Polskie imprezy growe - nie mamy się czego wstydzić
Cały czas wydaje Wam się, że Polska jest daleko w tyle za Zachodem? Że brakuje nam pokazów gier z prawdziwego zdarzenia? To znaczy, że przespaliście sporo świetnych imprez. Oto te, które co roku dostarczają nam najwięcej wrażeń.
Od wczesnej wiosny do później jesieni właściwie co kilka tygodni, a w szczytowym okresie nawet i dni, odbywa się w Polsce jakaś ciekawa impreza związana z grami wideo.
Marzec to katowicki Intel Extreme Masters dla fanów e-sportu i grania na komputerach. W kwietniu w Poznaniu odbywa się Pyrkon, festiwal fantastyki, a nie tylko i wyłącznie gier. Tych tam jednak nie brakuje, obie dziedziny od lat się wszak płynnie przenikają.
Maj to branżowy Digital Dragons, czyli konferencja pretendująca do zostania lokalnym GDC z San Francisco - pełna prelekcji ludzi, którzy na grach zjedli zęby. Właściwie w tym samym tygodniu startuje warszawski Pixel Heaven. Dla przeciwwagi po krakowskich Dragonsach, mimo paneli dyskusyjnych, raczej luźny, koncentrujący się na scenie niezależnej, grach retro, a także starych magazynach o grach. Początek czerwca to odbywający się kilkadziesiąt kilometrów dalej, w Nadarzynie pod Warszawą, Good Game.
Po lipcowej przerwie i sierpniowym oddechu (albo wycieczce na niemiecki Gamescom), na jesień, jest jeszcze Poznań Game Arena i Warsaw Games Week. Dwie imprezy pretendujące do zostania "polskim Gamescomem". Wymieniłem tylko te największe, i bardzo subiektywnie patrząc, najciekawsze cykliczne wydarzenia. A mamy przecież jeszcze całą masę mniejszych zlotów, konwentów, wystaw zabytkowego sprzętu do grania czy e-sportowych zawodów. Nawet na juwenaliach odbywają się już turnieje e-sportowe. Gry wideo stają się w Polsce coraz popularniejsze, a także coraz bardziej widoczne, odczarowując mity o zamkniętych w sobie, zapatrzonych w ekrany nastolatkach.
Czerwcowe targi E3 w Los Angeles wciąż pozostają najważniejszą na świecie imprezą grową. Wspomniany już Gamescom rządzi pod względem liczby wystawców, liczby odwiedzających czy nawet metrów kwadratowych targowych hal. Aby zobaczyć szereg przedpremierowych nowości, porozmawiać twarzą w twarz z twórcami gier albo po prostu poznać ludzi dzielących z nami hobby, nie trzeba już jednak ruszać się z kraju. Dla dzisiejszych nastolatków może nie być w tym nic dziwnego, ale uwierzcie - te "naście" lat temu można było tylko pomarzyć o tak łatwym dostępie do tak wielu wydarzeń kulturalnych związanych z grami. Ograniczały się one wówczas głównie do organizowanych przez redakcje czołowych miesięczników o grach zlotów i weekendowych spotkań na giełdach komputerowych.
A dziś? A dziś jest naprawdę dobrze!
Paweł Olszewski
Polygamia