Wanderlust Travel Stories. Dawno nie wiedziałem tak oryginalnej gry. Polska produkcja ma tylko jedną wadę
Polskie studio Walkabout Games, założone przez byłych twórców "Wiedźmina", stworzyło nową jakość. Podróżnicza gra "Wanderlust Travel Stories" jest niemal jak interaktywna książka - ale ani na sekundę nie przestaje być wciągającą grą.
Kiedy po raz pierwszy grałem w demo "Wanderlust Travel Stories", byłem zachwycony. Kilka godzin ze sterowanymi przeze mnie podróżami bohaterów było magiczne. Nie byłem jedynym zachwyconym - grę chwaliły największe, zagraniczne media growe, jak PC Gamer, Polygon czy Rock Paper Shotgun.
Bałem się jednak, że po rozegraniu wszystkich historii euforia minie. Nie minęła. Jednak dalej trudno wytłumaczyć, czym tak naprawdę polska produkcja jest. Po prostu z takim gatunkiem nie miałem nigdy do czynienia. Gra o podróżowaniu? Tak, ale to jednak zbyt ogólne hasło. Interaktywny reportaż, opowiadanie? Owszem, tyle że to wciąż niczego nie wyjaśnia, a na dodatek obawiam się, że spłyca. "Wanderlust Travel Stories" wymyka się jednoznacznym kategoriom.
Poznajemy historię grupy ludzi podróżujących po świecie. W różne rejony, z odmiennych powodów. Cała opowieść składa się z tekstu, muzyki oraz zdjęć prawdziwych lokacji, które w grze odwiedzamy.
Mogłoby się wydawać, że skromny zespół z niewielkim budżetem nie będzie w stanie odwzorować autentycznego trudu czy emocji związanych z podróżowaniem. Największa zaleta "Wanderlust Travel Stories" - a także największe zaskoczenie - to fakt, że twórcy to zrobili.
Każda podróż jest inna
Poznajemy historię mężczyzny, który postanawia wyruszyć przez Europę z Warszawy do Paryża. To od nas zależy, czy pokona ją samolotem, pociągiem czy autobusem. Podróż niby jest niespieszna, ale mija całkiem szybko. Razem z bohaterem możemy poświęcić czas na rozmyślania, skupić się na książce albo obserwować pasażerów. Od tych prostych wyborów zależeć będzie, jak minie nam podróż. Co będziemy czuli. Tak jak w życiu.
Da się poczuć wygodę jazdy pociągiem i łatwość, z jaką dziś możemy przemierzać kontynent. Owszem, w rzeczywistości nawet droga z Warszawy do Poznania może być uciążliwa i męcząca, ale i tak nie da się tego porównać z tym, co było przed laty.
W innej historii poznajemy starszą kobietę, która przemierza Afrykę. Z zupełnie innych powodów niż "młody, wykształcony z wielkiego miasta" podróżujący po Europie. Jest tu fragment, w którym część drogi pokonujemy statkiem.
Na mapie widzimy, jak kropka symbolizująca łódź z mozołem toczy się przez rzekę. Praktycznie nic się nie dzieje. I chociaż trwa to może o 30 sekund dłużej niż scena z jazdy pociągiem, to przed ekranem poczułem różnicę. Krótki impuls pomógł mi wyobrazić sobie, jak męczący musi być rejs zatłoczonym, niezbyt bezpiecznym statkiem. I taka była też intencja autorów.
Wystarczyło tylko, że twórcy mnie przetrzymali. Drobną sztuczką wybili z rytmu. Choćby dla takich chwil chce się do "Wanderlust Travel Stories".
Czym jest podróż?
"Wanderlust Travel Stories" to w pewnym sensie interaktywny reportaż. Nasze decyzje wpływają na toczącą się historię. To od nas zależy, czy będziemy zmieniać temat, kiedy lokalni mieszkańcy zechcą opowiedzieć o trudnych sprawach związanych z ich rzeczywistością, czy wysłuchamy, dowiadując się czegoś o świecie. Produkcja potrafi być reportażem z krwi i kości, czymś w rodzaju przewodnika. Ale nie musi, jeśli od podróży oczekujesz czegoś innego.
Polski tytuł jest grą o podróży nie dlatego, że pokazuje, jak można dotrzeć z miejsca A do miejsca B. Autorzy zastanawiają się nad sednem podróży, pokazując jej różne oblicza. Mogłoby się wydawać, że "Wanderlust" z czasem będzie schematyczne - "wybrać autobus czy samolot", "kupić na bazarze koszulkę czy spodnie". Tymczasem każda opowieść jest inna nie tylko z powodu bohaterów, ale też ich podejścia do życia i doświadczenia. Z każdą historią zmienia się optyka, a nawet sposób "zwiedzania".
"Wanderlust Travel Stories" w umiejętny sposób potrafi zmusić do myślenia. To zasługa dobrze napisanych historii, a także inspiracji autorów. Sięgają po filmy czy reportaże, odwołując się do nich i interpretując je. "Wanderlust Travel Stories" pod tym względem jest trochę jak dzieła Tarantino, które są czymś w rodzaju przewodnika kulturalnego. Jednak ma tę przewagę, że nie jesteśmy biernym obserwatorem, tylko sami wpływamy na to, co się dzieje - reportaż więc ożywa, my jesteśmy jego częścią.
Historie robią wrażenie także dlatego, że nie uciekają od poważnych tematów. "Wanderlust Travel Stories" jest osadzone w naszej rzeczywistości, mimo że niektóre historie działy się dawno temu. Twórcy nie tylko nie unikają tematu wyzysku czy nietolerancji, ale też robią to bardzo mądrze i dojrzale.
Chciałbym, żeby "Wanderlust Travel Stories" miało taki sam status, jak inne polskie hity, np. "This War of Mine". Z jednej strony może być o to trudniej, bo mniej tu typowo "growych" elementów. Ale z drugiej strony może trafić do tych, którzy właśnie z powodu strachu przed porażką czy brakiem gamingowych umiejętności uciekali.
"Wanderlust" jest niespieszne, dające czas na zastanowienie. Nie ma tutaj żadnych zręcznościowych elementów i zadań, w których należy wykazać się sprytem i refleksem. Wystarczy czytać. Owszem, niektóre nasze decyzje wpływają na nastrój bohaterów, przez co inaczej postrzega otaczający go świat inaczej. Ale nie jest to konsekwencja błędów czy pomyłek, a naszej interpretacji.
Wada? Jedna - gra nie jest dostępna w języku polskim. Rozumiem, że tworząca ją ekipa była niewielka, a "Wanderlust Travel Stories" to dopiero pierwsza gra studia, więc czasu na tłumaczenie mogło nie wystarczyć. Marzy mi się jednak spolszczenie, bo na polskim rynku produkcja może odnieść sukces. W kraju z mocną szkołą reportażu i zamiłowaniem do podróżniczych książek czy programów, produkcja Walkabout Games mogłaby być pomostem pomiędzy literaturą a właśnie grami.