Trzepak XXI wieku. "Fortnite" już dawno przestał być tylko grą
Jaka jest "najgorętsza" sieć społecznościowa? Facebook to miejsce dla zgredów. Na TikTok siedzą głównie dzieciaki. Snapchat, choć popularny, ma liczne problemy. Okazuje się, że za miejsce spotkań kilku generacji może służyć "Fortnite".
W 2018 roku pierwszy raz w życiu zagrałem "World of Warcraft", po którego świecie "oprowadził" mnie kolega z redakcji, Maksym. 10 lat temu ta produkcja była prawdziwym fenomenem. Dziś nadal się trzyma i ma miliony fanów, ale... uderzyło mnie jednak coś innego. Kiedy rozmawiałem z Maksymem na temat czasu spędzonego w grze, z czasem coraz mniej mówił o samej grze, zdobywaniu poziomów i walce z bossami, a coraz więcej o aspekcie socjalizującym.
Mnóstwo osób wchodziło do świat "WoW-a" nie po to, by zdobyć kolejny poziom (co oczywiście dalej pozostawało ważne), ale dla samego posiedzenia ze swoimi kolegami, pogadania z nimi o bieżących sprawach bądź dla włóczęgi po kolejnych kontynentach Azeroth. I bardzo podobna sytuacja dzieje się obecnie w "Fortnite". Tylko skala jego popularności jest nieporównywalnie większa.
Pog(r)adajmy
Filozofia gry jest zupełnie inna. Zamiast spokojnego biegania po światach fantasty, bierzemy udział w dynamicznej bitwie na 100 graczy, w której co chwila ktoś odpada z rozgrywki. Brzmi to jak dość kompetetywne środowisko, prawda? Takie, gdzie słabi muszą się obawiać silnych, czyli doświadczonych graczy. Tyle że to nie do końca tak działa.
W swoim artykule Owen Williams, publicysta technologiczny, stawia bardzo interesującą tezę: "Fortnite" przestał być grą. Dla młodych ludzi jest miejscem. Takim cyfrowym trzepakiem, gdzie siedzi się w wolnym czasie i gada o wszystkim, i o niczym. Kiedy Williams w końcu poznał zasady gry, wsiąknął.
"Mamy teraz grupy na Discordzie i drużyny na Slacku dla różnych grup przyjaciół z całego świata. Ktoś napisze, że odpala >>Fortnite'a<< i zawsze kilku z nas się zaloguje. Mam jakieś dziesięć grup tego typu. Wpadamy do gry, ale tak naprawdę przesiadujemy w niej. Rozmawiamy, jak minął nam dzień, co leci w życiu, a czas leci. Znowu skaczemy z autobusu, zaczynając nową rozgrywkę, ale tak naprawdę chodzi tylko o to, by spędzić trochę czasu razem" – opowiada Williams.
Sam publicysta przyznaje, że czat głosowy w "Fortnite" sprawił, że rozmawiał ze znajomymi częściej, z tymi zza oceanu i tymi z miasta, w którym obecnie mieszka. Nie tylko zresztą on – na Twitterze pojawił się cały wątek, w którym opisywano, że dla dzieciaków "Fortnite" to tło, okazja do tego, by spotkać się i porozmawiać. Nie chodzi o wieczną chwałę największego zabijaki.
Twarde dane na miękkie kompetencje
Wszystko brzmi jednak jak pojedynczy przypadek. Coś, co zdarza się kilku osobom w społeczności liczącej kilka milionów osób. Statystyki potwierdzają jednak przeczucia graczy, obserwatorów i publicystów. Według badania firmy LendEDU gracze spędzają w "Fortnite" średnio od 6 do 10 godzin w tygodniu. Tymczasem użytkownik Instagrama lub Snapchata poświęca im średnio 30 minut dziennie - co daje "ledwo" 3,5 godziny na tydzień.
Z kolei według Common Sense Media, które przebadało nastolatków, 44 proc. graczy poznało przyjaciela w sieci, a 39 proc. zacieśniło więzy ze swoim rodzeństwem. Obecnie w grze jest 200 milionów użytkowników, z czego 80 milionów pozostaje aktywna przynajmniej raz w miesiącu. Mówimy zatem o skali globalnej.
Warto Przeczytać: Tik Tok, albo jak komunikują się młodzi
Na tej aktywności zarabiają oczywiście twórcy. Chociaż gra jest darmowa, to można kupować w niej dodatki w postaci tańców czy strojów. Nie wpływają na balans rozgrywki, po prostu są. I dlatego średni dochód na użytkownika jest niesamowity. "Fortnite" zarabia na jednej osobie 96 dolarów. Tymczasem Google 27 dolarów, Facebook 19, Twitter 8 a Snapchat zaledwie 3 dolary. Nawet gdy połączymy ze sobą dochody tych kilku dalej wymiernionych firm, dalej Epic Games i tak zarabia prawie dwa razy więcej.
Zrozumieć "Fortnite'a" to zrozumieć młodych. W świecie, który oferuje naprawdę mnóstwo sposobów na łączenie się z drugą osobą, komunikację szturmem przejęła pozornie prosta gra, będąca połączeniem strzelania z budowaniem. Na jak długo nim pozostanie? Dopóki produkcja się nie znudzi albo na rynku nie pojawi się kolejna gra, która podbije serca kolejnego pokolenia.