Call of Duty: Modern Warfare. Polacy robią nowe Call of Duty w Krakowie. Tak wygląda ich praca
"Wiedźmin 3", "Cyberpunk 2077", "Dying Light 2", "This War of Mine" - myślisz "polskie gry", wymieniasz te tytuły. Niedługo na tę listę wskoczy "Call of Duty: Modern Warfare". W Krakowie, w oddziale Infinity Ward Poland, także Polacy pracują nad wojennym hitem. Serwis Gry-Online odwiedził studio.
Chociaż seria "Call of Duty" co roku sprzedaje się w milionach egzemplarzy, a wydawca - Activision - to jedna z najbogatszych firm w branży, to w Krakowie przepychu nie widać. Krakowski oddział Infinity Ward jest raczej skromny. Jak relacjonuje GOL, na miejscu zatrudnionych jest "w porywach do 11 pracowników". Całe studio składa się z zaledwie pięciu pomieszczeń, z czego trzy zajmują pracownicy. Tak miało być - swojsko i przytulnie. Gdy jest taka potrzeba, Polacy lecą do Stanów Zjednoczonych, by na miejscu pracować i dyskutować nad powstającym "Call of Duty: Modern Warfare".
Za co odpowiadają Polacy w najnowszej odsłonie? W głównej mierze za nowy silnik, który w serię ma tchnąć nowe życie. Jego możliwości zapowiadają się imponująco. Engine pozwolił stworzyć osobny system odpowiadający jedynie za oświetlenie broni. Dokładnie analizując giwerę zobaczymy odciski palców czy ślady oleju, sugerujące, że karabin był niedawno czyszczony.
Takich detali w nowym "Call of Duty" ma być więcej. Światło będzie zupełnie inaczej odbijać i zachowywać się w zależności od tego, czy trafi na dymy, mgły lub opary.
Zobacz też: Cyberpunk 2077: Oto, czego dowiedzieliśmy się z dotychczasowych relacji
To imponujący szczegół, ale zapewne nie wszyscy grający go zauważą. Na szczęście studio zwraca też uwagę na inne, znacznie bardziej istotne kwestie. W grach wojennych nie raz zdarzało nam się korzystać z noktowizora. Okazuje się, że patrzenie przez takie gogle ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. "Kiedy pierwszy raz założyłem współczesne militarne NVG (night vision goggles), chciało mi się wymiotować" - mówi Michał Drobot.
Nowe "Call of Duty" ma nam ten efekt przybliżyć. Noktowizja to nie zielony filtr, jak w innych grach. Dzięki soczekwom widzi się wszystko pod większym kątem. Różnic ma być więcej, dzięki czemu sami przekonamy się, jaką przewagę na polu bitwy dają technologie.
Co więcej. Dzięki rozmowom z członkami Navy Seals i SAS autorzy zadbali o to, by po założeniu gogli strzelający inaczej trzymał broń - bo w rzeczywistości urządzenie przeszkadza i trzeba zmienić pozycję.
Twórcy zapowiadają, że odczujemy też braki technologiczne. Walcząc jako partyzanci będziemy mieć inne, gorsze uzbrojenie. A poza tym lepiej wyszkolony i wyćwiczony "wróg" będzie inaczej atakował. Oby się to sprawdziło, bo brzmi niezwykle ciekawie. W końcu rebelianci to ludzie, którzy chwycili za broń, bo musieli. A komandosi, bo taką drogę sami wybrali.
Z relacji Gry-Online wynika, że nowe "Call of Duty: Modern Warfare"rzeczywiście będzie mroczne, momentami brutalne i kontrowersyjne. W zaprezentowanej misji żołnierze strzelają w głowy nawet bezbronnym i wykończonym terrorystom. O takich scenach pewnie będzie głośno, ale wiele wskazuje na to, że na taki rozgłos liczy wydawca.
Nowy silnik - nowe nadzieje? Wygląda na to, że "Call of Duty: Modern Warfare" może być "COD-em", na jakiego od lat czekamy. I jeszcze pracują przy nim Polacy. Miło.