E-sport na celowniku hakerów. Mogą powstrzymać najlepszych zawodników
E-sport to coraz większy i poważniejszy biznes. A także stale rosnąca ranga sportowa. Niedługo najważniejsze tego typu imprezy mogą popsuć hakerzy - wystarczy zwykły DDoS, by osłabić mistrzowską ekipę.
Niedawno potwierdzono, że IEM ponownie odbędzie się w Katowicach. IEM to cykliczny turniej e-sportowy, organizowany corocznie tylko przez kilka miast na świecie. Z odbywającą się w Katowicach imprezą każdy się liczy, a wygrana to ogromne wyróżnienie i spore pieniądze - w tym roku łączna pula nagród wyniosła niemal 6 mln złotych. IEM to także tłumy widzów. W 2018 roku w Spodku znalazło się prawie 170 tys. kibiców. Jeszcze więcej śledziło potyczki w internecie.
Coraz głośniej mówi się o włączeniu e-sportu w program igrzysk olimpijskich. A teraz wyobraźcie sobie, że najważniejsze mecze się… nie odbywają. Albo faworyt do wygrania turnieju zostaje poważnie osłabiony, bo zawodnik nie może zagrać. Taki scenariusz jest możliwy, bowiem coraz częściej e-sport jest na celowniku cyberprzestępców.
Atrakcyjny cel ataków DDoS nadal stanowią platformy gier, szczególnie podczas zawodów e-sportowych - wynika z raportu firmy Kaspersky Lab. Ataki DDoS uderzają nie tylko w serwery gier (których celem jest często wyłudzenie okupu w zamian za niezakłócanie zawodów), ale również w samych graczy, którzy łączą się z serwerami z własnych platform. Zorganizowany atak DDoS na kluczowych graczy danego zespołu może z łatwością doprowadzić do jego przegrania i wyeliminować ich z zawodów.
Pomysł na biznes jest więc prosty - hakerzy szantażują e-sportowców. Albo zapłacisz i masz spokój, albo nie zagrasz i twoja drużyna pożegna się z pieniędzmi. A skoro na IEM pula nagród wynosi kilka mln zł, jest to oferta nie do odrzucenia.
- Kwoty uzyskane w wyniku wyłudzenia lub kradzieży mogą sięgać dziesiątek lub setek tysięcy, a nawet milionów dolarów - komentuje Aleksiej Kisielew, menedżer projektu w zespole odpowiedzialnym za rozwiązanie Kaspersky DDoS Protection w Kaspersky Lab.
Ataki DDoS już są zmorą wielkich tradycyjnych imprez sportowych. Przed cyberprzestępcami ostrzegano kibiców jak i samych piłkarzy wybierających się na Mistrzostwa Świata w Rosji. Po mundialu Władimir Putin przyznał, że w ciągu miesiąca organizatorzy odparli 25 mln prób ataków. O ile hakerzy mogą uprzykrzyć życie widzom na stadionie, tak nigdy nie sprawią, że jakiś zawodnik nie strzeli gola - aż takiego wpływu technologia na boiskowe wydarzenia nie ma. Ale w e-sporcie jest zupełnie inaczej. Cóż, skoro mamy do czynienia z nowym podejściem do sportu, to naturalne, że rozgrywki rodzą niespotykane dotąd problemy.