Zagraj w grę i kup bilet na pociąg taniej
Koleje Śląskie wpadły na świetny pomysł. W teorii. Stworzono grę, która pozwala zgarnąć zniżki na bilety. Zagrałem i… chyba wolę jednak zapłacić regularną cenę za przejazd.
"W ramach gry każdy podróżny otrzymuje do wyboru 12 różnych tras do przebycia pociągiem, wybrać można również rodzaj taboru. Staraliśmy się zadbać o to, by propozycje w tym zakresie nawiązywały do rzeczywistości – zarówno pod względem tras, jak i naszych typów pociągów" - opisuje produkcję "Wolny Tor" przewoźnik. Zagrać można na Androidzie i iOS.
Zasady są proste. Jedziemy pociągiem i omijamy przeszkody, "przeskakując" z jednego toru na drugi. Za ruch maszyną odpowiada smyrnięcie palcem po ekranie. W międzyczasie zajmujemy się łapaniem gapowiczów, możemy też przyspieszyć lub zwolnić.
Warto jednak pędzić, by dotrzeć na metę, bo "zdobywca pierwszego miejsca otrzyma kupon o wartości 20 zł do wykorzystania na zakup biletów w aplikacji". Reszta dziewiątki może liczyć na zniżkę w wysokości 10 zł.
"Zdobyty bonus można spożytkować na zakup dowolnego biletu Kolei Śląskich dostępnego w aplikacji mobilnej, wyjątkiem są jedynie pociągi Ornak na odcinku Żywiec – Zakopane oraz odcinek przygraniczny Chałupki – Bohumin. Ważne, by otrzymany kod wykorzystać w ciągu 7 dni od wygenerowania. Trzeba również pamiętać, że niemożliwe jest obniżenie ceny biletu za pomocą vouchera do zera – zawsze musi pozostać przynajmniej minimalna kwota zapłaty" - dodają Koleje Śląskie.
Na papierze pomysł jest świetny. W praktyce - jakoś mnie nie kusi, by walczyć o tańszy przejazd. Problemy zaczęły się już przy rejestracji. Zobaczcie, jak wyglądał komunikat o haśle:
Sama gra wygląda kiepsko, jak produkcje, które pamiętam z lekcji informatyki - to mniej więcej poziom kultowej "ElastoManii". Największym problemem jest jednak to, że "Wolny Tor" po prostu nudzi. Pociąg pędzi przed siebie, ja smyram palcem po torze, starając się ominąć drzewa oraz inne przeszkody, i… to wszystko. Nie mogę tłumaczyć tego specyfiką gier mobilnych. Nawet proste "diamenty" potrafią prezentować się efektowniej. W dobie przenośnego "Diablo" czy takich hitów jak "Fortnite" wątpię, by "Wolny Tor" mogło kogoś przekonać. No, chyba że 20 zł skusi i każe przezwyciężyć nudę.
Nawiasem mówiąc - dlaczego w dobie supernowoczesnych polskich pociągów, grę o kolei nazywa się… "Wolny Tor"?! Rozumiem, że to nawiązanie do omijania przeszkód, ale przewoźnik najlepiej powinien wiedzieć, że pasażerowie myślą co innego, kiedy słyszą "wolny" w kontekście pociągów.