Call of Duty: Modern Warfare. Zagrałem na Gamescom i jestem rozczarowany
Tego się po "Call of Duty" nie spodziewałem. Nadchodzący hit od Activision mnie zawiódł. Ale nic dziwnego, skoro autorzy – zamiast porządnego kawałka fabuły – dali do ogrania tylko tryb 2vs2. Na jakieś 15 minut.
"Call of Duty: Modern Warfare", nowa część bez numerka z tyłu, ma być powrotem do korzeni. Ma być też grą mocną i brutalną, o czym donosiły już zachodnie media. Bardzo chcę zobaczyć naprawdę solidną opowieść w stylu Toma Clancy'ego. Zwłaszcza po ostatniej odsłonie, gdzie trybu kampanii zabrakło.
I chociaż do premiery niewiele, bo "Modern Warfare" wyjdzie 25 października, dziennikarze na Gamescomie 2019 dostają do zabawy tryb "Gunfight", czyli szybkie starcia 2 przeciwko 2. I to nawet nie obiecywane 30 minut, a połowę tego czasu. Jeszcze żeby to było coś naprawdę fajnego…
"Call of Duty: Modern Warfare". To już było
Tryb 2 vs 2 nie jest niczym odkrywczym. Mała mapka, na której dwie drużyny kończą jedną rundę z maksymalnie 2 minuty, to jeden z tych wielu trybów sieciowej rozgrywki, jakie często otrzymują strzelanki. Fakt, że mamy tu kompana u boku, a nie gramy solo, niewiele zmienia.
Startujemy na pozycjach i następuje szybka piłka – nasłuchujemy, gdzie przeciwnik tupie, czasem rzucimy zapobiegawczy granat albo zasadzimy minę. Miło, że można przykleić się do ściany i wychylić. Z kolei co wygraną rundę zmienia się broń, więc trzeba być elastycznym jak guma – różnica między karabinem z przybliżeniem a obrzynem jest oczywista.
Ale przez całe 15 minut nie miałem pojęcia, czemu akurat taką formę zabawy pokazali mi autorzy. 2 vs 2 to taki dodatek, który sobie odpalimy, jak nam się wybitnie nudzi. Albo mamy ochotę na zastrzyk adrenaliny, który nie pochłonie nam więcej niż 15 minut. Tylko takie zastrzyki pobiera się, gdy już ogramy wszystko inne. Na samym końcu.
"Call of Duty: Modern Warfare". RTX ON
Z tego całego kwadransa pierwszą rundę mogliśmy poświęcić na bieganie po małej mapce i podziwianie graficznych detali. W demie wylądowaliśmy w czymś w stylu hali do paintballa. Szare ściany, dwa sztuczne korytarze z płyty pilśniowej i jednak konstrukcja-wieżyczka na środku. Jest ok.
Po planszy porozkładano kilka mocnych lamp, chyba jedynych elementów, które miały pokazać moc kart Nvidia z RTX-em. Muszę przyznać, że dawały fajne, mocne światło – czasami padało tak, że lekko utrudniało widzenie i tworzyło fajną grę cieni.
Na krótkim pokazie przed graniem pokazano, jak "Modern Warfare" wygląda bez RTX-a – fakt, zdecydowanie gorzej. Ciężko się jednak oprzeć wrażeniu, że część tych detali wyglądała na wyciętą w wersji ze starym systemem graficznym.
"Call of Duty: Modern Warfare". Premiera w październiku
Czego się spodziewać po grze? Wciąż nie wiem. Najgorsze, że już wcześniej widziałem obiecujące fragmenty z rozgrywki sieciowej, tej "właściwej", czyli z konkretnymi drużynami, a nie dwoma dwójkami.
A "Gunfight"… cóż. Nawet nie będę się więcej rozpisywał, sami możecie go przetestować między 23 a 25 sierpnia. Trzeba mieć PlayStation 4, ale PS Plus nie jest konieczny.