Recenzja "GRID". Godny następca wspaniałych wyścigów
"GRID" z 2008 roku to jedna z moich ulubionych gier wyścigowych. "GRID" z 2019 roku nie tylko nie zszargał dobrego imienia serii, ale wjechał z piskiem opon na mój prywatny ranking.
W "GRID" jeździ się po prostu świetnie. Kiedy po raz pierwszy zacząłem jechać Porsche 911 i wszedłem w zakręt, a tył samochodu efektownie się przechylił, zareagowałem pełnym radości westchnieniem "wow!". I podobnych wrażeń dostarczała mi każda przesiadka.
Czuć, że auta w "GRID" różnią się od siebie. Pojazdu trzeba się nauczyć, poznać go, sprawdzić, jakie ustawienia są dla niego najlepsze. Tuning pojazdu jest prosty - mamy kilka ustawień związanych z przyspieszeniem czy hamulcami. Przesuwamy suwaki, a one rzeczywiście mają wpływ na to, jak wóz zachowuje się na trasie.
Fani grzebania pod maską mogą być rozczarowani wręcz prostackim systemem, ale dla mnie był w sam raz. Zmieniałem ustawienia, uczyłem się samochodu, czułem satysfakcję, gdy moje przeczucia się sprawdzały i dawały efekt na torze w postaci cennych sekund przewagi. Moim zdaniem Codemasters idealnie to wyważyło - tuning nie kradnie czasu, ale ma wpływ na to, jak się jedzie.
Zobacz też: Galaxy Fold - Wrażenia z premiery prasowej
Nie ma co denerwować się na twórców, bo przecież "GRID" to połączenie symulacyjnego podejścia do wyścigów z czysto zręcznościowym charakterem. Codemaster od lat idealnie stoi w rozkroku, zadowalając jednych i drugich. Na wyższych ustawieniach trudności czuć moc i potęgę szybkich wozów. Nawet grając na padzie musimy momentami się z nimi siłować, żeby nie wypaść z toru. Ich prowadzenie daje jednak ogromną frajdę, jakiej dawno nie czułem grając w wyścigi.
Kierowca kierowcy wilkiem
Atrakcje na torze gwarantuje też sztuczna inteligencja. Wirtualni kierowcy popełniają błędy - zdarza im się wyjechać poza tor lub zderzać się między sobą, tworząc kraksy. Najciekawszy jest jednak system "nemesis". Jeżeli zajdziemy komuś za skórę, np. wjeżdżając komuś w tył, zawodnik od razu staje się naszym rywalem. Nad jego pojazdem zobaczymy ikonkę symbolizującą wkurzoną minę.
To nie tylko kosmetyczny dodatek. Taki kierowca będzie szukał zemsty. Przy każdej możliwej okazji będzie próbował nas zepchnąć lub przynajmniej wytrącić z równowagi. A gdy jedziemy nocą lub w deszczu, sunąc za nami będzie… mrugał światłami! Nawet przy kamerze pokazującej obraz zza samochodu potrafi to delikatnie oślepić i utrudnić prowadzenie.
Gdyby akcje wroga okazały się skuteczne i uderzymy w bandy, tracąc pozycję, możemy przywrócić czas. To stary patent Codemasters, który dalej działa. Możliwość cofnięcia czasu i naprawienia własnego błędu najlepiej pokazuje, że "GRID" nie jest symulacją, która karze za popełnienie najdrobniejszego błędu. Mamy się dobrze bawić i czerpać radość z jazdy. Choć bez przesady - powrotów do przeszłości jest kilka, w zależności od wybranych ustawień.
Jedyne, czego do pełni szczęścia brakuje, to bardziej zróżnicowanych zawodów. W "GRID" chodzi wyłącznie o ściganie, a jedynym wyjątkiem jest tylko rywalizacja o to, kto wykręci najlepszy czas.
GRID - zabrakło jedynie odrobiny szaleństwa
Choć taki zarzut wystawiany pod adresem grze wyścigowej może wydawać się absurdem, to jednak "GRID-owi" naprawdę brakuje pod tym względem nuty szaleństwa. "Wyścigówki" od lat nie są już aż tak konserwatywne i wiele tytułów oferuje np. rywalizację w stylu "kto ostatni na mecie ten odpada". Przydałoby się "GRID-owi" kilka takich przerywników.
Niesprawiedliwa byłaby jednak ocena, że kariera w "GRID" jest nudna. Wręcz przeciwnie. Wyścigów jest dosłownie cała masa. Na dodatek swobodnie możemy przeskakiwać pomiędzy zawodami w różnych klasach. Raz więc możemy ścigać się Porsche 911, by w kolejnym rajdzie wskoczyć za kierownicę klasycznego Mini-Coopera.
Ciekawie jest również za sprawą lokalizacji. Rywalizujemy na prawdziwych motosportowych torach, by po chwili śmigać po ulicach takich miast jak Barcelona, Szanghaj czy Hawana. Są różne warianty tras, więc nie ma mowy, by ziewać i narzekać, że "znowu to samo".
Na dodatek jak "GRID" wygląda! Wyścigi nocne i szczególnie w deszczu to uczta. Ulewa rozmazuje obraz tak, że momentami nie widać, co dzieje się przed nami. Dodajmy do tego utrudnione w deszczu hamowanie, a jazda w takiej pogodzie to zupełnie inna zabawa.
"GRID" jest udany. Ale na PlayStation 5 chcę jeszcze lepszych wyścigów!
Jako że znamy już datę premiery PlayStation 5, możemy powoli podsumowywać obecną generację konsol. Po zagraniu w "GRID" naszła mnie refleksja, że PlayStation 4 wraz z Xboksem One dały nam mało genialnych gier wyścigowych. Szczególnie razi forma spadkowa "Gran Turismo". Nie licząc kolejnych części "Forza Motorsport", trudno znaleźć "ścigałkę", którą zapamiętamy na lata. Na szczęście "GRID" wszystkie wyścigowe sieroty przygarnie i da im wiele godzin dobrej zabawy.
Może nie jest tak rozbudowany, jak byśmy mogli tego oczekiwać. Jeździ się przyjemnie, auta dają mnóstwo satysfakcji, a grafika naprawdę może się podobać. Warto w "GRID" zagrać, licząc na to, że na PlayStation 5 i nowym Xboksie doczekamy się przełomowych wyścigów. A póki co jest "GRID". I jest bardzo dobry.
"GRID" testowałem w wersji na konsoli PlayStation 4. Egzemplarz recenzencki został dostarczony przez Koch Media Poland.