Social targi
W oczy najbardziej rzucała się przede wszystkim jedna rzecz. To nie najnowsze bestsellery królowały, a hitowe produkcje multiplayer – "Fornite", "League of Legends" oraz "Counter-Strike". Z jednej strony było to oczywiste.
Z drugiej widok króciutkich kolejek do stoisk z "Assassin's Creed Odyssey", premierowym "Call of Duty: Black Ops 4" (wyszło dokładnie w pierwszy dzień PGA) czy przedpremierowym graniem w "The Division 2", był… dziwny. Ponownie, piątek – mało ludzi. Ale wciąż więcej osób kłębiło się przy dziesiątkach komputerów z sieciówkami.
Co to oznacza? Nie będę się bawił w analityka rynku, ale widzę przede wszystkim jedno. Kultura gamingowa to przede wszystkim społeczność. Na imprezy growe chodzimy głównie po to, aby "pobyć razem". Odpalić te same gry, które mamy w domu, ale ramię w ramię z kumplami i kumpelkami (podkreślam, bo dziewczyn było naprawdę dużo - zupełnie inaczej niż 10 lat temu). Wynieść emocje zza biurka w swoim pokoju, aby wyżyć się albo rywalizować na żywo z siedzącymi obok osobami.
Inna sprawa, że to wynoszenie emocji różnie się odbywa. Nie zawsze w takich słowach i gestach, o jakich chciałoby się pisać pozytywnie.