Duke Nukem doczeka się pełnometrażowego filmu. Czy to dobrze?
Książę z gry "Duke Nukem 3D" to dla graczy postać kultowa. W latach 90. bohater jednej z najpopularniejszych wówczas gier. Czarował muskulaturą i niewybrednymi żartami. Po latach trafi do filmu. Mój entuzjazm studzą jednak fakty.
Skąd ten cały kult? Wszystko zaczęło się na początku lat 90. Wydano wtedy dwie mało znaczące gry na komputery - "Duke Nukem" oraz "Duke Nukem II". Były popularnymi platformówkami, czyli grami zręcznościowymi z widokiem z boku. Sensacją okazała się dopiero trzecia część - "Duke Nukem 3D".
Wydana w 1996 roku była trójwymiarową grą akcji, następczynią takich gier jak "Doom" czy "Wolfenstein 3D". Szokowała rozmiarami poziomów i dbałością o szczegóły. Kolejne plansze były odwzorowaniem fragmentów miast, barów, stacji kosmicznych czy nawet Białego Domu. I chociaz gra została szybko zdeklasowana technologicznie przez pierwszego "Quake'a", przez lata cieszyłą się niesłabnącą popularnością. Doczekała się m.in. wielu pudełek z dodatkowymi poziomami i epizodami.
Późniejsze losy serii nie były już tak różowe. Studio 3D Realms odpowiedzialne za serię ugrzęzło przy produkcji kolejnej odsłony. Miało to trwać kilka lat - ostatecznie zajęło aż 15. A efekt? Porażająco... średni. Wydany w 2011 r. "Duke Nukem Forever" stał się obiektem kpin, a sama rozgrywka odrażała swoją archaicznością.
Od tego czasu twórcy nie osiągnęli nic znaczącego. Gry z całej serii doczekały się kolejnych modyfikacji, wersji na nowe konsole czy smartfony. Nowej gry nie będzie - będzie za to film. Tak w czerwcu zapowiedział Randy Pitchford, szef Gearbox Software, które posiada prawa do serii.
- Pracujemy nad tym. Nie mogę dać oficjalnej zapowiedzi, ale sprawa jest fantastyczna, zgłosiło się do nas wiele firm produkcyjnych. Obecnie staramy się podpisać umowę z jednym z większych studiów - mówił Pitchford. Będzie hit? Szczerze wątpię
Filmy na podstawie gier są złe
Fakty są bezlitosne. Gry na podstawie filmów wiele razy okazywały się świetne. W drugą stronę to niestety nie działa. Przez lata i gracze, i kinomanicy byli męczeni przeciętnymi czy wręcz kiepskimi produkcjami jak "Doom", "BloodRayne" albo "Alone in the Dark". W 2016 ukazały się aż trzy duże dzieła na podstawie gier - "The Angry Birds Movie", "Assassin's Creed" oraz "Warcraft". Były zdecydowanie lepsze, ale wciąż nisko ocenianie przez krytyków i widzów.
Ciężko sądzić, że i tym razem coś się zmieni. Film o Duke'u jest z miejsca skazany na klapę. Tym bardziej, że bohaterem będzie przebrzmiała już gwiazda. Jedyna nadzieja? Produkcja w stylu słynnego "Kung Fury" - zabawnego, pełnego przesady hołdu dla dawnego kina akcji.