Testujemy tanią klawiaturę i mysz dla graczy od Tracera
Pudełka straszą agresywnymi kolorami. Po ich otworzeniu miła niespodzianka – sprzęty są ładne. Ale jak sprawdzają się w boju?
Tracer Gamezone wprowadził na rynek zestaw urządzeń sterujących dla graczy w bardzo przystępnej cenie. Klawiaturę i mysz kupimy za mniej niż 200 zł. To świetna informacja dla naszego portfela, ale co z jakością? W końcu wiele tanich urządzeń oznacza marne wykonanie. Przyznam, że Tracer porządnie mnie zaskoczył.
Klawiatura Kaaos
Zacznijmy od klawiatury. Z ogromnego żółtego pudła wyłania się sprzęt o zupełnie niespodziewanym designie. Owszem, widziałem wcześniej zdjęcia od producenta, ale na żywo Kaaos prezentuje się kilka razy lepiej.
Klawiatura zamontowana jest na dużej, metalowej obudowie. To robi wrażenie. W dodatku metal jest twardy i stabilny, nie jest to giętkie aluminium, które odkształciło by się przy najmniejszym nacisku. To najbardziej nietypowy pomysł, jaki widziałem od dawna wśród sprzętów od popularnych firm dla graczy. Niestety zajmuje też sporo miejsca. W mojej wysuwanej pod blatem tacce na klawiaturę ledwo się zmieścił.
Ciekawy, industrialny charakter dobrze łączy się z dobraną kolorystyką. Pudełko straszyło jarzeniowym żółtym, tymczasem całość jest czarna, a żółte akcenty są tylko dwa. Duży plus za taki projekt!
Jak się sprawdza?
Ale najważniejsza jest w końcu samo działanie. Kaaos to klawiatura nożycowa, czyli teoretycznie gorsza od mechanicznego Hykkera z Biedronki. Z jednej strony faktycznie sprawia wrażenie mniej trwałej, same plastikowe klawisze wydają się dziwnie miękkie. Ze strony drugiej – bardzo wygodnie się na niej pracuje. Zarówno w grach, jak i w czasie buszowania po sieci i pisania ze znajomymi.
Klawisze chodzą lekko, miękko, ale też stawiają delikatny opór. Nie mam wrażenia jakby wszystko zapadało się pod moimi palcami, a któraś litera przypadkowo się wcisnęła. Cieszy także potraktowanie delikatną, gumową obwódką tych klawiszy, z których najczęściej korzystamy w przypadku gier. To bardzo ułatwia sterowanie.
Czy jest coś więcej? Jest podświetlenie. Trzy różne kolory od spodu klawiszy, które można przełączać (lub wyłączyć) klawiszem obok spacji. Do tego klawisz FN, który odpala uruchamianie multimedialnych opcji przy użyciu F1-F12. Oba rozwiązania bardzo praktyczne. Przy sugerowanej cenie 115 zł nie jestem w stanie wskazać rzeczy, których by mi brakowało.
Myszka Fear
"Gryzoń" też zaskakuje swoim wyglądem. Ponownie – czerń i drobne akcenty żółtego. Główne klawisze są wykonane z lekko gumowego materiału. Fajnie czuć je pod palcami, choć całość – zwłaszcza dodatkowe klawisze – sprawiają wrażenie dość tanich, które szybko mogą się zepsuć.
Te dodatkowe klawisze to klasyczne dwa pod kciukiem, idealnie sprawdzające się przy nawigacji po stronach internetowych. Dalej jest scroll, a za nim na środku myszy – ostatnie 3 klawisze. Dwa służą do zmieniania DPI, czyli czułości pracy sensora. Trzeci umożliwia zmianę profilu, które ustawiamy w programie pobieranym za darmo ze strony Tracera. Tam również pobawimy się zakresem DPI oraz kolorami podświetlenia scrolla.
Werdykt
Jeszcze jedna rzecz bardzo zwraca uwagę. To… kabel. Zazwyczaj producenci omijają ten temat. Tymczasem Fear dostało materiałowy, czarno-żółty splot. Bardzo dobrze to wygląda (ponownie - stonowane kolory) i wprowadza drobnę odmianę na zdominowane przez czarne kable biurko.
Podsumujmy. Ładna, szeroka myszka z wygodnymi, lekko gumowymi klawiszami. Miły dla oka, kolorowy splot. Podświetlany scroll i 5 dodatkowych klawiszy - choć dość "budżetowych" w dotyku. Sugerowana cena? 63 zł.
Jestem pod wrażeniem. Za 178 zł dostajemy wyróżniający się, dobrze wyglądający sprzęt. Oba projekty zostały, zgodnie z przeznaczeniem, zrobione pod graczy. Nie jest są to zwykłe, biurowe kontrolery, które ktoś podciągnął pod segment gamingowy i dodał kilka zbędnych bajerów. Wykonanie samych klawiszy myszy i klawiatury mogłoby być znacznie lepsze, ale i tak bardzo wygodnie mi się z nich korzystało. Klawiatura z Biedronki? Dla mnie zdecydowanie gorsza.