"Cyberpunk 2077": Cały świat ekscytuje się grą, o której nadal prawie nic nie wiadomo
"Cyberpunk 2077" znalazł się na czołówkach portali o grach z całego globu - mimo że nadal nic nie wiemy o grze. Świetnie to rozumiem, jestem jednym z tych, którzy też się ekscytują polską produkcją. Przyczyn masowej fascynacji jest kilka.
Dawno nie czułem takiego szaleństwa, jak przy najnowszej produkcji studia CD Projekt RED. Nie jestem zresztą sam, dziennikarze i gracze na całym świecie ewidentnie podzielają mój entuzjazm. Jego źródłem jest oczywiście "Cyberpunk 2077", gra, o której po raz pierwszy usłyszeliśmy sześć lat temu. Od tamtego czasu zobaczyliśmy zaledwie jeden zwiastun w 2013 roku!
Ale dla graczy liczą się nie tylko wizualne fajerwerki.
Kredyt zaufania
Sytuacja pokazuje, jak ogromny kredyt zaufania dostał CD Projekt RED od fanów. Na takie traktowanie mogą liczyć jedynie największe i najbardziej uznane studia. CDPR nie ma bogatego portfolio pełnego światowej klasy gier. Tak naprawdę to ma w nim tylko serię "Wiedźmin", z której spektakularny sukces odniosła dopiero trzecia część. A na fali tej sławy twórcy stworzyli też sieciową grę karcianą "Gwint".
"Cyberpunk 2077" to zupełnie nowa produkcja. Nie było wcześniej "Cyberpunka 2076", ani "Cyberpunka Jeden". To całkiem nowy strzał, krok w nieznane. Ale warszawskie studio mogło być pewne, że pomysł chwyci. Czemu?
CD Projekt RED zdobył serca graczy nie tylko świetnym "Wiedźminem", ale także podejściem do konsumentów. Polacy wypuścili 16 darmowych dodatków do gry (tzw. DLC), podczas gdy za podobne dodatki inne firmy każą sobie słono płacić. Wypuścili też dwa duże rozszerzenia, które objętością przewyższają niektóre "pełne" gry konkurencji. Stale wchodzili (i robią to nadal) w interakcję z fanami, odpowiadając im bezpośrednio i dając poczucie, że najważniejsze dla nich jest właśnie zadowolenie fanów.
Szeregiem słusznych decyzji i sympatycznych drobiazgów trafili do ich serc. To coś, czego zazdrościć mogą najwięksi gracze tego rynku, bogatsi i bardziej doświadczeni od polskiego studia.
Ważna nisza
Uznanie, jakim darzony jest CD Projekt RED, jest oczywiście jak najbardziej zasłużone. Fakt, że zapracował na nie praktycznie tylko jedną grą, pokazuje, jak dopracowana była to produkcja. "Wiedźmin 3" zachwycił graczy przede wszystkim rozbudowaną i wciągającą historią, postaciami, które można szczerze pokochać lub znienawidzić, przepięknym ogromnym światem i momentami wyciskającymi łzy z oczu. Scena, w której Geralt odnajduje Ciri na Wyspie Mgieł, rozmiękcza nawet największych twardzieli.
W czasach, gdy jesteśmy bombardowani nudnymi klonami (cześć "Assassin's Creed Origins"!) i grami nastawionymi na rozgrywkę sieciową, "Cyberpunk 2077" niesie za sobą nadzieję. Nadzieję na wielogodzinną, wciągającą historię, która poruszy serca nawet najbardziej zgorzkniałych graczy. Na grę, która spełni nasze marzenia, a nie zwabi bezsensowną eksploracją dużej mapy i wciągnie zbieraniem bezużytcznych przedmiotów.
Sekretna wiadomość
Prezentacja w Los Angeles przyniosła coś więcej od serii filmików. "Redzi" ukryli w zwiastunie sekretną wiadomość. To właśnie za takie puszczanie oka fani kochają polskie studio bezgranicznie. Jest to tylko czarna plansza z czerwonym tekstem, ale wzbudza ona co najmniej tyle uwagi co sam zwiastun. Możemy z niej się dowiedzieć, że CDPR w pełni zaczął pracować nad nowym tytułem po zakończeniu dodatku "Krew i Wino" do "Wiedźmina 3" i że czekali z podaniem nowych informacji o "Cyberpunku 2077" do momentu, gdy będą mieli coś więcej do pokazania.
Odpowiadają też na kilka kluczowych pytań: Kiedy? Nie wiemy, jesteśmy zdecydowanie bliżej niż dalej, ale nie ma jeszcze daty premiery. Jak duża będzie gra? Nie mamy pojęcia, ale będzie "seriously big". Dodatki i rozszerzenia. Oczekujcie nie mniej niż w przypadku "Wiedźmina 3". Mikrotransakcje? W grze single player? Oszalałeś?
Zwłaszcza ten ostatnie fragment jest ważny. To już nie puszczenie oka, a nie kumpelskie przybicie piątki. Mikrotransakcje, czyli wszelkie płatne drobiazgi, doprowadzają społeczność graczy do furii. Z reguły niesłusznie, ale liczy się efekt. Brak tego typu płatnych elementów to sygnał: "Jesteśmy jednymi z Was!".
Dziewiczy gatunek
"Cyberpunk" to przede wszystkim nazwa stylu, wywodzącego się głównie z literatury. Chociaż ma kilku niezwykle mocnych przedstawicieli w popkulturze (w filmach: "Łowca Androidów", "Matrix", "Ghost in the Shell", w grach: "Deus Ex", "System Shock"), to ten nurt fantastyki naukowej nie jest wcale przesycony - tak jak tematyka drugiej wojny światowej czy klasycznego fantasy. Ba, można śmiało powiedzieć, że to dziewicza przestrzeń, która dopiero czeka na rozwinięcie.
A gracze chcą więcej! Chcą brudnego świata, w którym rządzą megakorporacje. Świata, w którym rozdział ekonomiczno-społeczny uczynił z bogaczy bogów, którzy życie innych mają za nic. Chcą świata, w których ludzie instalują w swoich ciałach cybernetyczne ulepszenia i popadają w "cyberpsychozę", gdy ich mózgi nie mogą już dalej znieść sztucznych dodatków. Chcą świata, w którym nie będą mogli opowiedzieć się po stronie "dobra", bo dobro po prostu już dawno przestało istnieć, a każdy wybór obciążony jest moralnym dylematem.
Tego wszystkiego i jeszcze więcej gracze oczekują od "Cyberpunka 2077". Czy CD Projektowi uda się spełnić ich oczekiwania? Nie wiemy - i do dnia premiery się tego nie dowiemy. To, że "Wiedźmin 3" zdobył setki nagród nie znaczy, że kolejna produkcja polskiego studia powtórzy sukces. W historii gier mamy wystarczająco dużo przypadków "przehype'owanych" gier. Czyli takich, co do których oczekiwania były bardzo wysokie, a po premierze nastąpiło względne rozczarowanie: "No Man's Sky", "Mass Effect: Andromeda", "Watch Dogs", "Gothic 3", "Star Wars: The Force Unleashed".
Stopniowe dawkowanie
Zwiastun gry, choć zrobiony po mistrzowsku, nie zdradza prawie nic ponadto, co już wiemy. Pojawiło się mnóstwo smaczków i ukrytych detali, ale cały czas nie zobaczyliśmy realnego fragmentu gry. Tego, co dostaniemy po premierze. Powód jest dość oczywisty.
Dziś gry to wielki biznes, a każdy ruch twórców ma swoje odzwierciedlenie na giełdzie. Developerzy dawkują jak lekarstwo kolejne informacje, żeby stopniowo budować napięcie. Niedzielnym trailerem jednocześnie zagęścili atmosferę i ją trochę rozładowali. Gracze dostali "coś", ale główne danie jeszcze czeka.
Jak będzie wyglądało? Tego dowiemy się już niedługo z naszej relacji bezpośrednio z targów E3 w Los Angeles.