Minął rok od premiery "Pokemon Go". Czy ta gra nadal jest tak wspaniała?
To było niezwykłe. Gra na komórki połączyła ze sobą pokolenia, zapalonych graczy z amatorami "Pasjansa". Wszyscy chodzi po ulicach w poszukiwaniu Pokemonów. Sprawdzamy, co się zmieniło po roku.
Jeśli jest tu ktoś, kto nigdy nie grał w "Pokemon Go", wyjaśnię, o co chodzi, najprościej jak się da. To darmowa gra na komórki, oparta o pomysł ze starej, niezwykle popularnej (także w Polsce) kreskówki. Wcielamy się w trenera magicznych stworków, które najpierw musimy samodzielnie złapać. Aplikacja zapunktowała przede wszystkim jedną rzeczą - zmusiła wszystkich do wyjścia z domu.
"Pokemon Go" korzysta z AR, czyli rozszerzonej rzeczywistości. Gra lokalizuje nasze położenie na realnej mapie okolicy i nanosi na nią punkty, w których przebywały stworki, specjalne paczki czy areny walk (Gym). Żeby złapać Pokemona, trzeba było wyjść z domu. Żeby złapać kolejne, udawaliśmy się na dłuższą wyprawę. Efekt był świetny. Na ulicach i skwerach zawiązywało się nowe znajomości z całkiem obcymi ludźmi.
Gra ukazała się 6 lipca 2016 roku. Przez ten czas twórcy wprowadzili sporo poprawek i zmian. Sam od dawna nie gram. Postanowiłem więc sprawdzić wśród znajomych oraz internautów, czy ganianie za Pokemonami jest nadal taką samą zabawą jak rok temu.
- Prawie od roku już nie gram. Wszyscy ludzie, z którymi grałem, też już tego nie robią - mówi mój znajomy, Kuba. Pytam następnie znajomego, czy jego chodzący do podstawówki syn nadal się bawi w "Poksy". Słyszę: "Znudziło mu się". Na pytanie czemu, odpowiada: "Stało się za bardzo angażujące". Za bardzo angażujące? Przecież ta gra wydawała się "lekka i przyjemna". Postanawiam spytać o zdanie użytkowników na jednym z forum dla graczy. Z ich odpowiedzi klaruje się jasny wniosek.
Zobacz też: Fidget Spinner. Nowy hit wśród zabawek
"Pokemon Go" nie jest już równie fajną grą co rok temu. Dla jednych wartością była ta "masowość". To, że można było spotkać i poznać nowych ludzi podczas jednego spaceru. Ale to tylko jedna część problemu. Kolejną jest sama mechanika gry. Rok temu zabawa nie była tylko dla zapaleńców. Dziś pozostali tam gracze, którzy przez ostatnie 12 miesięcy nabijali kolejne poziomy i nie mamy szans w starciu z nimi. Czar prysł... ale nie dla każdego.
Inni cały czas odpalają raz na jakiś czas, tak "dla sportu". Do powrotu zachęcić mają ostatnie nowości w grze. Niantic, twórcy "Pokemon Go", zmieniają kilka zasad, które pozwolą amatorom na to, aby ponownie mieli co robić. Łatwiej będzie teraz przejąć Poke Gymy, czyli specjalne punkty, które przynoszą nam zysk w grze. Kolejna nowość to tryb, który być może przywróci społeczny aspekt gry. To "raidy", czyli wyprawa na silnego bossa wymagająca zaangażowania kilku graczy.
Zmiany brzmią ciekawie, ale ciężko uwierzyć, aby magia zbierania Pokemonów znów wróciła z tą samą siłą. Niantic nie mówi jednak ostatniego słowa. 22 lipca w Chicago odbędzie się Pokemon GO Fest, na którym mogą pojawić się kolejne nowości. Warto też dodać, że pomimo spadku zainteresowania, gra ma nadal 60 mln użytkowników co miesiąc, a 12 mln loguje się codziennie. Z pewnością twórcy będą walczyli o to, aby ich dzieło znów stało się codziennie używaną aplikacją na komórkach.