Zajrzyj do swojej piwnicy. Wartość starych gier może cię bardzo zaskoczyć
Kolega potrzebował pieniędzy. Spytałem, czy ma w mieszkaniu u rodziców jakieś stare gry. Powiedział, że tak, nawet w oryginalnych opakowaniach. Uświadomiłem mu, że dostanie za nie dobre kilkaset złotych.
W moim pokoleniu wszyscy grali na komputerach. Jedni sięgali wyłącznie po pirackie CD z bazaru, inni po droższe, ale legalne wersje ze sklepu. Te drugie wyróżniały się dla nas, dzieciaków, przede wszystkim jednym - były pięknie wydane. Zamiast obskurnych płyt z nieporadnie zrobionymi okładkami w kopercie, oryginały pakowane były w duże, kartonowe pudełka. Pięknie wyglądały na półce, a otwieranie ich było swoistym rytuałem.
W środku, obok płyty, można było znaleźć bogate w detale instrukcje, poradniki, dodatkowe książeczki, karty czy mapy. I nie były to żadne superdrogie i limitowane wydania kolekcjonerskie. Podskórnie czułem, że trzeba to wszystko szanować, a najlepiej zachować też eleganckie kartony. Po latach okazało się, że wiele tych wydań jest poszukiwanych przez kolekcjonerów. Trzymana z czystego sentymentu kolekcja nabrała wartości, niczym znaczki pocztowe czy płyty winylowe.
Zaglądam do największego portalu aukcyjnego - Allegro. Gier komputerowych jest tam bez liku, więc wyszukuję oferty po konkretnych tytułach. Wpisuję też słowo "box" (czyli "pudełko"), którym określa się stare wydania, w odróżnieniu od współczesnych wydań w opakowaniach typu DVD. Szybko odnajduję znane każdemu graczowi tytuły, których premierowe wersje kosztują krocie.
"Need for Speed III" rok 1998 - oryginał w świetnym stanie kosztuje 189 złotych. Stary "Doom II" musi być nadal popularny, bo po 23 latach kosztuje "tylko" 200 zł. To samo tyczy się pierwszego "Baldur's Gate'a". Miało go w Polsce mnóstwo osób, bo ładny oryginał kosztował mniej niż pirat. Ale i tak dostaniemy dziś za niego stówę. Więcej ludzie chcą dać za markę Duke Nukem. Za "Duke It Out In D.C.", sam pakiet dodatkowych plansz do "Duke Nukem 3D", sprzedawca chce aż 399 złotych. To nie koniec.
Zobacz też: Przy tych grach zarywaliśmy noce
Pierwsza część "Heroes of Might & Magic". Mało kto ją miał w latach 90., szybko została wyparta przez lepszą część drugą i trzecią. Ale jakość gry nie ma znaczenia. Liczy się sam przedmiot. Sprzedawca chce za niego 499 złotych. Tyle samo kosztuje kultowy "StarCraft" w wersji z upiornym Zergiem na okładce - sam pakiet dodatkowych plansz. Na cenowym szczycie najdroższych gier są oczywiście te rzadkie. Za zestaw "Faraon - złota edycja" w trójkątnym pudełku właściciel żąda 700 złotych!
Oczywiscie trafiają się i tańsze okazje, ale 100 zł to z reguły minimum za grę z lat 90. Czas zajrzeć do piwnicy?
Ile warte są moje gry?
Poczułeś nagle potrzebę przewietrzenia swoich półek? Zanim pomyślisz o zysku, trzeba się przyjrzeć, co dokładnie masz. Kolekcjonerzy płacą duże kwoty niemal wyłącznie za pełne, oryginalne wydania. Czyli właśnie te duże pudełka razem z płytą i książeczkami. Bez pudła wartość dramatycznie spada - chyba że twoja gra jest ultra rzadka.
Ważny jest oczyście stan zestawu. Wgniecenia, podarcia, porysowane CD - wszystko to obniża wartość. Dla kupujących istotne jest także, jakie wydanie gry sprzedajemy. Polskie czy zagraniczne? Premierowe czy dodruk z inną od pierwszego tłoczenia zawartością? Podstawową wersję gry czy pakiet z dodatkiem? Różnice w cenach między wersjami potrafią wynosić nawet kilkaset złotych.
Wartość gry najlepiej oszacować, oglądając aktywne i zakończone aukcje. Albo porozmawiać z kolekcjonerami, np. w specjalnej grupie na Facebooku. Ze swojego doświadczenia podzielę się jeszcze jedną radą - lepiej poczekać na kilka ofert niż sprzedać coś pierwszemu lepszemu chętnemu. Ja pozbyłem się w ten sposób figurki Wiedźmina. Po kwadransie dowiedziałem się, że była warta nie 50, a 150 złotych...