Co lepsze - "FIFA" czy "PES"? Wybieramy
Dwie najpopularniejsze piłkarskie gry są już na rynku. Nie wiesz, którą wybrać? Podpowiadamy, jaka wirtualna piłka nożna będzie dla ciebie najlepsza.
"FIFA" i "Pro Evolution Soccer" to piłkarskie serie, które towarzyszą nam od ponad 20 lat. Ich pojedynek można porównać do starć Realu Madryt z Barceloną. Czasami jedna drużyna ma gorszą formę, ale nikt nie ma wątpliwości, że to topowe ekipy. Na wirtualnej murawie jest podobnie.
Od edycji "99" do "FIFY 06" byłem wiernym fanem gry od EA Sports, ale potem przerzuciłem się na "PES-a". Po kilku latach dominacji Konami osłabło, a rządziła “FIFA”, w którą zagrywałem się od 2010 roku do 2014. Od tego czasu "PES" jest coraz mocniejszy, a "FIFA" mimo olbrzymiej popularności wypada po prostu bladziej. Moim zdaniem najnowsza wersja tego nie zmieni i w tym roku "Pro Evolution Soccer 2018" jest najlepszą grą piłkarską na rynku. Ale czy to oznacza, że powinniście ją kupić?
Odpowiedź nie jest wcale taka oczywista. Natomiast brzmi tak: to zależy. Poniżej pokazuję od czego.
Jesteś kibicem reprezentacji Polski - wybierz "Pro Evolution Soccer 2018"
W obu piłkarskich seriach licencjonowana reprezentacja Polski występuje. To oznacza, że nasi zawodnicy mają prawdziwe nazwiska i grają w oryginalnych strojach. Jednak kadra dużo lepiej odwzorowana została w "Pro Evolution Soccer 2018". Nie tylko gwiazdy, jak Robert Lewandowski czy Łukasz Piszczek, mogą pochwalić się wiernie odtworzonymi twarzami, ale też zawodnicy mniej znani - jak np. Krzysztof Mączyński czy Maciej Rybus. Bardzo przyjemnie gra się naszą reprezentacją, gdy piłkarze przypominają swoich prawdziwych odpowiedników.
W "FIFA 18" swojej twarzy nie ma np. Piotr Zieliński czy Grzegorz Krychowiak, natomiast w "Pro Evolution Soccer 2018" wyglądają porządnie. Więcej smaczków, które ucieszą kibica biało-czerwonych, jest w grze Konami, czyli właśnie w "PES-ie". Przed meczem leci hymn, nasza reprezentacja wygląda jak prawdziwa - wyjątkowe chwile dla kibica można przeżywać co wieczór.
Chcesz strzelać jak Polska Armenii - wybierz “FIFĘ 18”
"Nie ma tu brzydkich bramek" - napisał Maciej Kowalik w swojej recenzji na portalu Polygamia.pl. To zdanie definiuje “FIFĘ”. Rzeczywiście każdy gol to "stadiony świata". Jak strzelasz zza pola karnego, to bomba trafi w samo okno albo chociaż muśnie słupek. Gol po dośrodkowaniu to bardzo często strzał z woleja. Skrzydłowy wpada w pole karne, mija 2-3 rywali i pakuje piłkę do siatki. Nawet po uderzeniu piłki głową ta zawsze widowiskowo wpada do bramki.
Akcji nie brakuje, co chwilę coś dzieje się jak nie pod jednym, to pod drugim polem karnym. Nie ma klepania piłki na własnej połowie, nie ma bronienia, jest wymiana ciosów. Czasami "FIFA 18" pod tym względem bardziej przypomina piłkę ręczną lub hokej, a nie piłkę nożną. Nie chcesz nudzić się przed konsolą? Wybierz “FIFĘ”, bo tu dzieje się aż za dużo. Rozegrałem mnóstwo spotkań i tylko raz zdarzył mi się bezbramkowy remis. Za to bardzo często zbliżałem się do wyniku meczu Armenia - Polska. Postaw na "FIFĘ 18", jeśli chcesz go często powtarzać.
Lubisz taktykę i kombinowanie - wybierz “Pro Evolution Soccer 2018”
Ale nie taktykę w wykonaniu Jacka Gmocha albo innej gadającej głowy z telewizyjnego studia. Taktyka w "Pro Evolution Soccer 2018" to nie nudne kreseczki i strzałki. To… poezja. Widać, jak piłkarze ustawiają się na boisku. Jak szukają sobie pozycji, jak dostosowują się do gry rywala. Właśnie dlatego to "PES" jest symulacją piłki nożnej, a "FIFA" jej radosną imitacją. Nie idzie gra skrzydłem? Trzeba próbować atakować z środka boiska. Dośrodkowania nie mają sensu, gdy rywal ma wysokich obrońców, lepiej ominąć ich szybkim, zwinnym napastnikiem. W "PES-ie" każdy mecz jest inny, w "FIFIE" - każdy mecz jest do siebie podobny. Coś za coś.
Owszem, w "FIFIE 18" zawodnicy też szukają sobie wolnego miejsca na boisku, a boczni obrońcy mądrze dołączają do akcji. Ale "FIFA" stawia na widowiskowość i dynamikę, więc tych detali nie widać. Za to prościej wypuścić sobie skrzydłowym piłkę przed siebie, a potem dośrodkować. W "PES-ie" sam nie wiem, co jest najlepszą taktyką, bo to zależy od tego, co dzieje się na boisku. A w “FIFIE” - i tak jest niestety od lat - pewne schematy działają zawsze.
Lubisz otoczkę - wybierz "FIFĘ 18"
"FIFA 18" ma mnóstwo licencji i świetnie robi z nich użytek. Oprawa meczowa w Premier League przypomina telewizyjną relację. Każda drużyna ma swój własny obiekt, a kibice śpiewają charakterystyczne dla nich przyśpiewki. W Bundeslidze czy lidze hiszpańskiej ze stadionami jest gorzej, ale i tak pod względem realizacji można odnieść wrażenie, że to transmisja z telewizji (banery, loga powtórek i tym podobne szczegóły). Lig jest tak dużo, że każdy kibic na świecie poczuje się dopieszczony. Oprócz topowych rozgrywek angielskich, hiszpańskich czy włoskich mamy np. 3 Bundesligę czy naszą rodzimą Ekstraklasę. Jest nawet piłka kobieca!
A "PES"? Owszem, ma licencję na Ligę Mistrzów i Ligę Europy, więc grając w tych rozgrywkach usłyszymy hymny, w tym kultową "kaszankę":
Problem w tym, że co to za Liga Mistrzów, skoro nie ma w niej Bayernu Monachium? Celtiku? I wielu innych drużyn, które występują w europejskich pucharach. Możemy rozegrać karierę w lidze włoskiej, hiszpańskiej, francuskiej czy angielskiej, ale musimy liczyć się z tym, że tylko we Francji znajdziemy wszystkie licencjonowane zespoły. W Hiszpanii brakuje np. Realu Madryt, a we Włoszech - Juventusu. Dzięki fanom pobierzemy plik, który naprawi nazwy zespołów, a nawet doda oryginalne stroje, ale to dla nas dodatkowa robota. Poza tym fani nie zwiększą liczby stadionów, których odpowiedników prawdziwych jest w "Pro Evolution Soccer 2018" bardzo niewiele.
A "FIFA 18" to wszystko ma od razu i to w takiej formie, że chce rozgrywać się mecze tylko po to, by posłuchać kibiców na trybunach albo zobaczyć telewizyjną powtórkę.
Lubisz okienko transferowe - wybierz "FIFĘ 18"
W "Pro Evolution Soccer 2018" w moim trybie kariery Robert Lewandowski przeszedł do Olympiakosu. Uwierzycie w to? O ile "PES" na murawie jest królem realizmu, tak w podejściu do transferów jest kompletnym ignorantem. To psuje odbiór. Za to "FIFA 18" w tej kwestii bardzo udanie odwzorowuje prawdziwe wydarzenia i szaleństwo transferów - np. angielskie drużyny kupują średnich zawodników za 40 mln euro, jak w rzeczywistości. Nowością jest przedstawianie negocjacji w filmowej formie. Gdy składamy ofertę za piłkarza, nasz wirtualny menadżer w biurze spotyka się z trenerem drużyny, z którą chcemy dokonać transakcji. Gdy panowie dogadają się co do sumy, odwiedza nas piłkarz z menadżerem. Negocjujemy warunki kontraktu, możemy się targować. Wprawdzie to trochę romantyczna wizja transferów, ale wygląda to ciekawie. I pozwala poczuć się tak, jakbyśmy naprawdę prowadzili negocjacje.
Lubisz piłkę nożną - wybierz "Pro Evolution Soccer 2018"
Po prostu. Owszem, "FIFA 18" jest widowiskowa, jest świetnie opakowana, ale nie znam kibica, który powiedziałby, że kibicuje danej drużynie, bo ma fajny stadion albo ładną stronę na Facebooku. Najważniejsze jest to, co na murawie. To tam biegają bohaterowie, to tam są nasi idole. A “PES 2018” pokazuje, dlaczego kocha się futbol. Dla nieprawdopodobnych zagrań Neymara, dla przyspieszenia Mbappe, dla dryblingów Messiego, dla strzałów Ronaldo, dla gry Lewandowskiego. W "FIFIE 18" jest tego mniej. Owszem, widać, że na boisku jest Lewandowski albo inna gwiazda, ale tylko po tym, jak wyglądają, a nie jak grają. Dlatego do mnie bardziej przemawia "PES".
Ale to nie oznacza, że taki wirtualny futbol zachwyci każdego. Zrozumiem fana angielskiej piłki, który po pracy chce się zrelaksować, strzelać efektowne gole i mieć wrażenie, że to, co widzi na ekranie, pod względem realizacji przypomina telewizyjną transmisję. Jak widzicie, najlepiej jest mieć te dwie wirtualne piłki u siebie na półce. I ogrywać je w zależności od potrzeb. Ja na co dzień będę grał w “PES-a”, ale już wiem, że od czasu do czasu wrócę do “FIFY”, by zagrać sezon w lidze angielskiej.