"Apex Legends" to najlepsza darmowa gra w historii. Zupełnie nowy poziom rozgrywki
"Apex Legends" wzięło się znikąd i zebrało całą pulę graczy battle royale. W ciągu doby ponad 2,5 miliona osób! Mogłoby się wydawać, że Electronic Arts wygrało dzięki zastosowaniu "jednego prostego tricku". Ale asów w rękawie było więcej.
"Apex Legends" to najnowszy - i całkiem darmowy! - hit prosto ze stajnie EA. Bezpośrednio stoi za nim Respawn Entertainment, twórców świetnego, choć nie do końca docenionego "Titanfalla". W ciągu zaledwie pierwszych 8 godzin debiutant, o którego istnieniu dzień wcześniej nikt na świecie nawet nie wiedział, zebrał aż milion graczy (do teraz "Apex Legends" pobrało ponad 25 milionów osób). Na Twitch.tv, najważniejszej telewizji gamingowej, ponad 600 tysięcy osób oglądało przeróżne transmisje z "Apex Legends".
Sytuacja tylko eskalowała. W poniedziałek wieczorem 120 tysięcy graczy włączyło się na stream Shrouda, jednego z mistrzów battle royale. Tuż za nim był DrDisRespect z 50 tysiącami widzów. Następnego dnia nawet najpopularniejszy streamer "Fortnite'a" - Ninja - postanowił spróbować własnych sił w nowym hicie od EA. Również zebrał pokaźną "sumę" 50 tysięcy widzów. Wszyscy trzej wyrażali się w samych superlatywach o nowym battle royale. Nie pozostało mi nic innego, jak wyłączyć transmisję i samemu sprawdzić, skąd ten szał.
Pierwsze miłe doświadczenie już przy samym pobieraniu gry. Zazwyczaj przy nowych produkcjach możemy nastawiać się na aż 40-60 GB plików. A chwilę potem jeszcze aktualizacje drugiego dnia od premiery, które naprawiają podstawowe błędy. Nie tym razem - "Apex Legends" to tylko 12 GB do pobrania. A wśród tych bitów znalazł się też świetny, krótki film wprowadzający nas do świata gry.
Apex Legends - skąd ta fascynacja?
"Apex" to gra online typu FPS w trybie battle royale. A dokładniej "strategic battle royale". W przeciwieństwie do wszystkich dotychczasowych produkcji tego typu, zdecydowanie się czymś wyróżnia. Właściwie to nawet kilkoma rzeczami, które od razu rzucają się w oczy.
Przede wszystkim sposób w jaki zbudowano mapę. Zazwyczaj mamy wielką otwartą przestrzeń i ukryjemy się jedynie w budynkach. W "Apex Legends" plansze są podzielone na strefy z górami, przez które nie sposób przejść. Pomiędzy każdym z obszarów mamy zaledwie kilka przełęczy, często wąskich. A to prowadzi do zwiększonej dynamiki rozgrywki. Składy trafiają na siebie znacznie częściej i dochodzi do starć nawet kilkunastu graczy jednocześnie. Dzieje się!
Już po pierwszym meczu wiedziałem, że ta zbiorowa fascynacja w rzeczywistości ma sporo podstaw. Przede wszystkim komunikacja jest niesamowicie dopracowana i zautomatyzowana. Wystarczy oddać strzał do przeciwnika, a nasza postać informuje graczy z drużyny, że rozpoczęliśmy ostrzał wroga. Podobnie, gdy to my stajemy się ofiarą.
Kiedy zaczynamy leczenie, odnawianie tarczy, czy robimy cokolwiek, o czym warto poinformować członków drużyny - automat zadziała. Nawet gdy używamy umiejętności, na przykład takiej jak wykrywanie przeciwników, nasi partnerzy usłyszą "jest czysto" lub "wróg namierzony". Podobnie, gdy zamawiamy zrzut zapasowej broni i amunicji.
Komunikaty możemy wysyłać też sami za pomocą "smartpingów", czyli rozwijanych menu, z których szybko myszką wybieramy potrzebne zagadnienie. System świetnie sprawdził się między w "League of Legends", jednej z najpopularniejszych gier online w historii. Słowem twórcy pożyczyli i - co ważne - dobrze wdrożyli wzorzec od innych mistrzów sieciowego grania.
Apex Legends to nie tylko pięści i karabiny - sporo innowacji
Odpalamy grę i startujemy na pokładzie wahadłowca, przemierzającego przestrzeń lotniczą wysoko ponad mapą. Słyszę nieznany z innych battle royale komunikat: "Widzę statek z zaopatrzeniem". To latająca maszyna, na której możemy wylądować. Jest pełna cennego ekwipunku, ale i przeciwników. Ryzykowne, ale może się opłacić - szybko zdobędziecie najlepszy sprzęt.
W każdym meczu "Apex Legends" mamy do wyboru jedną z 8 postaci. Posiadają one po jednej umiejętności biernej, pasywnej oraz "ultimate". Przypomina to model znany z MMORPG czy MOBA - mamy tanków, wsparcie, zabójców, wojowników czy magów.
Ale tutaj oklepany system działa lepiej, niż można było pomyśleć. Na przykład typowy łowca, czyli w tym przypadku "Bloodhound", może śledzić przeciwnika po jego śladach stóp, wie, które drzwi otworzył i jak bardzo świeże są to ślady.
Innym równi intrygującym przykładem jest "Wraith" - trochę czarownica, trochę zabójca. Posiada umiejętność specjalną "Wrota Wymiarów", która pozwala jej utworzyć tunel między dwoma niezbyt oddalonymi od siebie miejscami. Połączenie trwa 60 sekund i może skorzystać z niego każdy z członków drużyny.
Tego typu innowacje dodają sporo smaku do taktycznego podejścia w rozgrywce. Wrogów można nieźle zaskoczyć, na przykład, kiedy nie spodziewają się, że wiemy gdzie są. Tropienie po śladach to niezła zabawa.
Co jeszcze? Coś podobnego do lotni z "Fortnite". Wspinamy się na wysoką wieżę, a następnie zostajemy wystrzeleni w powietrze i możemy szybko przebyć dużą odległość.
Apex Legends - grywalność i grafika
"Apex Legends" wygląda naprawdę ładnie. To gra dopracowana i stylistycznie bardzo klimatyczna. Nie wygląda ani cringe'owo (jak "Fortnite"), ani zbyt poważnie (jak "PUBG"). Bardziej przypomina już "Call of Duty: Black Ops 4".
Zresztą nowy hit od EA jest równie dobrze dopracowany co "Black Ops 4" - a darmowy. Vaulting, czyli wdrapywanie się przez okna, na kontenery czy daszki działa bez zarzutu. A nawet więcej - mamy tutaj postać "Pathfinder", której umiejętność podstawowa pozwala wskoczyć na praktycznie każdy budynek, dzięki przyciąganiu się na lince.
Jedyne o co możemy się martwić w tej kwestii to balans między postaciami. Po kilku dniach ciężko powiedzieć, jak to wygląda. Kiedy gracze doskonale opanują wykorzystywanie umiejętności swoich "legend", może się okazać, że kilka z nich wyraźnie dominuje. A wśród najczęściej wybieranych bohaterów już możemy wyróżnić "Wraith", której umiejętności po prostu muszą się podobać.
Apex Legends - sukces znikąd
Nic nie zapowiadało sukcesu, Respawn Entertainment ani Electronic Arts nie dało znaku o pracach nad "Apex Legends". I to był świetny krok. Twórcy z pewnością doskonale wiedzieli, co robią. Uniknięcie przedwczesnego szumu medialnego i długiego oczekiwania na potencjalną rozgrywkę pomogło uniknąć starcia z szerokim frontem niepochlebnych komentarzy.
Dzięki ciszy uniknięto hejtu, który mógł pogrążyć tak mocną premierę. W przeszłości kiedy zapowiadano nowe produkcje, a potem padała informacja o planowanym trybie battle royale, gracze często wpadali w wściekłość. "Znowu battle royale" - takie hasła padały za każdym razem, czy przy premierze "Red Dead Redemption 2" czy "Call of Duty: Black Ops 4". Electronic Arts uniknęło niepotrzebnych komentarzy i weszło z nowym produktem mocno na rynek, promując swoją grę na Twitch.tv. Podobnie było w przypadku "Lawbreakers" - gry, która miała być hitem, a ciągła krytyka sprawiła, że była porażką na całej linii.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Zaczęło się istne szaleństwo. EA ogłosiło na Twitterze wielki sukces "Apex Legends". W szczytowym momencie liczba graczy przekroczyła 600 tysięcy, a w ciągu trochę ponad doby łącznie zagrało aż 2,5 miliona osób. Te liczby robią wrażenie i zapowiadają ogromną konkurencję dla innego darmowego hitu battle royale, czyli "Fortnite".
Czy to będzie sukces? To już jest sukces. Minęło tylko kilkadziesiąt godzin, a ja już z pełnym przekonaniem mówię - "Apex Legends" to gra 10/10.
Plusy:
- Tryb FPP
- Niskie wymagania
- Płynność rozgrywki
- Świetna grafika
- Doskonała komunikacja w drużynie
- Rozbudowanie pod kątem strategii i taktyki
- Dużo akcji
- Możliwość ratowania członków drużyny
- Gra zmusza do walki dzięki specyficznej budowie terenu
- Świetnej jakości dźwięk i muzyka
- Zaledwie 12,7 GB do pobrania i stosunkowo małe wymagania sprzętowe
- Duża ilość skórek do broni oraz postaci, które można odblokować za punkty meczowe
Minusy:
- Duża ilość uzbrojenia i dodatków, które wyglądają bardzo podobnie do siebie
- Ciężko używa się przedmiotów leczących
- Kolorystyka sprawia trudność w dostrzeganiu przeciwników z oddala
- Brak trybu solo
- Nazwa gry - po prostu nudna
Grę możecie pobrać za darmo, w serwisie Origin dla PC, PlayStation Store lub Xbox Marketplace.