Graliśmy w Ash of Gods: Redemption na Nintendo Switch. Solidny port, ale daleko do ideału
Mroczna historia, trudne decyzje, od których zależy życie i śmierć. Piękna, komiksowa grafika, turowe walki i solidne elementy RPG. To nie kolejna część "The Banner Saga", a "Ash of Gods: Redemption" na Nintendo Switch. Jak wypadła gra?
"Ash of Gods: Redemption" oryginalnie ukazało się w 2018 roku, ale dopiero teraz trafia na konsolę Nintendo Switch. Gra przenosi nas do mrocznego i brutalnego świata, gdzie musimy przygotować się na Żniwa. Żniwiarze powracają i przynoszą ze sobą śmierć i zniszczenie. A ich ofiarami stają się nasi najbliżsi.
W "Ash of Gods: Redemption" wcielamy się w Kapitana Thorna Brenina, Lo Phenga i Hoppera Rouley'a, których historie poznajemy w kolejnych rozdziałach. W trakcie podróży dołączają się do nas kolejni towarzysze, z którymi, pod koniec tworzymy niemałą armię. A losy trzech głównych bohaterów w końcu splatają się, tworząc spójną historię... No może nie do końca spójną, ale mimo wszystko całkiem ciekawą.
Dialogi są napisane solidnie, a część z nich wciąga na tyle, że zaczynamy przejmować się losem poszczególnych bohaterów. Zdarzają się jednak też te za długie i oderwane od historii w tle. Czasem również trudno mi było zrozumieć w jaki sposób "kluczowe" wybory faktycznie wpływają, na to co się dzieje. Jeśli są jakieś powiązania, to nie są one tłumaczone tak, by zrozumieć ciąg przyczyn i skutków.
Wizualna kopia "The Banner Saga"
To co jednak od razu rzuca się w oczy, kiedy włączamy "Ash of Gods: Redemption", to styl graficzny. Twórcy nie ukrywają inspiracji serią "The Banner Saga" - ja nie mam nic przeciwko temu. Grafika prezentuje się świetnie - postacie są charakterystyczne i świetnie pasują do prezentowanego świata.
Tła czy pola bitwy również wyglądają bardzo dobrze. Całość uzupełnia oprawa dźwiękowa stworzona przez Adama Skorupę i Krzysztofa Wierzynkiewicza (odpowiedzialnych za ścieżkę dźwiękową do "Wiedźmina 3: Dziki Gon"). Bardzo dużym minusem jest jednak brak dubbingu. Dla mnie to element, który mocno pozwala wczuć się w fabułę - zwłaszcza w "komiksowych" produkcjach. I zdecydowanie ułatwiłby zapoznawanie się z setkami linijek tekstu na małym ekranie Switcha.
Walka w "Ash of Gods: Redemption"
Samo patrzenie na tę grę sprawia wrażenie, że gramy w kolejną część "The Banner Saga", a do tego dochodzi jeszcze niemal bliźniaczo podobny system walki. To właśnie walka jest jednym z najważniejszych elementów rozgrywki w "Ash of Gods: Redemption". Jednak mimo inspiracji hitową serią od Stoic Studio, tym razem nie wyszło tak dobrze, jak w pierwowzorze.
Gdzie jest problem? Wydaje się, że twórcy zapomnieli o zachowaniu równowagi. Walka jest powolna, nużąca i - co gorsza - pozbawiona wyraźnego zaznaczenia, jak idzie nam ogólny przebieg bitwy. Często nie miałam pojęcia, co dokładnie się wydarzyło - dlaczego raz moja drużyna wygrała, innym razem poniosła sromotną klęskę.
Sprawy nie ułatwia mało intuicyjny interfejs. "Od siebie" Aurum Dust dodało kilka elementów, w tym talię kart, którą możemy zagrywać w trakcie swojej tury zamiast wykonać akcję jednostkami. Przeciwnik ma oczywiście swoją talię, której nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Są również inne elementy rozgrywki, którymi twórcy chcą nas karać za błędne decyzje podczas potyczek.
Jednak zamiast tworzyć uczciwy, wymagający system walki, to wszystko sprawia, że całość robi się irytująca. Często miałam wrażenie, że walka jest niesprawiedliwie trudna, innym razem - za łatwa. To właśnie ten element, połączony z niesamowitym brakiem tempa, jest dla mnie największym minusem "Ash of Gods: Redemption".
"Ash of Gods: Redemption" na Switchu
W "Ash of Gods: Redemption" możemy zagrać na PC, PS4, Xboxie One oraz na Switchu. To właśnie tę ostatnią wersję miałam okazję przetestować.
Port okazał się wykonany dobrze, chociaż poszczególne elementy gry wczytywały się długo. W trybie mobilnych możemy korzystać z ekranu dotykowego, ale czasami obraz wygląda na nieco przycięty na krawędziach. Całość działa też nieco mniej wydajnie, ale nie wpływa to mocno na ogólne wrażenia.
Switch to świetna platforma dla turowych gier RPG i strategii - zwłaszcza, gdy używamy podstawowej wersji, a nie puszczonej na duży ekran. Dlatego, mimo wszystko, w początkowych godzinach bawiłam się całkiem nieźle przy "Ash of Gods: Redemption". Z czasem jednak powolna walka i momentami dziwnie prowadzona fabuła sprawiły, że nie byłam w stanie wsiąknąć w tą grę, tak jak w podobne tytuły.
Zostawiam więc produkcję bez bólu i wracam czym prędzej do "Fire Emblem: Three Houses" oraz "The Banner of Saga".