"Call of Duty: Modern Warfare". Niewielu widziało, a już wzbudza emocje. Będzie cenzura?
E3 to nie tylko zapowiedzi nowych gier i entuzjastyczne reakcje fanów. Pokazy "Call of Duty: Modern Warfare" czy "Cyberpunk 2077" to dowód na to, że nie wszyscy dobrze radzą sobie z odważnymi planami twórców.
"Call of Duty" powraca. Twórcy zapowiadają powrót do korzeni. Już sam zwiastun "Call of Duty: Modern Warfare" pokazuje, że nie będzie cukierkowo. Jedna ze scen to zrzucenie bomby na miasto i akcja ratownicza, w której wydobywa się ciała cywili spod gruzu. Takich momentów ma być więcej, bo jak zapowiadają twórcy, "Call of Duty: Modern Warfare" pokaże prawdziwy obraz wojny. Nie tylko odważnych herosów, ale również śmierć niewinnych.
Kontrowersyjne sceny na razie pokazywane są dziennikarzom obecnym na E3. Z ich relacji wynika, że "Call of Duty: Modern Warfare" może niejednokrotnie przekroczyć granicęgranicę. Jak szturm komandosów SAS na dom, w trakcie którego można strzelić do dziecka i opiekującej się nim kobiety.
Inny fragment "Call of Duty: Modern Warfare" pokazuje 9-letnią dziewczynkę, która właśnie straciła rodziców w wyniku rosyjskiego ataku. Dziecko słyszy rozmowę żołnierzy. Jeden z nich ma dylemat, czy przekazać sierotę w ręce dowódcy o pedofilskich skłonnościach.
Zobacz też: Cyberpunk 2077: Oto, czego dowiedzieliśmy się z dotychczasowych relacji
"Call of Duty: Modern Warfare". Kontrowersje? Nic nowego
Mocne? Na pewno. Zaskakujące? Niekoniecznie. "Call of Duty" od dawna potrafiło wywołać kontrowersje. W “Modern Warfare 2” z 2009 roku jedna z misji przenosi nas na rosyjskie lotnisko. Wraz z grupą uzbrojonych mężczyzn wkraczamy na zatłoczony terminal. Oczekujący na samolot zerkają w naszą stronę. A potem zaczyna się rzeź. Dosłownie. Sterowana przez gracza postać może strzelać do cywili.
Z kolei w "Modern Warfare 3" widzimy scenę, w której dziewczynka idzie ulicami Londynu. Oczami rodzica obserwujemy, jak ginie w zamachu terrorystycznym.
Czytając o tych scenach można odnieść wrażenie, że seria odważnie mówi o sprawach, których inni boją się podjąć. Problem w tym, że kampania "Call of Duty" jest bardzo nierówna. W ostatnich latach kojarzy się nie z ambitną tematyką, a tasiemcową grą akcji z przewidywalną fabułą. Bywają momenty, ale znacznie łatwiej o rozczarowanie. Przesada, nieumiarkowanie w patosie, słabe historie, przeciętne misje, postaci jak z tektury - to "Call of Duty", jakie znamy obecnie.
Można mieć więc obawy, że kontrowersyjna scena włożona będzie między takie etapy - nudne, miałkie, bez wyrazu. Całe zamieszanie sprawi, że to właśnie dzięki emocjom, których będzie za mało, "Call of Duty: Modern Warfare" się wybije.
"Call of Duty: Modern Warfare". Weterai oburzeni
Jak pisze serwis Gry-Online, opisane fragmenty już oburzyły wojennych weteranów. Ich zdaniem "Call of Duty: Modern Warfare" spłyca problem. Dramat żołnierza nie kończy się kilka sekund po wyborze, a jego zwieńczeniem nie jest to, że koledzy zwracają się do ciebie inaczej. Byli żołnierze twierdzą, że "Call of Duty: Modern Warfare" to robienie zabawy z prawdziwych tragedii.
Rzeczywiście można się zastanawiać, czy w "zabawie zabijanie", jaką są wirtualne strzelaniny, potrzebne są aż takie dramaty. Przecież nie będziemy w stanie nawet wyobrazić sobie tego, co czuł żołnierz, który zabił niewinną osobę. Już przy okazji odświeżonego "Modern Warfare" zastanawiałem się, czy chce mi się bawić w odwzorowywanie scen, które rozgrywają się naprawdę.
Tyle że czym różni się gra o wojnie od filmu o wojnie? Czy książkowa historia snajpera, który opowiada o swoich wyczynach, również nie jest spłycaniem problemu? W temacie "Call of Duty: Modern Warfare" już pojawiają się głosy, że jedna z opisywanych scen może w finalnej wersji się nie znaleźć - bo twórcy ciągle nie wiedzą, czy mogą posunąć się aż tak daleko.
"Cyberpunk 2077". Kolejna afera
Przypomina to aferkę z "Cyberpunk 2077". Na najnowszych obrazkach zauważono plakat reklamowy firmy istniejącej w grze. Korporacja reklamowała swój napis transpłciową modelką. Oburzenie wywołał fakt, że kąpielowy strój uwypuklił penisa. Na dodatek hasło reklamowe głosiło: "zmiksuj to!". Ewidentnie odnosiło się do orientacji modelki.
Niektórzy twierdzili, że CD Projekt RED w ten sposób chce wywołać kontrowersje. Autorka plakatu w rozmowie z Eurogamerem tłumaczyła, że za reklamą kryje się przesłanie. W ten sposób twórcy "Cyberpunk 2077" pokazują, jak megakorporacje przedmiotowo traktują ludzi. Sprzedają swoje produkty seksualnymi podtekstami. Nie musimy sobie tego wyobrażać, bo przecież bardzo często tak wyglądają reklamy już teraz.
Niepokojący wydaje się fakt, że społeczność grających potrafi histerycznie reagować na każdą próbę przekroczenia tabu. Mówimy tu o grach, które jeszcze nie ukazały. O scenach, które widziało niewielu. A już niektórzy domagają się cenzury albo obawiają się, że twórcy na pewno wytną "niepoprawne" cechy. Nikt nie zastanawia się, co chcą powiedzieć autorzy. Od razu stawia im się poważne zarzuty - chcecie włożyć kij w mrowisko!
A przecież gry mogą zmusić do myślenia. Przekonać nieprzekonanych. Jak żołnierza, który po zagraniu w "This War of Mine" postanowił zrezygnować ze służby. Reakcje na niektóre zaprezentowane na E3 rzeczy każą się zastanowić, czy na pewno ludzie chcą taki mocny przekaz zobaczyć.