Bohaterowie niepozbawieni wad. Recenzja "'Unruly Heroes"
"Unruly Heroes" to jedna z ciekawszych akcyjnych platformówek, która jest dostępna na rynku. Połączenie chińskiej mitologii z wymagającą rozgrywką i doprawienie jej "Raymanowym" sznytem to jej największe zalety, które przykrywają nieliczne wady.
Fabuła jest tak pretekstowa, jak tylko potrafi być. Czterech herosów wyrusza w podróż, by ocalić świat i pokonać tego złego. W tym celu muszą przejść przez kilka różnych, które zostały podzielone na poziomy.
Każdy heros jest nieco inny. Dwóch może wykonać podwójny skok, a dwóch szybować. Każda z postaci ma dostęp do nieco innego rodzaju ataków. Małpa walczy kijem, mnich zebraną energią Chi, świnia używa grabi i swojego przykrego oddechu, a brodaty mięśniak siły swoich muskułów. Każda z postaci ma również własny atak specjalny, którego można użyć w momencie naładowania się specjalnego paska.
Czterech nie zawsze wspaniałych
Między postaciami możemy swobodnie przełączać się w trakcie rozgrywki. To o tyle istotne, bo pełnią też rolę "żyć" – dopóki jedna z nich ma minimum zdrowia, dopóty możemy grać. Śmierć wszystkich wiąże się z powtarzaniem poziomu. A jeśli ktoś zginie w trakcie, pojawia się jako bąbelek, po którego przebiciu powraca z minimalną liczbą zdrowia.
W ten sposób możemy salwować się ratunkiem przed końcem gry – wystarczy, że będziemy "wskrzeszać" naszych bohaterów. Będzie to niezbędne zwłaszcza na późniejszych etapach.
Czasem produkcja będzie od nas wymagać użycia konkretnych mocy. Tylko świnia potrafi napompować się jak balon, a małpa zamienić swój kij w kładkę. Mięśniak z kolei będzie kruszył ściany, a mnich wysyłał pocisk energii. Poza ścianami, wszystkie moce będą dostępne dzięki rozmieszczonym w grze ołtarzom. Każdy jest w kształcie herosa, który może z niego skorzystać, więc rozpoznanie nie stanowi większego problemu. Dodatkowo niektóre z nich będą podzielone na dwie części, ale połączenie ich nie stanowi większego problemu – jest to zagadka z kategorii tych łatwych.
Sama rozgrywka jest bardzo dynamiczna, a tempo zaskakująco dobre jak na dzieło debiutantów. Magic Design Studios nie planowało zrobić gry tak zabójczo szybkiej jak "Rayman". Większy nacisk położono na walki i rozwiązywanie zagadek, choć późniejsze etapy wymagają coraz większej zręczności.
Elementy bijatyki bardzo udały się w "Unruly Heroes". Postaci są responsywne, ich ataki zróżnicowane, a ciosy specjalne dostatecznie potężne. Przełączanie się między herosami w trakcie walki to najlepsza taktyka, bo pozwala nam ograniczyć obrażenia, jakie każdy wojownik przyjmuje, oraz lepiej dostosować ataki do przeciwników. Czasem lepiej użyć cuchnącego oddechu świni, a czasem zasięgowe ataki mnicha będą lepsze. Małpia zręczność kolejnego herosa pozwala na robienie uników i szybkie przejście do bezpiecznego miejsca.
Wspominałem o zróżnicowaniu przeciwników. Od dość podstawowego mięsa armatniego, z czasem będziemy musieli mierzyć się z bardziej zróżnicowaną menażerią: teleportującymi się asasynami, potężnymi strażnikami czy chmarami latających stworów. Walki bywają wymagające, ale nigdy nie przytłaczają.
Co innego bossowie. Ci są podzieleni na trzy etapy. Jak można się domyślić, każdy kolejny jest bardziej wymagający. Dotyczy się to zarówno poszczególnych faz, jak i samych przeciwników. W każdym przypadku musimy ponieść śmierć kilkanaście razy, bo sensem walki jest nauka schematu poszczególnych ataków – jak za starych dobrych lat, musimy wiedzieć, kiedy zaczną spadać ogniste kule, a kiedy ogromna będzie próbowała nas zmiażdżyć.
Potknięcia w podróży
Problemem "Unruly Heroes" jest poziom trudności. Nie chodzi o to, że gra jest za łatwa albo za trudna, ale o dziwnie nierówne zwiększenie wymagań wobec gracza. Przez większość czasu będziemy musieli się postarać, ale nie trafimy na nic, co będzie szczególnie wymagające. Gra będzie toczyć się swoim zwykłym, przyjemnym torem.
Do czasu.
Ostatnie 5-6 poziomów będzie wymagać od nas absurdalnych pokładów zręczności, niesamowitego skupienia, doskonałej zręczności i sporej dozy szczęścia. Wtedy też najmocniej przypomina ostatnie dwa "Raymany" z tą różnicą, że w tamtych grach sterowanie było chirurgicznie wręcz precyzyjne. Poziom niekontrolowanie skacze, kiedy musimy uciekać do gry od morza lawy, albo cisnąć się ciasnym korytarzem, kiedy horda głodnych potworów chce nas dopaść. W takich momentach uwypuklają się pewne problemy gry.
Przede wszystkim sterowanie w takich sytuacjach jest paradoksalnie nieresponsywne. Nie odczuwamy tego w czasie walki, ale nasza postać nie obraca się, kiedy damy klawisz "w tył", tylko zaczyna robić "moonwalk". A w sytuacji, kiedy potrzebujemy każdej sekundy, jest to wyjątkowo irytujące.
Podobnie sprawa ma się z precyzją. Czasem postać rozpozna krawędź platformy i się wespnie na nią, a czasem nie. W sytuacji życia i śmierci drażni to w niesamowity sposób. Nie wiadomo w sumie, co o tym decyduje, po prostu czasem się łapiemy, a czasem nie. Taka niekonsekwencja skutecznie doprowadza do szału.
Mam również pewien problem z dubbingiem postaci. Większość z nich brzmi, jakby pierwszy raz pokładali głos pod cokolwiek. Nie brzmią źle, bo nie wkładają w to serca. Każda z nich stara się jakoś oddać postać, w którą się wciela, ale słychać w tym pewien brak obycia i doświadczenie – nie jest to złe samo w sobie, po prostu ma się wrażenie, że z tych roli można było wycisnąć jeszcze więcej. Zwłaszcza, że dialogi są raczej humorystyczne w stylu "Shreka" niż śmiertelnie poważne.
Na szczęście wady rekompensują również tła. Poziomy są nie tylko ciekawie zaprojektowane, ale bardzo dopieszczone pod kątem graficznym. Rysowana grafika idealnie pasuje do tej dość komiksowej gry. Dzięki temu podbija to wrażenie uczestniczenia w niesamowitej podróży przez między innymi lasy, krainy umarłych i wnętrze wulkanu.
Ostatecznie "Unruly Heroes" nie zawodzi. Jest solidną produkcją, która oferuje nam i przyjemną podróż po poziomach, jak i nieco zbyt nagle zawyżone wyzwanie. Warto jednak zwrócić na nią uwagę – za 80 złotych dostaniemy kilka godzin intensywnej, ciekawej wizualnie rozgrywki w klimatach mitu Dalekiego Wschodu. Nic rewolucyjnego, za to bardzo solidnego.