Dying Light 2 to najlepsza gra akcji na Gamescomie. Nie mam wątpliwości

Gęsia skórka i oczy jak 5 złotych. Takie emocje zagwarantował mi pokaz nowego fragmentu "Dying Light 2" wrocławskiego Techlandu. Maraton po mieście pełnym ruin i zombie, gdzie każdą przeszkodę da się sprytnie ominąć, to prawdziwy majstersztyk.

Dying Light 2
Źródło zdjęć: © Techland
Barnaba Siegel

Odcięte od świata miasto umiera. W nocy ulicę przejmują zombie, w dzień zwaśnione frakcje walczą o przetrwanie. Jednym z głównych problemów jest brak świeżej wody. Oto, żeby jej dostarczyć ludziom, mam zadbać ja – Aiden Caldwell. Ale to nie taka prosta sprawa.

Od kubka świeżego płynu dzieli mnie tama oraz chroniona przez tłumy siepaczy organizacja, do tego z siedzibą w zameczku na wyspie. Wysokie mury, kolce, zwodzony most. Czas podjąć negocjacje. A te nigdy nie są łatwe.

Ważna gadka

Nie lubię przyrównywać w każdym aspekcie gier do filmu, jakby młodszy brat miał kompleks, że daleko mu do tego starszego. Ale akurat w kwestii dialogów, reżyserii scenek rozmów i mimiki twarzy kino i telewizja mają naturalną przewagę. Tymczasem takie gry jak "Dying Light 2" pokazują, że ten dystans się mocno skraca.

Kilka scen w obskurnym barze, gdzie spotykam się z lokalnymi szychami - i już widzę, o jakim poziomie mówimy. Rozmowa między silnymi osobowościami jest bardzo naturalna, pełna czytelnych emocji. Mam poczucie, jakbym widział wycinek z dobrego serialu.

Obraz
© Techland

Moja scenka to rozmowa z wysłannikami Colonela, lokalnego watażki, który ma ponoć dostęp do świeżej wody. Negocjacje kończą się kiepsko i stajemy przed niepozornym wyborem. Od niego zależy, jak gra się potoczy dalej – w naprawdę dużym wymiarze. Konsekwencją może być coś tak dużego jak odkrycie ogromnej, nowej części miasta, niedostępnej w żaden inny sposób.

Następca "Assassin's Creed"

Po negocjacjach zaczyna się gonitwa za sprawcami. Nie biegnę jednak przed siebie za żółtym vanem, tylko szukam wysokiego punktu, żeby dostrzec, gdzie zmierza. I dopiero wtedy się zaczyna…

Nie szukamy schodów czy drabiny. Prowadzący prezentację migiem wskakuje na stertę paczek, z nich na dach wozu, chwyta się za wiszącą linę, robi sprawny sus i już jesteśmy w budynku. Jeszcze kilka trików i dostajemy się na dach. Na dachach w post-apokaliptycznym świecie kwitnie życie, ale nie ma czasu na jego podziwianie. Szukamy naszego celu. Jest! Przejeżdża przez most.

Zamiast rozglądać się za środkiem transportu, korzystamy z przewagi wysokości. Zaczyna się maraton po dachu, slalom między przeszkodami, stąpanie po krzywo rzuconych deskach. Dach się kończy – skaczemy na ścianę, odbijamy się i łapiemy czegokolwiek. A jak nie ma za co złapać, podręczna linka zadziała jak liana z dżungli.

Szybka wspinaczka i kontynuujemy sprint. Skok prosto w wielopiętrowy budynek – spadamy przez dziurawe okno, biegniemy dalej i z kopniakiem przebijamy się przez starą ścianę, wyskakujemy z wysokiego piętra, ufając, że spadniemy na jakąś powierzchnię. Błąd, przed nami przepaść. Trudno, otwieramy plecak z podręczną paralotnią i szybujemy do kolejnego daszku.

Obraz
© Techland

Kilka takich akcji i już czuję, że "Dying Light 2" wypełni lukę po starych odsłonach "Assassin's Creeda", gdzie te miejskie ucieczki były fascynujące. A teraz jeszcze krótki sprint po balkonikach, odbicie się od ściany, poziomie huśtnięcie na słupie od latarni i jesteśmy przy vanie. No, prawie…

Ciągły pęd

I gdy od auta dzielą nas już tylko metry, przebiegnięcie przez jedno piętro i brawurowy wyskok, zawala się podłoga. A nawet dwie. Aiden spada wprost do ciemnej hali pełnej zombie. Koniec? Oczywiście, że nie. Ale też nie dobywamy broni, żeby przedzierać się przez tłumy potworów.

W sytuacji opresji oczywiście trzeba sięgnąć po ołów i stal, ale im dłużej patrzyłem się na to, jak gra jeden z twórców, tym bardziej rozumiałem, że tu chodzi o co innego. Jesteśmy w opresji? Mamy czas na kilka wymachów nożem i szukamy wyjścia z pułapki. Mamy "krótkie sekundy" na rozejrzenie się po pomieszczeniu i znalezieniu wyjścia.

Schody? Super. Ale może szybciej będzie, gdy odbijemy się od ściany i gdzieś wdrapiemy. Wejście zastawione? Szukamy szczeliny. W zbutwiałe drzwi wchodzimy z buta. A gdy na skraju dziurawego budynku stoi zombie, porywamy go ze sobą, żeby przyjął całą siłę uderzenia o podłogę czy dach kolejnego budynku. Mocne, brutalne, ale na więcej refleksji nie ma czasu, bo trzeba pędzić dalej.

Czasem powinie nam się noga i z płynnego biegu nici. W gorszych sytuacjach użyjemy specjalnej latarki, która na ułamek sekundy oślepi potwory, albo flary, dezorientujące ofiary na chwilę. Gdy ożywieniec na nas skoczy, możemy zrobić unik albo chwilę się z nim posiłować. Walka to też opcja, ale w niektórych sytuacjach zostaniemy po prostu przytłoczeni masą wroga.

Obraz
© Techland

To samo jest z ludźmi. Tu też korzystanie z przeróżnych przejść, otworów, miejsc do wspinaczki jest wskazane. Ale z pobratymcami łatwiej już stanąć twarzą w twarz i użyć konwencjonalnej broni. Do postapokaliptycznego arsenału, w których zardzewiały kombinerki służą za maczetę, a harpun jest śmiercionośny jak wiązka z lasera, dołącza możliwość wystrzelenia linki i wskoczenia prosto w przeciwnika.

Mniej podobało mi się starcie z mocno opancerzonym ochroniarzem, który zamachiwał się na nas z buzującym energią elektryczną młotem. Jego toporne, przewidywalne ruchy sprawiały, że Aiden miał mnóstwo okazji, aby dziabnąć go swoją maczetą.

Ważne wybory

Gry z tak zwanym otwartym światem to twardy orzech do zgryzienia. Stworzenie swobodnej do eksploracji przestrzeni, w której nie zanudzą nas powtarzające się kółko misje i aktywności, kosztuje dużo czasu, wysiłku i pieniędzy. Techlandowi udało się znaleźć na to swój pomysł.

Jednym z najciekawiej zapowiadających się elementów "Dying Light 2" będą wspomniane wcześniej wybory, która potężnie wpłyną na rozgrywkę. Odkrycie nowej części miasta albo znacząca zmiana tej istniejącej – takich atrakcji, na taką skalę, w grach akcji jeszcze nie było.

Obraz
© Techland

Sukces wydaje się gwarantowany. Finalną wersję gry mamy zobaczyć wiosną 2020 roku na komputery, PlayStation 4 i Xbox One.

Wybrane dla Ciebie

War Hospital. Zwiastun gry o I wojnie światowej
War Hospital. Zwiastun gry o I wojnie światowej
Barn Finders VR: The Pilot. Aukcje magazynowe w VR
Barn Finders VR: The Pilot. Aukcje magazynowe w VR
World of Warcraft. Rzadki przedmiot sprzedany za prawie 15 tys. zł
World of Warcraft. Rzadki przedmiot sprzedany za prawie 15 tys. zł
Gwiazda Call of Duty Mobile zamordowana przez kolegę. Nie miał wyrzutów
Gwiazda Call of Duty Mobile zamordowana przez kolegę. Nie miał wyrzutów
Elon Musk pisze o "Cyberpunku 2077", akcje CD Projektu idą w górę
Elon Musk pisze o "Cyberpunku 2077", akcje CD Projektu idą w górę
WoW Classic. Niezwykle rzadka broń sprzedana za równowartość 20 tysięcy złotych
WoW Classic. Niezwykle rzadka broń sprzedana za równowartość 20 tysięcy złotych
Czy Cyberpunk 2077 to gra 10/10? Moje wrażenia po 45 godzinach
Czy Cyberpunk 2077 to gra 10/10? Moje wrażenia po 45 godzinach
Recenzje Cyberpunk 2077. Ocena 7/10? Oto czym podpadła gra
Recenzje Cyberpunk 2077. Ocena 7/10? Oto czym podpadła gra
Monster Hunter. 10 sekund rasizmu w filmie może słono kosztować
Monster Hunter. 10 sekund rasizmu w filmie może słono kosztować
Dariusz Gnatowski nie żyje. "Boczek" z Kiepskich podkładał głos w grze przygodowej
Dariusz Gnatowski nie żyje. "Boczek" z Kiepskich podkładał głos w grze przygodowej
Nowe, darmowe gry w Epic Games Store. Genialny horror Amnesia i intrygująca strategia Kingdom
Nowe, darmowe gry w Epic Games Store. Genialny horror Amnesia i intrygująca strategia Kingdom
W Cyberpunk 2077 będziemy jeździli Porsche 911. Kultowy samochód przerobili Polacy
W Cyberpunk 2077 będziemy jeździli Porsche 911. Kultowy samochód przerobili Polacy