Keanu Reeves w Cyberpunku 2077 to dopiero początek. Branżę czeka rewolucja
Rynek gier przyciąga coraz więcej gwiazd, co pokazuje chociażby udział Keanu Reevesa w nadchodzącym "Cyberpunku 2077", czy występ Normana Reedusa i Madsa Mikkelsena w "Death Stranding". Jakie są powody tak dużego zainteresowania branżą?
Branża gier wyszła z niszowego rynku i jest obecnie jedną z najszybciej rozwijających się. Kwoty, które są inwestowane w gry coraz częściej przekraczają budżety filmowe, a nowoczesne rozwiązania technologiczne sprawiają, że granica pomiędzy filmem a grami jest coraz płynniejsza.
Keanu Reeves, który użyczył twarzy i głosu jednej z najważniejszych postaci w nadchodzącym polskim hicie "Cyberpunk 2077", znalazł się na ustach mediów i fanów z całego świata. Pokaz Microsoftu, na którym po raz pierwszy pojawił się Reeves, by potwierdzić swoją rolę w grze odbił się szerokim echem, a liczba fanów "Cyberpunka 2077" niewątpliwie jeszcze urosła.
Gwiazda takich filmów jak "Matrix", "Johnny Mnemonic" czy "John Wick" nie jest jednak jedyną gwiazdą, którą możemy zobaczyć w grze komputerowej. W grze "Death Stranding", która miała niedawno premierę, nie zabrakło dużych nazwisk. W obsadzie znalazł się m.in. Norman Reedus znany z serii "The Walking Death" czy Mads Mikkelsen ("Doctor Strange" czy serial "Hannibal"). Na liście płac w branży gier znajdziemy bardzo dużo gwiazd znanych z filmów czy seriali.
Zobacz też: Keanu Reeves gwiazdą Cyberpunka 2077. "Spodobała mu się postać Johnnie'ego Silverhanda"
Co przyciąga gwiazdy do gier?
Kwestie finansowe to oczywista odpowiedź. To branża o wartości ponad 43 mln dolarów, czym rzuca wyzwanie innym mediom, w tym telewizji i kinom. Jednak aktorzy w wielu wywiadach zauważają również, że chodzi o możliwości. Gry komputerowe pozwalają im w zupełnie inny sposób opowiedzieć historie niż robią to filmy.
- Zostałam aktorką, ponieważ uwielbiam opowiadanie historii - powiedziała Angela Sarafyan, znana z "Westworld", wystąpiła w grze "Telling Lies" - Myślę, że gry pozwalają publiczności na przeżycie zupełnie innych doświadczeń. - Aktorka dodaje także, że bardzo zaskoczył ją fakt, że scenariusz gry miał ponad 220 stron - znacznie więcej niż jakikolwiek scenariusz filmowy z jakim miała wcześniej do czynienia.
"Telling Lies" to jednak stosunkowo krótka gra, którą można przejść w ok. 10 godzin. Na rynku nie brakuje jednak produkcji, których przejście zajmuje 80, czy nawet 150 godzin. Wymaga to od aktorów często poświęcenia o wiele więcej czasu na daną rolę niż w przypadku filmowych produkcji.
- Gry są w tej chwili interesujące dla wielu młodych artystów, którzy chcą korzystać z tego medium w sposób, który do tej pory tak naprawdę nie był używany - mówi Cameron Monaghan, która występuje jako Cal Cal Kestis w "Star Wars Jedi: Fallen Order".
- Wiele studiów gier nie chce współpracować z "aktorami telewizyjnymi", którzy nie mają tak dużego doświadczenia, jak ci przeszkoleni w teatrze - zauważa Janina Gavankar, która grała role w "True Blood" i "Arrow" przed występem w "Star Wars Battlefront II" w 2017 roku. - Nie twierdzę, że to reguła, ale aktorom teatralnym praca przy grach przychodzi łatwiej, dzięki nieco innemu zestawowi umiejętności - dodaje.
Jednak nie tylko aktorzy coraz chętniej biorą udział w grach. Do branży dołączają również producenci, scenarzyści czy reżyserzy
- Fakt, że nagrody BAFTA [Nagrody Brytyjskiej Akademii Filmowej] uznają gry wideo za prawdziwe dzieła sztuki, świadczy o tym, że zmierzamy w tym kierunku - powiedziała Valerie Rose Lohman, gwiazda "Wolfenstein: Youngblood" - Jestem bardzo podekscytowany, widząc, jak ten świat się zmienia i rozwija, gdy ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę, że projekty te otrzymują skrypty godne Oscara.