Ten kartridż w latach 90. znał każdy gracz. Dziś jest warty krocie
Składanka gier "Złota piątka" na Pegasusa była na dosłownie każdym bazarze w Polsce. Spośród dziesiątek różnych tytułów i kompilacji, to właśnie ta przeszła do historii. Dziś za oryginał sprzedawcy na aukcjach liczą sobie nawet 1000 złotych.
Początek lat 90., inwazja zachodnich produktów oraz ich wschodnich "odpowiedników". Prawami autorskimi nikt się nie przejmuje, bo też mało kto ma o nich jakiekolwiek pojęcie. Marzeniem dzieciaków jest reklamowana w TV konsola do gier - Pegasus. O tym, że jest zwykłą podróbką japońskiej konsoli Famicom od Nintendo, dowiedziałem się dopiero po wielu, wielu latach.
Zobacz też: Przy tych grach zarywaliśmy noce
Gdzie się je kupowało? Jak Polska długa i szeroka - na bazarach. Pomiędzy straganami z marchewką, chińskimi skarpetkami, śrubkami i tygrysią maścią zawsze był Pan z szeroką paletą kasetek. Zawartość większości pozostawała tajemnicą do momentu zakupu. Należało się posiłkować jedynie rekomendacjami kolegów albo wyobrażeniem, jakie pozostawiał obrazek na okładce. Ale był szereg kartridży, które każdy dobrze znał - jeśli nie z sesji u znajomego, to z opowieści. To legendy wręcz przeszedł pakiet "Złota piątka".
"Złota piątka" wyróżniała się już z daleka. Większość gier sprzedawana była luzem, do ręki dostawliśmy samą kasetkę. "Złotą piątkę" pakowano w eleganckie, plastikowe pudełko. Nie mniejsze wrażenie robiła obecność... polskiej instrukcji. W większości gier musieliśmy sami się domyślać, o co chodzi. I przebrnąć przez angielskie napisy, oczywiście z obcego języka znając trzy słowa na krzyż.
Co się na niej znajdowało? Tytułowe 5 gier: "Big Nose the Caveman", "Big Nose Freaks Out", "The Fantastic Adventures of Dizzy", "Micro Machines" oraz "Ultimate Stuntman". Każda była znakomita w swoim gatunku. Ja najbardziej szalałem za przygodami "Wielkiego Nosa". Zasuwanie jaskiniowcem, okładanie dinozaurów i innych dziwadeł maczugą podobało mi się najbardziej. Ale swoistego kultu doczekało się "Micro Machines" - wyścigi miniaturowych samochodzików.
Za jakość, trzeba było jednak zapłacić.* Katalogowa cena "Złotej piątki" wynosiła aż 69 złotych. Tymczasem większość gier bazarowych kosztowała po kilkanaście złotych, a za drobne dało się wymienić swoją grę na całkiem inną. *A dziś? Chociaż Pegasus odszedł do lamusa, kompilacja jest teraz jeszcze droższa.
Większość starych kasetek kupimy na serwisach aukcyjnych za symboliczne kilka złotych. Tymczasem legendarna "Złota piątka" sprzedawana jest średnio za 200-250 złotych. Mówimy o samym kartridżu i licytacji. Jeśli chcemy mieć grę od ręki, cena wzrasta. A pełny pakiet z oryginalnym pudełkiem i instrukcją? Obecnie jedyna oferta to kwota 999 złotych. Aby kupić taniej, trzeba czujnie obserwować listy aukcji i mieć sporo szczęścia.
Mieliście Pegasusa w dzieciństwie? Może warto zajrzeć do swojej piwnicy i sprawdzić, czy nie leży tam pudełko warte konkretne kilkaset złotych.