu to oglądania futbolu w ten sposób.
Niestety, to nie pierwszy przypadek, gdy władze z pogardą i niewiedzą wypowiadają się o e-sporcie. Elektroniczna rozrywka w wersji dla profesjonalistów to wciąż temat do żartów, o czym mogliśmy się przekonać podczas obrad Sejmowej Komisji Sportu, gdy jeden z posłów PO dał upust swojemu poczuciu humoru, a reprezentant ugrupowania Kukiz'15 przekonywał, że państwo w ogóle nie powinno się angażować w tego typu przedsięwzięcia. Tymczasem zagraniczni eksperci pieją wręcz z zachwytu, opisując rozgrywane w Polsce zawody i śledząc rozwój nowych dyscyplin w naszym kraju.
Zapewne za kilka lat wyżej cytowani eksperci będą zastanawiać się, skąd odpływ młodych ludzi i ich brak zainteresowania sportem. Być może jednym z powodów będzie właśnie dzisiejsza ignorancja i niezrozumienie nowej pasji.
Nawiasem mówiąc, wcale bym się nie zdziwił, gdyby okazało się, że e-sportowcy dbają o swoje zdrowie bardziej niż dawniej piłkarze: