Gamescom 2018: Polski "Cyberpunk 2077" wgniata w ziemię. Nadchodzi arcydzieło
Świat nie czeka na polskie kino, seriale czy płyty. Świat czeka na nową grę twórców "Wiedźmina", czyli "Cyberpunk 2077". Tajemnicza produkcja powstaje od 2012 roku, publicznie pokazano tylko zwiastun. WP Gry zostały zaproszone na specjalny pokaz prasowy, gdzie zobaczyliśmy nowe fragmenty rzeczywistej rozgrywki.
"Wiedźmin 3: Dziki Gon" stał się globalnym hitem i jedną z najlepiej ocenianych gier w historii… gier w ogóle. Warszawski CD Projekt RED ustawił sobie poprzeczkę tak wysoko, że nawet nie przeskoczenie, ale utrzymanie tego poziomu, wydaje się niemożliwe. Zwłaszcza gdy kreują świat całkiem od nowa, z dala od swojskiego klimatu polskiej fantastyki.
I wiecie co? Wszystko wskazuje na to, że im się udało. Marketingowe banały o ambicji i chęci podejmowaniu ryzyka CD Projektu okazały się w 100 proc. prawdą. Z godzinnego pokazu wyszedłem z przysłowiowym "opadem szczęki". A pisząc o grach od kilkunastu lat, mało co robi na mnie aż tak duże wrażenie.
Witajcie w Night City
Pożegnajcie wiejskie chatki, na wpół zrujnowane zamki, mroczne komnaty. Przywitajcie Night City. Miasto przyszłości, które na przemian karmi nas tętniącymi kolorami neonami i pochłaniającą kąty ciemnością. Widowiskowymi technologiami i wszechobecnym brudem, bazarową tandetą. Czuję się jak na planie teledysku. To nie będzie świat dla każdego – o czym zresztą mówi ten tytułowy człon "punk".
Zobacz Też:Co można zrobić w grze
Jestem Panem lub Panią V. Mój zawód to "fixer". Tak jak Wiedźmin Geralt, zajmuję się raczej brudną robotą. Zadowolę się gotówką, ale nie pogardzę nowymi znajomościami oraz – dosłownie - szacunkiem ulicy. Gra zaczyna się od wybrania detali naszej postaci, jak dopasowanie kolorów ubrania czy wybranie kilku opcji dotyczącej przeszłości bohatera. Ponoć będzie miało to wpływ na rozgrywkę. Dalej kilka statystyk – siła, inteligencja, refleks i inne. Chwilowo nie mam czasu zastanawiać się, do czego konkretnie się przydadzą. Zaczyna się akcja.
V i kumpel Jackie szukają zaginionej dziewczyny. Zlecenie jak każde inne. Kroczymy brudnym korytarzem w jakimś bloku. Odrapane ściany, przestraszona kobieta na widok facetów z bronią. Wchodzimy do jednego z mieszkań, po bokach walające się śmieci i sprzęty, pulsująca z daleka, ostra muzyka. W kolejnym pokoju stół z nagą dziewczyną. Ktoś kradnie jej organy i wszczepy, ale akurat oddalił się od stanowiska.
Idziemy dalej, jest pierwszy oprych. "Scavenger", dosłownie padlinożerca, w praktyce bandyta zajmujący się właśnie pozyskiwaniem "części" od innych ludzi. Pierwszy zostaje wyeliminowany po cichu, kolejny dostaje serię strzałów w czerep. Zaczyna się zadyma, rywale wszczynają alarm. Trwa krótka, intensywna gonitwa po sieci pokojów w gnieździe gangsterów.
V nie stoi w miejscu. Nieustannie krąży, chowa się za paczkami, biurkami, filarami. Uruchamiany co jakiś czas tryb bullet-time, widowiskowe spowolnienie na czas strzału, pozwala precyzyjnie wypalić jedną salwę. Później wraca chaos. V strzela nawet przez ściany, zostawiając w nich ogromne dziury. Bandyci zabici, znajduję dziewczynę w wypełnionej lodem wannie. Żyje.
Dynamika, chaos, brud, nagość, krew. Tak, "Cyberpunk 2077" zdecydowanie szykuje się na produkcję dla dojrzałych gracz. Tak jak "Wiedźmin 3".
Wychodzę na powierzchnię
To pierwszy fragment gry. Dalej… jest tylko lepiej. Oglądam mieszkanie bohatera. Na stoliku klasyczne radio, zamiast lodówki regularny automat, który potrąca kasę z mojego konta za jedzenie. W pokoju obok wybieram broń i kurtkę, wychodzę i staram się ogarnąć to, co właśnie widzę.
V mieszka w megabudynku. To blokowisko, które dorasta do tego, czego oczekuję po futurystycznej wizji roku 2077. Budynek ma kilkadziesiąt kondygnacji i zamknięte patio. Jeśli patiem można nazwać aglomerację tarasów, które zamieniają się w regularne chodniki. Do środka światło dzienne dostaje się tylko od góry, wszystko pogrążone jest w półmroku, z którym walczą neony i szyldy.
Na tarasach mieszczą się sklepy, mijam człowieka w piżamie, który wyszedł kupić coś do jedzenia. Tuż obok bokser walczy z cyborgiem na ringu. Piękna, brudna magia. Ale to tylko początek.
Opuszczam megabudynek i wychodzę na ulicę. Zostaję porażony po raz kolejny. Night City wygląda nieprawdopodobnie, jest absolutnie szalone. Tu nie ma podziału na eleganckie dzielnice i brzydkie podziemie z nielegalnymi biznesami. Wszystko się perfekcyjnie przeplata.
Eleganckie witryny, niechlujne budki z jedzeniem, wystawcy byle czego na straganach. Tuż obok kluby z dudniącą elektroniką i ekstrawaganccy bywalcy w odblaskowych ciuchach. Dalej otwarte wnętrza mieszkań i zakładów, wypełnione gadżetami i przedmiotami po brzegi jak z barokowego obrazu.
Chodzimy tam, gdzie nam się podoba. Twórcy osobiście zapewniają mnie, że wszędzie czekają na nas przeróżne zajęcia. "Misje i zadania to jest coś, czym żyjemy. To jest dalej gra RPG tak jak "Wiedźmin". Owszem, jest główna linia fabularna, ale to wciąż gra z otwartym światem. A to oznacza dziesiątki aktywności dla gracza", tłumaczy Maciej Pietras z ekipy CD Projekt RED.
Później wsiadamy do samochodu. Czy prowadzenie auta samo w sobie będzie fajne, nie wiem. Ale towarzyszące temu widoki zdecydowanie mnie przekonują. To także duża podpowiedź dla graczy. Że Night City będzie tak duże, że przyda się czasem podwózka. A to oznacza, że w "Cyberpunku" będzie można zatopić się na wiele godzin, tak jak w "Wiedźminie 3".
Różnym szlakiem
Pierwsza misja, z ratowaniem kobiet z rąk "scavengerów", to był tylko przedsmak. Fajerwerki zaczynają się przy kolejnej misji. Akcja, start. Spotykam się w mieście z Dexem, moim kolegą po fachu, tylko 10 razy lepszym. Łapię fuchę, dostaję plik z informacjami – gang Maelstrom, ukradziony robot bojowy, Militech. Tyle wiemy. Mogę wejść z buta do siedziby bandytów albo skontaktować się z kimś z agencji, żeby uzyskać pomoc.
Spotykam się razem z Jackiem z agentką na odludziach. Spotkanie nie było łatwe, była mała sprzeczka i przystawianie pistoletów do głów. Finalnie odchodzę z czipem, na którym jest 50 tys. kredytów. I coś jeszcze. Być może mógłbym się dowiedzieć co. Linii dialogowych jest sporo i tę akurat misję można przejść na wiele sposobów.
- Jednym z kluczowych elementów naszych gier jest to, że niektóre wybory mają szybkie konsekwencje, a efekty niektórych zobaczymy dopiero później – mówi mi Maciej Pietras.
Po spotkaniu z agentką idę do bazy bandytów. Jest najeżona bronią, sforsowanie jej siłą byłoby, delikatnie mówiąc, trudne. Wchodzimy z Jackiem pokojowo, przedzieramy się przez hale pełne sprzętu i pudeł, by dotrzeć do głównej siedziby.
Gang Maelstrom to jedna z ekstremalnych wersji tego, co w Night City najlepsze. Czyli wszczepów. Bandyci mają zdewastowane ciała, najeżona za to wspomagającą ich elektroniką. Witający nasz Dum Dum sprawia wrażenie, jakby zupełnie nie miał oczu, a przeoraną połowę twarzy zajmują cybernetyczne dodatki.
Zobacz Też: Wrażenia drugiego redaktora z "Cyberpunk 2077"
Na wstępie dostajemy przymusowy poczęstunek z inhalatora, Dum Dum daje nam jeden z popularnych narkotyków. " Inhalatory zazwyczaj przyśpieszają regenerację punktów życia czy wspomagają naszą szybkość. Ale są też takie, które zawierają używki. Night City to brudne miasto, nie będziemy ukrywali żadnych jego aspektów".
Spotkanie kończy się wielką rozróbą, którą ciężko opisać w szczegółach. Ale działo się na tyle dużo, że łakomie obserwowałem każdą sekundę, każdą wariację pojedynku, jak wyciąganie cybernetycznych ostrzy i katany oraz hakowanie wrogów. Ta dynamika i obfitość w pełni przekonuje mnie, że gdy tylko sam usiądę z padem w ręku, nie będę mógł się oderwać.
Jest na co czekać
Czy "Cyberpunk 2077" przebije sukces "Wiedźmina 3"? Ciężko powiedzieć. Ta druga gra wyrabiała sobie markę przez wiele lat. Z pewnością pomogła jej oryginalność, różniła się wyraźnie od innych światów fantasy. Nowa produkcja CD Projekt RED to wejście w niemal dziewiczy rewir, gdzie zapuszczały się ledwo pojedyncze gry i filmy.
Oglądałem grę przez godzinę. Wchodziłem pełen obaw, czy nowe dzieło dorośnie do famy warszawskiej firmy. Czy nowe terytorium zostanie przejęte z sukcesem. Czy nie zaczną wyłazić rażące niedoróbki albo czy Night City nie przerazi mnie swoją "skromnością". Nic z tych rzeczy. "Cyberpunk 2077" szykuje się na naprawdę wielką grę, która zawstydzi konkurencję, która od lat klepie te same serie, wciskając kopiowane jak z szablonu rozwiązania.
Jest na co czekać. Trzymam tylko kciuki, żeby ta gra w końcu się ukazała. Przeciąganie produkcji w nieskończoność może skończyć się fatalnie.