Prawdziwy hit lat 90.
"Rodzinna gra komputerowa". Takim sloganem reklamowany był Pegasus w telewizji w całej Polsce. Tak naprawdę to nie gra, a konsola, i nie komputerowa, tylko telewizyjna. Ale kto by się na początku lat 90. przejmował nazewnictwem.
Pegasus stał się pierwszym powszchnie dostępnym i przystępnym cenowo sprzętem do gier. Pudełka z różnymi wariantami można było dostać w domach handlowych, a kartridże z grami były nieodłączną częścią składową każdego bazarku.
Przypominamy 11 naszym zdaniem najlepszych gier, jakie były dostępne na kultowy sprzęt.
"Super Mario Bros"
Ta gra na dobre przeszła do historii. Znają ją mali i duzi, zapaleni gracze, jak i ci, którym nigdy nie było z grami po drodze. Chociaż Mario w tej wersji skończy w 2017 roku 32 lata, do dziś pozostaje jedną z najlepiej ocenianych i wspominanych gier wszech czasów.
To prawdziwy kamień węgielny dla późniejszych gier zręcznościowych. Wskakiwanie na platformy, rozbijanie cegiełek, zbieranie monet i dodatkowych żyć, szukanie sekretnych przejść i w końcu omijanie lub ścieranie się z przeciwnikami. To właśnie "Super Mario Bros" doprowadził te schematy do pewnej perfekcji.
I pomimo upływu lat, grafika nadal wygląda bardzo sympatycznie.
"Contra"
Kolejny klasyk, choć pewnie bardziej dla męskiego grona graczy. W czasach, gdy w telewizji królowały kreskówki i tandetne filmy akcji, gra o komandosach na egzotycznej wyspie musiała być strzałem w dziesiatkę.
Solo lub z drugim graczem przedzieraliśmy się przez szereg poziomów, składających się na sekretny kompleks fabryczny. A w środku klony, maszyny, lasery, najróżniejsze roboty, a w końcu i obcy. Ze wszystkim rozprawialiśmy się, korzystając z nieskończonej ilości przeróżnej amunicji.
Gra nie była bardzo trudna, ale z pewnością wymagająca, a moment wygranej był powodem do dumy na osiedlowym podwórku.
"Tetris"
"Złota piątka"
O słynnej kompilacji gier pisaliśmy więcej na WP Gry. Znalazł się tu zestaw znakomitych gier, które pamięta chyba każdy, kto miał do czynienia z Pegasusem. Od czego zacząć? Może od "Micro Machines", wyścigów miniaturowych samochodów po torach zrobionych w domowych pokojach. Fani strzelania dostawali "Ultimate Stuntmant", zadziwiająco złożoną grę o mścicielu rodem z seriali "Cobra" i "Magnum".
Ale największą radość mieli fani klasycznych platformówek. "Dizzy" to przyjazne przygody chodzącego jajka, gra w latach 90. urosła do pokaźnej serii. Z kolei dwie części "Big Nose'a", z jaskiniowcem w roli głównej, mocno działały na wyobraźnię w czasach, gdy każdy chłopak miał fioła na punkcie dinozaurów.
"Bomberman"
"Battle City" / "Tank"
Bitewna gra, znana chyba najlepiej pod nazwą "Tank", pozwalała kierować czołgiem i walczyć z innymi maszynami. W dodatku broniliśmy zagrody z orzełkiem, co przez skojarzenia wojenne i z serialem "Czterej pancerni" wzbudzało sympatię także starszych pokoleń.
"Tanki" były świetną grą, bo intensywnie, ale uczciwie podnosiły poprzeczkę. Zmieniały się układy plansz, dochodzili nowi wrogowie lub pojawiali się częściej. My korzystaliśmy z własnego sprytu i rozmaitych bonusów, jakie wyskakiwały na mapie. A że można było grać we dwójkę, do czołgów mogłem pruć z lufy wspólnie z tatą.
"Duck Tales" / "Duck Tales II"
Kolejna gra, która zyskała sławę dzięki dwóm rzeczom - nawiązaniom do kreskówki i po prostu ciekawej rozgrywce. "Duck Tales", czyli "Kacze opowieści", były emitowane po polsku już od 1991 roku. Wujek Sknerus i siostrzeńcy byli lubianymi postaciami, a gra pasowała do klimatu bajki. Czyli jeżdżenia po świecie i szukania skarbów.
Amazońska dżungla, nawiedzony zamek, statek kosmitów. To niektóre poziomy, na których wskakiwaliśmy na głowy wrogom i zbieraliśmy klejnoty oraz ciasteczka - standardowy zestaw przedmiotów w grach w tamtych latach. Do tego w menu głównym dobrze znana melodyjka. Ideał!
Po latach dowiedziałem się, że być może byłem szczęśliwcem, który miał pierwszą część "Duck Tales" na Pegasusie. Kolega twierdzi, że znacznie popularniejszy był kartridż z drugą częścią gry. Ciekawostką też jest, że "Kacze opowieści" w 2013 r. doczekały się w pełni odświeżonego graficznie wznowienia na komputery i konsole. A w sierpniu 2017 do telewizji powrócą... nowe odcinki kreskówki!
"Złota czwórka"
"Teenage Mutant Ninja Turtles II"
W latach 90. wśród cyklicznie emitowanych kreskówek jednym z faworytów wśród moich znajomych były "Przygody żółwi ninja". Cztery gady znające wschodnie sztuki walki i jedzące pizzę - "idealni" idole dla dzieciaków. Ale gra nie próbowała przyciągnąć samą miłością do wojowniczych żołwi ninja.
"Teenage Mutant Ninja Turtles II" była bardzo solidną grą platformową, wymagającą sporo sprawności. Przeciwnicy do ostatniej planszy nam nie odpuszczali. To też kolejna produkcja, która pozwoliła stawić czoła złu we 2 osoby. I taki miły detal - tak jak w bajce, każdy żółw miał inną broń - samurajskie katany, kij, japońskie sztylety i nunczako.
"Chip'n'Dale: Rescue Rangers"
"Duck Hunt"
Co mogło być lepszego od konsoli telewizyjnej? Konsola z kontrolerem w postaci pistoletu! Tak, niektóre Pegasusy miały na wyposażeniu plastikową broń, podłączaną bezpośrednio do sprzętu. Dało się z niej faktycznie celować i strzelać, ale wykorzystanie miała wyłącznie w kilku grach.
Tą, która przeszła już do historii, była "Duck Hunt". Myśliwska gra o strzelaniu do kaczek nie była specjalnie ciekawa czy złożona, ale już sam fakt tego, że pistolet odczytywał (mniej więcej) miejsce naszych strzałów, był wystarczająco niezwykły.