Czerwony krzyż na białym tle - ten symbol zna każdy gracz. Ale w grach nie powinien być wykorzystywany
Ten symbol graczom kojarzy się jednoznacznie. Obrywają w wirtualnym świecie, więc od razu wyszukują wzrokiem ratunku, jakim jest apteczka. Wkrótce może jej zabraknąć lub zmieni swój wygląd. "Tradycyjny" nie podoba się Czerwonemu Krzyżowi.
Przeważnie apteczka w grach wygląda tak: plecak czy pudełko z czerwonym krzyż na białym tle. Zbierając ją odzyskuje się siły i można walczyć dalej. Może i nie jest to do końca realistyczny patent - ledwo żyjesz, a na nogi stawia cię zawartość apteczki? - ale w grach powszechny jest od lat. Choć trzeba przyznać, że twórcy z tradycyjnych, wirtualnych apteczek powoli rezygnują, stawiając na automatycznie regenerujące się zdrowie. We współczesnych strzelankach wystarczy się gdzieś schować, chwilę odpocząć, i już wraca się do zdrowia. Zniknąć mogą jednak też z innego powodu.
W niezależnej grze “Prison Architect”, wydanej w 2015 roku, znak czerwonego krzyża na białym tle pojawiał się na wirtualnych karetkach. I to zwróciło uwagę brytyjskiego oddziału Czerwonego Krzyża.
Okazuje się, że umieszczenie mającego pięć pikseli szerokości emblematu na karetkach i plecakach sanitariuszy w grze jest naruszeniem konwencji genewskich z 1949 roku o ochronie ofiar wojny, których sygnatariuszem jest również Wielka Brytania – siedziba autorów "Prison Architect" - pisze portal polygamia.pl.
Sprawa wydaje się nieco absurdalna, ale Czerwony Krzyż od dawna robi wszystko, by wirtualny czerwony krzyż na białym tle w grach się nie pojawiał. Nieświadome wykorzystanie tego symbolu sprawia, że wielu ma wrażenie, że logo jest częścią domeny publicznej i może być używane przez każdego, również komercyjnie. A tak nie jest, trzeba mieć zgodę, o czym twórcy “Prison Architect” się przekonali.
Niewykluczone, że nie tylko o bezprawne wykorzystanie symbolu tu chodzi. Czerwony Krzyż dość krytycznym okiem patrzy na przemoc w grach. A więc poważny znak Czerwonego Krzyża, mający kojarzyć się z niesieniem pomocy poszkodowanym, w świecie wirtualnym jest trochę spłycony. O tym, że symbol kłóci się z ideą organizacji, mówiono już w 2006 roku.
Czasami jednak Czerwony Krzyż sam spłyca swoją działalność. W 2013 roku Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża zaproponował, by w grach przestrzegano konwencje genewskie. Czyli na przykład krytycznie oceniano decyzję grającego o strzelaniu do wirtualnych cywili - tak można było zachować się w jednej z misji “Call of Duty: Modern Warfare 2”.
Pomysłodawcy twierdzili, że gry wojenne - ze względu na grafikę - są już tak realistyczne, że wirtualnym polu bitwy powinny obowiązywać te same zasady, co na prawdziwym. Z jednej strony to ciekawa uwaga, w pewien sposób doceniająca rozwój branży gier. Z drugiej - te, choć próbują grać na naszych emocjach, raczej nigdy do odwzorowania prawdziwej wojny się nie zbliżą. Na szczęście! Postulat Czerwonego Krzyża bardziej więc śmieszył niż zmuszał do myślenia o wirtualnym polu bitwy. Obowiązywanie prawdziwych konwencji genewskich w grach byłoby w pewien sposób obrazą dla tych, którzy walczą i cierpią naprawdę.
Gry i Czerwony Krzyż na szczęście mogą iść ze sobą w parze. W Humble Bundle - akcja, w ramach której kupuje się tanie gry, a pieniądze można przeznaczyć na organizacje charytatywne - wpłacane kwoty da się przydzielić między innymi Amerykańskiemu Czerwonemu Krzyżowi. I tak powinno być zawsze - wirtualny świat niech pozostanie wirtualnym światem, niezwiązany z rzeczywistością. Ale to nie oznacza, że grający nie mogą pomagać prawdziwym poszkodowanym.