Call of Duty: Modern Warfare częściowo zakazane w Rosji. Cenzura? To nie pierwsza taka sytuacja
Dlaczego Rosjanie nie zagrają w "Call of Duty: Modern Warfare" na PS4? Odpowiedź przynosi kampania fabularna. Chociaż już pojawiły się głosy o cenzurze, można zrozumieć, dlaczego wycofano edycję z tamtejszego rynku. W Polsce swego czasu chciano postąpić bardzo podobnie.
"Call of Duty: Modern Warfare" nie trafi do sprzedaży na PlayStation 4 w Rosji. Oficjalnego powodu nie poznaliśmy. Jednak po zapoznaniu się z samą rozgrywką gracze sugerują, że o decyzji przesądziły dwie misje.
Jak pisze serwis Gry-Online, zadania "W ukryciu" oraz "Dom" przedstawiają brutalną wizję życia pod rosyjską okupacją. Żołnierze strzelają do cywilów, rozpylają trujący gaz, w brutalny sposób dobijają konających.
Fikcja i fakty
Chociaż cała historia przedstawia zmyślony konflikt, to momentami można doszukać się odwołań do rzeczywistości. Przykładem są ratownicy w białych kaskach, kojarzący się z organizacją Białe Hełmy działającą w Syrii.
Twórcy gry wydają się głosić w kampanii fabularnej jednoznaczne poparcie dla działalności Białych Hełmów oraz tej jednej strony konfliktu w Syrii. Gry wideo bywały już wcześniej zaangażowane politycznie, ale chyba nigdy nie pokazywały przy tym aż tak drastycznych i jednoznacznych obrazów Gry-Online
Cenzura zawsze szokuje i oburza. Z drugiej strony można zrozumieć Rosjan, którzy mogą mieć dość występowania w roli czarnego charakteru. Jak pisze w recenzji kampanii Piotr Urbaniak na WP Gry - chociaż nowe "Call of Duty" zrywa ze stereotypem nieskazitelnego amerykańskiego wojaka, to jednak przy tym "robi z wrogów jeszcze większe monstra".
"My" również jesteśmy źli, ale "oni" są znacznie gorsi - zdają się mówić twórcy "Call of Duty: Modern Warfare". Ten amerykański punkt widzenia, który jest wręcz cechą charakterystyczną serii, dla innych może być krzywdzącym umacnianiem stereotypów. Ale nie zawsze inne kraje reagują z taką siłą.
Negatywny wizerunek Armii Czerwonej
A akurat Rosjanie bardzo często stają w obronie swojego wizerunku. Przekonali się o tym twórcy uwielbianej strategii "Company of Heroes 2". Po petycjach graczy w 2013 roku sprzedaż produkcji na rosyjskim rynku została całkiem wstrzymana. Społeczności - graczom i historykom - nie spodobało się to, w jaki sposób przedstawiono radzieckich żołnierzy i dowódców. Zarzuty?
Należą do nich między innymi egzekucje na własnych żołnierzach, posyłanie ich na pewną śmierć czy też wykorzystywanie partyzantów (...) jako tzw. mięsa armatniego. Gracze zarzucają również twórcom stereotypowe podejście do tematu, co z kolei w wypaczający sposób ukazuje relacje między żołnierzami, chociażby w dialogach. Pojawiające się często podczas gry zdania typu: "Zrobimy to dla ludu", "Nie ma odwrotu!" czy "Medal albo kula" w karykaturalny sposób tworzą jednowymiarowy negatywny obraz całej armii. histmag.org
W przypadku gry historycznej cenzura jest niezrozumiała. Możemy zestawić wiele relacji i wspomnień osób, które potwierdzą, że wyzwoleńcza armia na swojej drodze siała spustoszenie. Punkt widzenia autorów można w łatwy sposób wytłumaczyć i obronić.
Kiedy jednak mamy do czynienia z fikcyjnym konfliktem, ale nawiązującym do prawdziwych wydarzeń, zaczyna brzydko nieść się zapach propagandy. Rosyjscy gracze mogą mieć dość występowania w roli czarnego charakteru. Chłopca do bicia. A tamtejszy wydawca woli wycofać grę do sprzedaży niż dopuścić do jeszcze jednego skandalu.
Chociaż pojawią się głosy o szkodliwej cenzurze, możemy się domyślać, że wielu Polaków zachowałoby się podobnie. Na pewno nie zabrakłoby oburzonych, gdyby każdy kolejny hit opowiadał o Polaku, który zagranicą kradnie samochody albo non stop chodzi pijany. Zresztą nie musimy wyobrażać sobie takich sytuacji.
Wystarczy przypomnieć reakcje na polską grę o Lechu Wałęsie, próby blokowania seansów filmu "Kler", oburzenie na serial "Nasze matki, nasi ojcowie" czy ostatnią aferę z książką historyczną o Wołyniu. "Wolność artystyczna" jest mile widziana pod warunkiem, że punkt widzenia autora zgadza się z moim - można podsumować temat.
Lech Kaczyński domagał się bojkotu
W 2004 roku rodzimi politycy zachowali się podobnie wobec... rosyjskiego wydawcy - tyle że do wycofania sprzedaży nie doszło. Powodem konfliktu była gra "Codename Panzers – Faza Pierwsza". Lech Kaczyński, ówczesny prezydent Warszawy, domagał się bojkotu gry, a sprawa trafiła nawet do prokuratury.
Co było powodem do protestu?
Fabuła rozpoczynała się w momencie, w którym główny bohater otrzymywał pisemny rozkaz rozpoczęcia działań wojennych. Dokument ten był pokazany w grze i informował, że to Polacy zaatakowali Trzecią Rzeszę, napadając na Gliwice. Następnie gracz kierujący niemieckimi zagonami brał udział w operacji zdobycia Warszawy, a w jednej ze stołecznych piwnic mógł odnaleźć pijanego Polaka. gameplay.pl
Oburzające? Jak zauważył autor bloga "Czarnym okiem", trudno byłoby, gdyby historia widziana z perspektywy nazistowskiego żołnierza wolna była od niemieckiej propagandy. Był to oczywisty zabieg twórców, którzy pokazali, jak nazistowski reżim motywował atak na Polskę.
Co jednak ciekawe, oburzenie polityków i mediów przyniosło oczekiwane efekty. Szkodzące polskiemu wizerunkowi sceny dystrybutor usunął, obniżył cenę gry, a ta sprzedała się u nas świetnie.
I pewnie o to samo chodziło twórcom "Call of Duty: Modern Warfare". Jeszcze przed premierą pojawiły się plotki, że wydawcy zależy na światowym skandalu i rozgłosie. Płachta na byka zadziałała, Rosjanie zainterweniowali, wpadając w pułapkę. Tylko czy powinniśmy chwalić "szokujące" przedstawienie konfliktu tylko dlatego, że w negatywnym świetle przedstawia jedną, na dodatek nielubianą nację, ku uciesze tłumu?