Robią biznes w "martwym" sektorze. Kaliska firma podbija zagranicę
Automaty do gier to domena nadmorskich salonów z obowiązkowymi zapiekankami i smażonym dorszem? Nic bardziej mylnego. Rynek ma się dobrze. Kaliska firma Magic Play tworzy maszyny, które w niczym nie przypominają wysłużonych automatów z "Mortal Kombat".
- Na rynku istniejemy od 2001 roku. Zaczynaliśmy od dość archaicznych już automatów, pokroju kultowych "bokserów", które spotkać można na przykład w niektórych salonach nad polskim morzem – mówi Andrzej Wojciechowski, odpowiedzialny za marketing w Magic Play. - Jednak wraz z rozwojem firmy i całej branży automatów rozrywkowych, postanowiliśmy zacząć tworzyć nieco bardziej zaawansowane urządzenia – dodaje.
Dyskretny urok automatu
To właśnie jedna z rzeczy, z których mało któ zdaje sobie sprawę. Automaty nie są tylko rekwizytem rodem z serialu "Stranger Things". W Japonii to dalej bardzo żywy segment rynku – w 2012 roku, działało tam blisko 19 tysięcy salonów, do których można wejść i pograć. Co ciekawe, do punktów przychodzili ludzie z każdej grupy wiekowej, a 30 proc. klientów miało ponad 60 lat.
Klasyczny salon z automatami do gier
Inaczej sprawa ma się w USA – tam salony gier miały umrzeć i już nigdy nie powrócić. Przynajmniej tak ogłoszono w artykule portalu Verge z 2013 roku. Tylko Nolan Bushnell, założyciel Atari, przewidywał w tym samym materiale powrót tych maszyn do życia.
Ze słów Wojciechowskiego można wywnioskować, że intuicja nie zawiodła "ojca chrzestnego gier komputerowych".
- W większości nasz sprzęt trafia za granicę. Głównie do Stanów, gdzie niezwykle popularny jest system ticket redemption, w którym gracz nagradzany jest za grę biletami, które następnie wymienić może na nagrody rzeczowe – wyjaśnia. - Nie mamy jednak takich nakładów, jak Sega czy Bandai Namco, których sprzedaż idzie w tysiące egzemplarzy. Nie każdy obecnie kojarzy te firmy z automatami do gier, ale ich sprzęt dalej cieszy się sporą popularnością na świecie – ludzie dalej mają ochotę uczestniczyć w pewnym doświadczeniu, jakim są salony z automatami – stwierdza.
Historyczne zapóźnienia
- Pamiętajmy, że do Polski pewne rzeczy dotarły trochę później. Automaty kojarzą się z klasycznym joystickiem i Tekkenem w środku. Polacy traktują rozrywkę inaczej niż Amerykanie. Tam salony gier są olbrzymie i połączone na przykład z restauracją – wyjaśnia Wojciechowski. - Są tak zaprojektowane, by spędzić tam cały dzień z rodziną, bo na automatach grają właściwie wszyscy. Tak samo wybór jest ogromny, bo w takim punkcie może stać nawet setka automatów – opisuje.
Co ciekawe, renesansowi w pewien sposób pomogły gry mobilne. Dlaczego? Bo tuzy pokroju Segi czy Bandai Namco zaczęły wydawać tytuły znane z ekranów smartfonów na nieco większe maszyny.
"Timberman", czyli efekt współpracy z Digital Melody.
- Nie jesteśmy oczywiście pionierem w temacie robienia automatów "app-to-arcade" – czyli przeniesienia popularnych gier mobilnych na automaty rozrywkowe – przyznaje Wojciechowski. - Jednym z pierwszych takich tytułów był "Fruit Ninja", który również trafił na duży ekran. Później pojawiło się kilka innych tytułów, nawet "Candy Crush Saga". Ale uznaliśmy, że nie będziemy robić gier opartych na zagranicznych produkcjach, tylko promować polskie tytuły – podkreśla.
Przedstawiciel Magic Play uważa, że krajowy rynek gier trzyma się całkiem nieźle i że Polacy mają się czym się pochwalić. Poza tym współpraca z polskim deweloperem to nie tylko sposób promocji kraju i rodzimych produkcji, ale również łatwiejsza współpraca, dodaje.
Zobacz też: Przy tych grach zarywaliśmy noce
- Mobilny "Timberman" polskiego studia Digital Melody był olbrzymim sukcesem. Wiedzieliśmy, że świetnie sprawdzi się na naszej platformie. Gra na automacie z drwalem w roli głównej spotkała się ze sporym zainteresowaniem, dlatego zdecydowaliśmy się na przeniesienie na automaty kolejnych gier, takich jak "Fly O’Clock, również studia Digital Melody, "Drifty Chase" dewelopera Crimson Pine oraz "Car Mechanic Flipper" od Live Motion Games – wylicza Wojciechowski.
Duch w maszynie
Jak wygląda proces budowy takiego automatu? Od strony fizycznej, to w większości dzieło kaliskiej firmy. Z biegiem czasu Magic Play rozwinął własną produkcję na tyle, że 80 proc. budowy wykonuje u siebie. Sam proces produkcji trwa około pół roku – od momentu pomysłu, produkcji, kosmetycznych zmian do uznania, że automat jest gotowy. To może wydawać się długo, ale sprzęt jest gotowy zazwyczaj już po dwóch miesiącach. Wtedy przychodzi moment na wprowadzanie zmian i modyfikacje, które przychodzą budującym do głowy podczas testowania urządzenia.
- Konkurencja w segmencie jest olbrzymia. Dlatego tak ważna jest dbałość o detale. Automaty, poza grą, przyciągają widowiskowym oświetleniem, ergonomią i jakością wykonania. Każdy element musi być dopieszczony, dlatego proces projektowania takiego urządzenia trwa tak długo – dodaje Wojciechowski. - Na dużo pozwala nam automatyzacja: układy, ekrany czy kineskopy były kiedyś ogromne, a teraz wystarczą płytki o wymiarach kilku centymetrów kwadratowych. Paradoksalnie, automaty mając mniej przestrzeni zajętej przez elektronikę, mają jej jednocześnie więcej. Bo jedna płytka obsługuje grę, druga joysticki i wejście na monety, a trzecie oświetlenie LED. To, co było duże, jest mniejsze, a wolne miejsce wypełniły nowe elementy – przybliża zawiłości budowy tego sprzętu.
"Fly O'Clock" - kolejna konwersja od Magic Play.
Inne przeżycia
Wojciechowski jest zdania, że wszystko rozbija się o doświadczenie. Bo w taką "FIFĘ" można pograć na konsoli w domu, ale można też zagrać z kolegami na boisku. - To jest duża różnica, bo to drugie jest bardziej namacalne. Konsola, smartfon czy gogle do VR oferują inne wrażenia, niż wyjście ze znajomymi do salonu gier, spędzenie razem czasu i popróbowanie różnych automatów - podkreśla.
Jak wygląda rzeczywistość automatów do gry od strony deweloperów? Zapytałem Radosława Czekaja z Digital Melody, czyli twórców "Timbermana" i "Fly O’Clock", które doczekały się swojej "arcadowej" wersji.
- Magic Play odezwał się do nas w styczniu 2015 roku, przedstawiając swoją działalność i bardzo entuzjastycznie podchodząc do współpracy przy wydaniu naszej gry Timberman na automatach – wspomina. - A to był nieodłączna część naszego dzieciństwa - posiadanie maszyny z własnym tytułem było prawie jak spełnienie dawnych marzeń. Dlatego też decyzję o rozpoczęciu współpracy podjęliśmy po pierwszym spotkaniu – dodaje.
Czekaj podkreśla jednak, że nie była ona oczywiście dyktowana tylko emocjami. Zespół musiał w pierwszej kolejności oszacować ilość pracy związanej ze sprzętem, podłączeniem i obsługą urządzeń peryferyjnych oraz oczywiście samą konwersją gry. Na potrzeby platformy powstała w zupełnie nowej wersji HD, a nie retro pixel-arcie, jak oryginał na komórki i komputery. Po "Timbermanie przyszedł" czas na drugi automat - "Fly O'Clock".
- A nasza współpraca z Magic Play, wydaje mi się, dała nam obopólne korzyści, z czego jesteśmy zadowoleni. Z ekipą Magic Play polubiliśmy się nie tylko w biznesie, ale również na stopie przyjacielskiej – opisuje dla WP Gry Czekaj. Z taką rekomendacją nic dziwnego, że Kaliska radzi sobie w tak specyficznej niszy.