Warcraft III Reforged fatalny? Oto mój raport prosto z pola bitwy
Znów zamieć nad Blizzardem. W 24 godziny po premierze remastera Warcrafta III internet został zalany negatywnymi opiniami. Niestety głównie bardzo trafnymi. Od bugów przez niedowiezione elementy po bany na forum. Z duszą na ramieniu odpaliłem, pograłem – i całkiem nieźle się bawiłem.
Jednocześnie świetnie rozumiem wszystkich hardkorowych fanów. Oczekiwania co do powrotów gier-legend są wielkie. A Blizzard nie tylko nie spełnił obietnic, nawet tych już pokazanych w przedpremierowych materiałach wideo, ale i społeczność wkurzył.
Lista zażaleń jest naprawdę długa. Ale nie ma co ukrywać - większość z nich dotyczy tych, którzy chcieli wejść w "Warcraft III Reforged" na całego, w pełni zaangażować się w modowanie czy multiplayer na "ligowym" poziomie. Ale ja na żadną z tych rzeczy nie czekałem. I pewnie nie jestem jedynym, który liczył tylko na zremasterowany atak nostalgii i powrót do słynnych kampanii po wielu, wielu latach.
Zmiany na gorsze
"Warcraft III" był zdecydowanie jednym z największych RTS-ów w historii. Ale dla mnie nie okazał się ważniejszy niż taka "Twierdza" czy "Age of Empires III". To były czasy, gdy gatunek strategii był szalenie płodny, a ja po prostu preferowałem te zwrócone w stronę historyczności, nie fantastyki.
Ale lata minęły, część dawnych miłości umarła - a warcraftowy świat nadal jest na topie za sprawą "World of Warcraft" czy "Hearthstone’a". Tym bardziej byłem ciekaw, jak wejdzie mi po latach kultowa strategia. I weszła przepięknie. Ale nie będę wyłącznie pokazywał tych zielonych kępek trawy - zacznijmy od zgrzytów.
Absolutnie największym były dla mnie cut-scenki. Poczułem się po prostu oszukany. Mieliśmy dostać zrobione od nowa przerywniki z bohaterami na pierwszym planie, a dostaliśmy ledwie odświeżoną wersję klasyka. Czyli widok na planszę i gadające głowy w prostokącie na dole ekranu.
Na Blizzconie 2018 grałem w wersję, w której sam widziałem projekt zmian. Potem słyszałem o nich od moich rozmówców na wywiadzie. Tymczasem przez ponad rok Blizzard nabrał wody w usta i po premierze dostarczył zmianę na gorsze bez słowa wyjaśnienia.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Mniej boli mnie grafika, choć wpadki są. Np. ewidentny problem z pokazywaniem płonących budowli na terenie objętym "mgłą wojny". Albo brzydka panorama horyzontu w przerywnikach. Jednak na licznych screenach użytkownicy Reddita pokazywali też, że o ile środowisko 3D jest teraz mniej kanciaste, tak poznikało dużo detali przyrody. Podłoże i drzewa wyglądają mniej okazale. Pełna zgoda tylko… mi to w ogóle nie przeszkadza.
Nie grałem w "Warcrafta III" od ponad 15 lat, nie pamiętam każdego piksela - a z drugiej strony remastery gier też rządzą się swoimi prawami.
Nadal jest dobrze
To zresztą perspektywa, która z pewnością dotyczy rzeszy osób, ale w sieci się nie przebija. Odpalając "Wacrafta III Reforged" na zasadzie "wspomnienie z dzieciństwa" (a przypominam, że oryginał wyszedł z 2002 roku, czyli 18 lat temu!), nie czuję zgrzytu. Nie czuję żalu za "odebrane" piksele sosenek i trawy, bo nowa wersja jest absolutnie grywalna i przyjemna.
Do kampanii dla jednego gracza (bo tylko ten tryb testowałem) nie mam po prostu żadnych zarzutów. Nie uświadczyłem bugów, lecących na łeb klatek. Irytował mnie długi czas wczytywania każdej planszy oraz wciąż średnie AI moich jednostek, które czasem klinują się na sobie i rezygnują z szukania nowej drogi. Ale też nie na tyle, żebym nie czerpał radości z przechodzenia misji.
A jeśli chodzi o scenariusze, "Warcraft III" nadal sprawdza się znakomicie. Pomysły na misje są świetne, budowanie bazy nie ciągnie się w nieskończoność, a chwile dłużyzny spędzamy na zwiedzaniu mapy, zabijaniu potworów, nabijanie doświadczenia herosa i zbieraniu artefaktów. To był gigantyczny skok w gatunku RTS-ów i fantastycznie przetrwał swoje 18 lat życia.
Podkreślić też trzeba, że wiele map przeszło znaczące modyfikacje. Najbardziej widowiskowa dotyczy słynnej mapy z misji "The Culling", przebudowano miasto, aby przypominało realia z "World of Warcraft". Lepiej, gorzej? Dla takiego nie-purysty jak ja było po prostu ok.
Nowe tekstury jednostek i budynków są przepiękne. Nawet te bieda cut-scenki zostały ładnie odświeżone – Arthas w końcu ma bujne, heavy-metalowe włosy, a nie jakiś zbity wałek, który wygląda jak kaptur. Równie majestatycznie wygląda teraz jego młot bojowy.
Fabuła po latach
Tym, co najgorzej się zakonserwowało, jest zdecydowanie fabuła. Ok, część sytuacji stała się już dla graczy kultowa. Ale i tak można zgrzytać zębami, podziwiając przemianę Arthasa czy zakulisowe gry demonów. Przez wiele lat myślałem, że ewolucja Anakina Skywalkera w Lorda Vadera w "Zemście Sithów" była niezwykle wiarygodna i poruszająca. Potem obejrzałem jeszcze raz i "sceny z przemiany" to bardziej generatorów memów.
I tu jest podobne. Toporne decyzje, nagłe, teatralne przemiany bohaterów, niezrozumiałe decyzje. Ciężko mi przypomnieć sobie, co myślałem o tym w 2002 roku - na pewno fabuła była podana w wyjątkowo bezpośrednim, RPG-owym stylu i przemawiała do umysłu. Dzisiaj trzeba ją przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza, jako bajkę z dzieciństwa.
Blizzard, ech Blizzard
Słowo na koniec: Grałeś casualowo w "Wacrafta III"? Chcesz pobawić się w kampanię i grę z komputerem? Opinie z sieci cię nie wzruszą.
Ale ciężko polecać grę, mając jednocześnie z tyłu głowy wszystko, co Blizzard tu zawalił. O cut-scenkach pisałem. Nie pisałem o banach na oficjalnym forum za niewygodne pytania, w tym refundacje. Raczej nie będę znęcał się nad polityką dotyczącej modów, czyli: "Co stworzysz, należy do Blizzu", bo to nic szokującego i podobne przepisy obowiązywały w ich starszych grach. Gorzej, że firma może skasować twoją pracę bez podania powodu.
Najbardziej zmasakrowany został sam tryb multiplayer, pozbawionych profili, klanów i różnych opcji turniejowych. Gracze donoszą też, że profile wyleciały z klasycznej wersji "Wacrafta III" oraz nie działają tam customowe mapy czy kampanie. Nie bardzo wiem, jak takie ruchy mają sprawić, żeby "W3" wrócił na esportową mapę - a jeszcze w styczniu zostało ogłoszone, że na takiej ma się pojawić dzięki ESL.
Dlatego absolutnie nie dziwię się globalnemu wkurzeniu. I chociaż strasznie przyjemnie gra mi się w kampanię, mam cały czas z tyłu duży niesmak. To nie tylko rozczarowanie brakiem obiecanych elementów, ale kolejną, poważną wpadką Blizzardu w ciągu ostatnich miesięcy. Wpadką, która coraz głębiej podkopuje wizerunek firmy, jako tej tworzącej fajną społeczność i robiącą produkty "od graczy dla graczy".
Jaki remaster czeka w kolejce? Po premierze "Warcrafta III Reforged" chyba zabraknie powszechnego entuzjazmu, a raczej zacznie się strach, jak bardzo przy tym "popsują" oryginał.