Kupujesz gry na Allegro? Uważaj na sztuczki sprzedawców
Kupienie gry na PC na Allegro to niemal jak safari/survival - napisał na Twitterze Paweł Kamiński, były dziennikarz piszący o grach. Sprawdziliśmy, jak to jest, gdy chce się na Allegro kupić nową grę, nie tylko na komputer. I rzeczywiście: można się pogubić.
Dlaczego gra kosztuje na Allegro 5 zł, a w sklepie w okolicach 200 zł?
"Far Cry 5" za 7,50 zł? "Assassin's Creed: Origins" za 5 zł? Jak to możliwe, skoro np. na Steam pierwszy tytuł kosztuje 249 zł? Pierwsza odpowiedź, jaka ciśnie się na klawiaturę, to oszustwo. Ale zbyt wiele osób kupuje, na dodatek takie konta nie mają nawet negatywnych komentarzy. Rozwiązanie zagadki znajdziemy w opisie aukcji.
Na Allegro bardzo łatwo znaleźć nowe gry w niskich cena
"Zapraszam do zakupu konta z grą" - pisze sprzedawca. To oznacza, że nie kupujemy gry na własność, a jedynie dostęp do konta, z którego mogą korzystać też setki innych osób. Sprzedawca o tym oczywiście informuje, dodając, że takie rozwiązanie "w niczym nie przeszkadza podczas rozgrywki". Nie do końca, wszak sam wcześniej dodaje, że np. tryb sieciowy nie jest możliwy.
Z punktu widzenia moralnego, takie kupowanie gier niewiele różni się od piractwa. W końcu z jednej kopii korzysta mnóstwo użytkowników, a co za tym idzie - wydawca nie zarabia pieniędzy. Za to zarabia sprzedający, co bardzo łatwo policzyć. Skoro gra kosztuje na Steam 250 zł, a na aukcji z dostępem do konta za 5 zł czy 10 zł jest już ponad 100 kupujących, to widzimy, dlaczego taki proceder to czysty i prosty zysk.
"Zagrożeni" są nie tylko pecetowcy, bo również grający na Xboksie One mogą znaleźć atrakcyjne oferty na nowe gry. Niska cena bierze się z tego samego powodu. "Brak możliwości ustawienia konta jako domowe. Konto do gry jest współdzielone, każda próba zmiany danych do konta będzie wiązała się z natychmiastową utratą dostępu. Gra odbywa się tylko offline, na własnym profilu" - wyjaśnia zasady sprzedający.
"Konto na własność"
Tutaj różnice w cenie nie są aż tak duże, ale mimo to oferta i tak jest bardzo opłacalna. Np. na jednej z aukcji możemy kupić "Far Cry 5" za 170 zł, a więc 80 zł zostaje w kieszeni. Na dodatek "na własność" oznacza, że gra rzeczywiście jest nasza, co więcej - sprzedawca zapewnia, że tryb multiplayer działa. O co więc chodzi?
"Aby aktywować grę na Twoim koncie steam będę musiał się na nim zalogować. Możesz zmienić hasło na tymczasowe i wrócić do poprzedniego po tym, jak zakończę aktywację. Gra zostanie dodana do Twojego konta w formie giftu (...) Gra będzie działała tak, jakby była kupiona przez Ciebie albo aktywowana kluczem" - czytamy w opisie.
Kupujac na Allegro nie zawsze mamy pewność, skąd sprzedawca ma kody do gry
Skąd sprzedający ma grę? Nie wiadomo. W negatywnym komentarzu padł zarzut, że kody pochodzą z "nielegalnych źródeł". Inna osoba zwraca uwagę, że po tym, jak sprzedający loguje się na konto, waluta została zamieniona na rosyjską. To pozwala podejrzewać, gdzie kupowane są gry. Czyli w Rosji lub w innych regionach, w których gry kosztują znacznie mniej, niż w Polsce.
Tacy sprzedawcy wykorzystują różnice w kursach walut, by jak głosi stara handlowa zasada: kupić tanio, sprzedać drogo. Tym bardziej że kody do gier na Steam można kupić nie tylko na Steam. Twórcy posiadający swoje konta na platformie mogą generować klucze, ale sprzedawać je na innych stronach. Steam od dawna walczy z takimi praktykami, grożąc, że konto z grą z Rosji aktywowaną w Polsce może zostać zbanowane. Sprzedawcy zapewaniają, że ich produkty są bezpieczne, więc albo Steam aż tak bardzo nie wojuje, albo... cóż, kupujący akceptują ryzyko.
Jest jeszcze jedno źródło kluczy. Bardzo często producenci komputerowego sprzętu dodają np. do kart graficznych kody na gry. Czasami więc ktoś, kto kupił podzespoły, a nie potrzebuje gier, pozbywa się ich i sprzedaje taniej. Zdarzały się jednak przypadki kradzieży takich kluczy, prosto z magazynów producenta. Kiedy więc sprzedawca na aukcji nie przyznaje wprost, skąd pochodzi klucz, powinna zapalić nam się lampka ostrzegawcza.
Patrz, co kupujesz
Na Allegro znaleźć można pudełkowe wydanie "Far Cry 5" za… 1 zł. Jeśli zobaczymy zdjęcia, pomyślimy, że wszystko jest w porządku. Są płyty, są instrukcje. Pomyłka? Wcale nie. Wystarczy przeczytać opis, w którym podkreślono, że do zestawu nie jest dołączany kod aktywacyjny. Dziś każda gra musi być przypisana do Steam (lub Origin czy Uplay), a płytowe wydania są tylko po to, by nie pobierać wielu GB danych. Bez klucza taki zestaw jest jednak bezużyteczny i ma co najwyżej wartość kolekcjonerską.
Jak to możliwe, że ktoś ma na sprzedaż aż 499 pudełek - i każde z wykorzystanym kodem? Możemy się tylko domyślać, że ma to związek ze sprzedażą, o której wspomniałem na samym początku. Kupuje się hurtowo gry z kodami, a potem sprzedaje dostęp do kont, wychodząc przy tym na plus.