Ta gra była hitem lata. Jak dziś radzi sobie Pokemon Go?
Pokemon Go wciąż żyje i ma się dobrze. Choć można odnieść wrażenie, że studio Niantic zrobiło dużo, by podpaść graczom.
“Koniec Pokemon Go” zapowiadany jest mniej więcej od premiery gry. Wielu uważa, że szał prędzej czy później minie, a wakacyjny mobilny hit odejdzie w zapomnienie. Czy rzeczywiście tak się stanie? Choć wyniki finansowe Niantic wciąż imponują - gra zarabia 2 mln dolarów dziennie! - a w sumie studio zarobiło na Pokemon Go już 600 mln dolarów, to w internecie pojawia się coraz więcej głosów pochodzących od rozczarowanych graczy. Prawdziwy koniec się zbliża?
To normalne, że odeszli ci, którzy zainstalowali grę tylko po to, by sprawdzić, o co ten cały szum. Zostali “wierni fani”, których wciąż jest sporo - mowa tu o kilkunastu milionach na całym świecie. Sęk w tym, że twórcy skutecznie zniechęcają ich do rozgrywki.
Gracze narzekają przede wszystkim na brak mapki pozwalającej wyszukać pokemony. Radar był, jednak twórcy go skasowali i obecnie pracują nad nową, ulepszoną wersją. Póki co nie wiadomo, kiedy się pojawi. Alternatywą są więc nieoficjalne mapy, z którymi jednak Niantic walczy, wprowadzając dodatkowe zabezpieczenia. Studio uważa, że zewnętrzne mapy są sprzeczne z duchem gry. Bez oficjalnego radaru trzeba łapać pokemony “na ślepo”, a nie wszystkim się to podoba.
Problemem jest też komunikacja, a właściwie jej brak. Gracze nie wiedzą więc, czy niektóre zmiany, które wprowadziła aktualizacja, są celowym efektem twórców, czy może błędem gry. Jeszcze większym rozczarowaniem jest to, że kolejne zmiany nie są znaczące. Brakuje nowości, które zachęciłyby do dalszej rozgrywki lub powrotu.
Światełkiem w tunelu jest pierwsze oficjalne wydarzenie, zorganizowane z okazji Halloween. Od 26 października do 1 listopada będzie można natrafić na rzadziej występujące pokemony oraz przyznawana będzie podwojona liczba "cukierków". Te otrzymuje się za zebranie pokemonów, a potrzebne są do ich ewolucji. Halloweenowa atrakcja zapowiada się więc nieźle.
Plotki o śmierci Pokemon Go są mocno przesadzone. Świadczy o tym np. komentarz, który znalazłem pod tekstem "Czy Pokemon Go umiera?, opublikowanym na polskim serwisie o grze:
Ja gram nadal i nie uważam, że większość ruchu generują boty. Chodzę ze znajomymi, a oni nie wyglądają mi na boty. Moi znajomi mają innych znajomych, którzy to również mają innych znajomych i wszyscy ciągle grają. Gymy w mojej okolicy są „ruchliwe” i ciągle zmieniają właścicieli, dlatego jeśli chcę coś zająć, to muszę regularnie odwiedzać inne dzielnice. Myślisz, że to boty? Raczej nie. To jest po prostu ułamek graczy z tych milionów, którzy grali regularnie na początku gry. Kiedyś na lurach było 20-50 osób, bo były wakacje i był hajp. Teraz na lurach jest 3-10 osób, a wieczorami małe grupki znajomych. Oczywiste jest, że większość grających już dawno temu przestała grać, ale to nie oznacza, że gra umarła. Pamiętajcie, to iż Wy i Wasi znajomi przestali grać, nie oznacza śmierci gry.
Potwierdzenie tych słów znajdziemy w liczbach. Może i w sierpniu było o 15 mln graczy mniej niż w lipcu, to w jednak całym trzecim kwartale tego roku aż 45 proc. czasu amerykańscy gracze poświęcili na Pokemon Go. Resztę przeznaczyli na… 19 innych gier. Z Pokemon Go na Androidzie wciąż trudno konkurować.
Pokemon Go już doczekało się specjalnych gadżetów, w tym opaski. Mobilny hit ożywił modę na pokemony. W planach jest nawet film i choć nie będzie bazować na Pokemon Go, to i tak ma związek z sukcesem gry. Marka znowu jest na ustach wszystkich, co na pewno cieszy Nintendo. W końcu kolejne odsłony, wydawane na konsolach, mogą sprzedawać się jeszcze lepiej.
Co dalej? Porażkę Pokemon Go wieszczy się, bo w pamięci ma się inny mobilny hit, Angry Birds. W 2015, sześć lat po premierze pierwszej części serii, studio Rovio zmuszone było zwalniać swoich pracowników. Twórcy się pogubili, czego efektem były nie zawsze udane eksperymenty - kolejne części wykorzystywały “wściekłe ptaki”, ale daleko im było do oryginału. Angry Birds stało się jednak komercyjnym symbolem, a film, który do kin trafił w tym roku, bardzo szybko zarobił 150 mln dolarów. Choćby to świadczy o tym, że Pokemon Go nie zginie - w końcu stworki mają znacznie dłuższą historię i fanów znających markę od dawna. Ale Pokemon Go ma jeszcze jedną przewagę - w odróżnieniu od innych mobilnych hitów, wykorzystuje rozszerzoną rzeczywistość. O ile w smartfonowych grach pomysł na rozgrywkę szybko może znudzić - czego Angry Birds jest zresztą doskonałym przykładem - tak AR daje mnóstwo możliwości. Niantic ma więc jeszcze wiele asów w rękawie i choćby dlatego nie warto skreślać tego tytułu. Wciąż olbrzymia baza użytkowników, znana marka i sporo pomysłów na wykorzystanie rozszerzonej rzeczywistości - to sprawi, że Pokemon Go może szybko odzyskać starych graczy i pozyskać nowych.