Przez "Fortnite" Brytyjczycy coraz częściej się rozwodzą

Niewtajemniczeni mogliby pomyśleć, że to kolejna zabawa dla dzieci. "Fortnite" jest kolorowe, więc bardzo łatwo wrzucić tytuł na półkę z napisem rozrywka dla najmłodszych. I nawet miliony, które przewijają się w kontekście "Fortnite", mogą tego podejścia nie zmienić - w końcu na turniejach w grę najwięcej zarobił 13-latek. Tytuł pojawia się też na liście najpopularniejszych haseł, których młodzi szukali w sieci podczas wakacji. Niech pozory jednak nie mylą - w "Fortnite" grają też dorośli. I mają przez to problemy.

"Fortnite" już wymienia się jako powód rozwodów w Wielkiej Brytanii - wynika z badań brytyjskiego serwisu Divorce Online. Taka przyczyna pojawiła się w 200 wnioskach, co stanowi około 5 proc. analizowanych przez firmę spraw. Możemy szacować, że problem na świecie jest większy, skoro "Fortnite" to globalny hit - na dużych platformach w "Fortnite" zagrało ponad 125 mln ludzi. A liczba użytkowników tylko rośnie, bo "Fortnite" pojawia się na kolejnych urządzeniach - niedawno na Androidach.

W jaki sposób "Fortnite" może doprowadzić do rozwodu? Autorzy badania tego nie precyzują, ale łatwo domyślić się przyczyn. Przede wszystkim czas rozgrywki - nawet profesjonalni piłkarze grający na mundialu potrafili spędzić przy grze średnio 20 minut dziennie. Mówimy więc o poważnej imprezie, która dla zawodnika jest spełnieniem marzeń - mimo to i tak gwiazdy angielskiej kadry znalazły czas na partyjkę. Nic więc dziwnego, że zwykli Kowalscy mogli siadać do "Fortnite", zamiast spędzać ze sobą czas.

Do tego dochodzą pieniądze. "Fortnite" jest wprawdzie darmowe, ale w grze można wydawać prawdziwe kwoty na wirtualne przedmioty. Dzięki temu twórcy dzieła zarobili już miliard dolarów na sprzedaży wirtualnych rzeczy wykorzystywanych w zabawie. Co miesiąc dochodzą kolejne setki milionów dolarów.

Oczywiście nie przy każdym przypadku rozstania powodem musiało być konkretnie "Fortnite" - w badaniu grę wymienia się obok uzależnienia od pornografii czy serwisów społecznościowych. Ale to kolejny dowód na to, że nawet pozornie niewinna rozrywka może mieć konsekwencje, jak poważny nałóg. A w dzisiejszym świecie to wciąż temat tabu.

- 24-godzinne maratony przed komputerem to był dla mnie standard. W tym czasie nie spałem. Załatwiałem tylko podstawowe potrzeby fizjologiczne. Jadłem fast foody i zupki chińskie z bułką. Oczywiście przy komputerze. Pamiętam, że pewnego razu mieliśmy zrobić z kolegą jakiś wspólny projekt, chyba gazetkę. Oczywiście nawet nie ruszyłem tego aż do ostatniej chwili. Gdy zostały mi dwa dni do deadline’u, zamiast skończyć projekt wpadłem w gamingowy cug. Zaliczyłem 56-godzinny maraton - mówił w rozmowie z Bolesławem Breczko z WP Tech Piotr, 34-latek z Warszawy, który był uzależniony od gier.

Szacuje się, że uzależnionych od gier może być nawet 200 tysięcy osób w Polsce. Wbrew pozorom najwięcej uzależnionych nie jest wśród dzieci i nastolatków, a wśród osób dorosłych. Największa grupę stanowią osoby w wieku 18-35 lat, ale to młodzi dorośli (do 25 lat) najczęściej przychodzą do klinik. Tych jest zresztą za mało, aby leczyć wszystkich uzależnionych. W Polsce jest to ok. 300 placówek, które oferują leczenie.

Jeśli czujesz, że ty lub bliska ci osoba może być uzależniona od gier komputerowych lub cierpieć na inne formy uzależnień behawioralnych (siecioholizm, zakupoholizm, pracoholizm, seksoholizm, etc.) możesz poszukać pomocy w specjalistycznej placówce. Wykaz możesz znaleźć tutaj: Informator o placówkach udzielających pomocy w zakresie uzależnień od hazardu i innych uzależnień behawioralnych.

źródło: rp.pl