PlayStation 5 na CES 2020 nie było, ale Sony i tak zrobił szum wokół konsoli
PlayStation 5 na CES 2020 w zasadzie nie było. Sony jednak znalazł sposób na to, aby przypomnieć o nadchodzącej konsoli. I mowa tu nie tylko o "nowym" logo. O PS5 wspomniano w kontekście nowych telewizorów Sony.
Jak informuje TechRadar, nowe telewizory Sony zostały zaprojektowane z myślą o nowej generacji konsol. Wymienia się tutaj modele Z8H (obsługujące 8K przy 60Hz i 4K przy 120HZ oraz HDR) czy tańszy X900H (z 4K i HDR). Jak możemy się domyślać, "gotowość" na next-geny oznacza zapewne wsparcie dla wysokich rozdzielczości.
Czy w jakiś dodatkowy sposób nowe telewizory Sony będą wspierać i wykorzystywać możliwości PlayStation 5? Tego nie wiemy. Podobnie jak tego, czy gry z Xboksa X będą na TV Sony działać gorzej.
Zobacz też: "Najlepsze cechy PC i konsoli w jednym". Google Stadia chwalona przez deweloperów
To oczywiście żart i lekka złośliwość, bo tak naprawdę przedstawiciele Sony nie zdradzili żadnych konkretów na temat PlayStation 5 i współpracy z nowymi telewizorami. A mimo to znaleźli sposób, aby o konsoli przypomnieć i znowu powiedzieć o tajemniczych możliwościach.
Targi CES 2020 są pod tym względem majstersztykiem. Zobaczyliśmy logo PS5, które nie licząc "5" nie różni się od poprzednich. Nie ma tu żadnej nowości, jest coś, czego wszyscy się spodziewaliśmy. A mimo to na Instagramie publikacja z nowym logo nabiła już ponad 5 milionów polubień, zaś internet zalały memy i żarty. Niby wszyscy się śmieją, ale o PS5 jest głośno.
W tym samym czasie ukazuje się wywiad, w którym szef Sony Interactive Entertainment, Jim Ryan, twierdzi, że ma jeszcze wiele asów w rękawie. I że najważniejsze spośród unikatowych cech PS5 wciąż nie zostały wymienione.
Cóż, byłoby dziwne, gdybyśmy o PlayStation 5 wiedzieli już wszystko. Przecież Sony wciąż nie pokazał, jak konsola będzie wyglądać, więc logiczne, że twórcy nie ujawnili wszystkiego. Ale ta nutka tajemniczości i magii ciągle nad PS5 się unosi.
To nie przypadek, a raczej taktyka Sony. W październiku wyciekło ogłoszenie do pracy, w którym napisano, że przyszły pracownik będzie częścią "zespołu, który jest bardzo podekscytowany wprowadzaniem najszybszej na świecie konsoli".
Brzmi efektownie, ale co poza prężeniem muskułów zobaczyliśmy? Owszem, PS5 może być "najszybszą konsolą", jednak to nie oznacza, że konkurent, nowy Xbox, będzie np. 10 razy wolniejszy. Różnice mogą być przecież minimalne. PR-owo Sony jednak zyskał.
Na to zresztą zwracał uwagę Jason Schreier z Kotaku. Jego zdaniem oba sprzęty będą potężne. Tyle że "Microsoft jest daleko w tyle za Sony w temacie komunikacji". Trudno mieć pretensje, że Sony robi szum wokół PlayStation 5. To nowy sprzęt, więc nic dziwnego, że ekscytacja jest duża - zarówno po stronie twórców, jak i graczy. Zastanawiać może bardziej polityka Microsoftu. Niby do premiery jeszcze dużo czasu - konsole pojawią się w sklepach przed końcem 2020 roku - ale więcej mówi się tylko o PlayStation 5.
Może dla Microsoftu nowa generacja to maraton, a nie wyścig na 100 metrów. Tylko czy taka taktyka nie okaże się zła, bo straty do rywala będą już na starcie?