FIFA 20: Twórcy chwalą się samymi pozytywnymi recenzjami. A średnia ocen od graczy - 1,1/10
Miesiąc po premierze "FIFA 20" EA Sports zaskakuje fanów i rozsyła maila, w którym chwali się... ocenami gry. A te na infografice są wspaniałe. Ale wybór ocen i mediów, które je przyznały, może zastanawiać.
"Są już pierwsze recenzje" - brzmi tytuł maila, który sklep Origin (a więc należący do EA - twórców "FIFA 20") rozesłał graczom. Już samo to brzmi absurdalnie, bo "FIFA 20" na rynku jest od miesiąca. Podobnie jak recenzje, które pojawiły się w okolicach debiutu gry. W tym "już" jest sporo przesady.
To jednak i tak najmniej dziwna rzecz związana z wiadomością od twórców. Zastanawiający jest obrazek, zawierający entuzjastyczne fragmenty recenzji i wysokie oceny. Teoretycznie nie ma się czemu dziwić. Wydawcy lubią chwalić się tym, że ich gra cieszy się uznaniem. Tworzą nawet zwiastuny pełne komplementów. Tyle że wybór EA Sports jest bardzo… subiektywny. I wybiórczy.
Zobacz też: "Gears 5". Twórca mówi o inspiracji powstaniem warszawskim
Zwykle na liście znajdują się te najbardziej znane i prestiżowe zagraniczne media: Eurogamer, Game Informer, ING czy GameSpot. Także sami gracze i dziennikarze, kiedy sprawdzają oceny nowych gier, głównie kierują się notami od topowych serwisów. Logiczne.
Co się jednak dzieje, gdy ci najwięksi nie pochwalili twojej gry? EA Sports poradziło sobie w oczywisty sposób - skupiło się na tych, którzy wlepili wysokie oceny, przymykając oko na krytykę.
Owszem, jest recenzja od GAMINGbible (na Facebooku prawie 6 mln polubień), ale reszta zapewne nie tylko polskiemu graczowi nic nie mówi. Jak ocena od hiszpańskiego pisma "Hobby Consolas". To tak, jakby pisarz chwalił się recenzją książki w gazecie "Głos Swarzędza”, a jednocześnie nie wspominał o opinii największego literackiego periodyku w kraju. Tylko dlatego, że była mniej entuzjastyczna.
W przypadku "FIFA 20" chwalenie samymi "dziewiątkami" razi szczególnie, bo oceny od graczy są fatalne. Wystarczy zerknąć na średnią ocen na Metacritic, gdzie posypały się "jedynki". Jasne, w tych krytycznych notach jest sporo przesady, ale pokazują różnicę pomiędzy odbiorem mediów a użytkowników.
Zresztą średnia od dziennikarzy też nieco różni się od ocen, którymi EA Sports się chwali - na Metacritic.com wynosi jednak i tak całkiem solidne 79/100. To pokazuje jeszcze jeden absurd całej sytuacji. Zabrakło na promocyjnej grafice "7" czy "8", jakby to był powód do wstydu. A przecież to dalej mocne recenzje. Warto podkreślić, że "ósemkę" dały takie znane serwisy jak m.in. "The Guardian", "Gamespot" czy VG247.com.
Właśnie dlatego ściema reklamowej oferty od Origin irytuje. To próba zasugerowania, że wszyscy "FIFA 20" wyłącznie chwalą, obsypując ją medalami.
Wystarczy chwila, by zweryfikować, że "FIFA 20" wcale nie jest tak dobrze oceniana. Grafika promocyjna to nic innego, jak robienie przyszłych kupujących w balona - bo mail zachęca do kupna gry na Origin.
Oczywiście można powiedzieć, że "wszyscy tak robią". To prawda - większość woli skupić się na pozytywach, a na krytykę nie zwraca uwagi. Tyle że nie możemy porównywać chwalenia się ocenami np. w przypadku "Wiedźmina 3" czy świeżego "The Outer Worlds" (gdzie pozytywów jest przytłaczająca większość, a niższe noty to wyjątki) do "FIFA 20", gdzie zdania są bardzo podzielone.
Tym bardziej że mówimy o gigancie. "FIFA 20" i tak sprzedaje się świetnie (nawet w Polsce nowa "FIFA" co tydzień króluje na liście najpopularniejszych tytułów) ze względu na liczbę licencji i wydatków na reklamę. Takie sztuczki nie są potrzebne. Co więcej - tylko denerwują, bo mamy wrażenie, że ktoś próbuje zrobić z nas głupka.