Na świecie brakuje pilotów. Lekarstwem może być... gra "Microsoft Flight Simulator"
Marzysz o karierze pilota? Zagraj w grę. Branża lotnicza wierzy w to, że przyszłoroczna premiera "Microsoft Flight Simulator" sprawi, że chętnych do wykonywania zawodu będzie więcej.
Na całym świecie potrzeba 500 tys. pilotów - wynika z opublikowanych w ubiegłym roku szacunków. Według jednego z raportów Boeinga, tylko w Chinach w najbliższych dwóch dekadach potrzebnych będzie 128,5 tys. osób, które mają uprawnienia, aby siąść za sterami samolotu. Zapotrzebowanie na pilotów wynika z rosnącej liczby połączeń.
Teoretycznie do branży zachęcać powinny zarobki, ale ostatnie strajki załóg lotniczych pokazują, że piloci oczekują wyższych pensji i stabilniejszych warunków. Strajki rzadko kiedy są dobrą reklamą zawodu. Co więc może przyciągnąć do pracy? Odpowiedzią jest… gra komputerowa.
A konkretnie "Microsoft Flight Simulator". I to wcale nie są przechwałki twórców, którzy w ten sposób chcą zachęcić do produkcji. W rozmowie z pcgamesn.com Jorg Neumann przyznał, że nawet producenci samolotów wierzą w to, że symulator lotniczy może być lekarstwem na problemy branży związane z zatrudnieniem.
Zobacz też: Boeing 787 ma poważną lukę. Cały kod Dreamlinera był dostępny w sieci
Rzecz jasna wylatanie nawet kilkudziesięciu godzin w "Microsoft Flight Simulator" nie sprawi, że gracze będą mieli niezbędne umiejętności i będą mogli od razu zacząć pracę. Neumann uważa, że gra może jednak pomóc w wykryciu talentu, a także w rozpoznaniu słabych stron przyszłego ewentualnego kandydata na pilota.
Twórca zwraca uwagę, że kursy przygotowujące do zawodu są niezwykle drogie, a dwukrotne oblanie egzaminu przekreśla szansę na karierę pilota. Gra może być więc niejako "przetarciem", dzięki któremu popchnie niektórych do rozwijania swoich zdolności.
Trzeba pamiętać, że seria symulatorów lotniczych od Microsoftu zawsze cechowała się niezwykłym realizmem. Początki gry sięgają jeszcze lat 70. Symulator z edycji na edycję oferował dokładniejszą grafikę i coraz lepiej pozwalał wczuć się w rolę pilota. Aby jeszcze bardziej przeżyć symulację, gracze zaopatrują się w kilka monitorów, joysticki czy specjalne "kierownice", imitujące prawdziwe sterowanie w samolocie.
Dzięki temu, że technologia poszła do przodu, "Microsoft Flight Simulator" może pochwalić się niemal fotorealistyczną oprawą. Gra dopiero czeka na swoją premierę - zaplanowaną na 2020 rok - ale za sprawą udostępnionych materiałów widzimy, że będzie imponować grafiką:
Najpierw gra, potem praca? To możliwe
Granie na komputerze jako "przygotowanie" do zawodu może niektórym wydawać się absurdem, ale historia zna już podobne przypadki. Ciekawym przykładem jest seria "Football Manager". Ole Gunnar Solskjær już jako początkujący trener przyznawał, że gra pomagała mu ustalać taktykę czy też lepiej poznać rywala. Fani Manchesteru United, patrząc na wyniki swojego zespołu, powiedzą, że dawne "lekcje" przy komputerze raczej nie pomogły, bo obecnie umiejętności trenerskie byłego napastnika są oceniane mizernie.
Swego czasu media rozpisywały się, że 21-letni Vugar Huseynzade został trenerem rezerw FK Baku, bo włodarzy przekonały jego trenerskie umiejętności w "Football Managerze". Prawda była jednak mniej sensacyjna. Owszem, grywał w menadżery, ale posiadał też bardziej praktyczną wiedzę. A przede wszystkim nie został trenerem rezerw, tylko dyrektorem sportowym.
Gracze mogą uzyskać dzięki grze swego rodzaju przewagę. Marcin Matuszewski, bardziej znany jako raper Duże Pe, postanowił zostać agentem piłkarskim, bo wyszukiwanie talentów w grze tak mu się spodobało, że chciał zająć się tym na poważnie. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" przyznawał, że umiejętności zdobytych z perspektywy gracza nie da się wykorzystać w prawdziwym świecie, ale sama baza danych może być pomocnym narzędziem.
Również kierowcy F1 przyznawali, że dzięki grom o wyścigach mogli lepiej przygotować się do rywalizacji - wirtualne treningi pozwalały lepiej poznać tor, po którym jeździli potem w rzeczywistości.