Amerykańska armia zakłada esportową drużynę
Jak zachęcić młodych do służby w wojsku? W Polsce rozwiesza się plakaty w galeriach handlowych, a w Stanach Zjednoczonych zakłada esportową drużynę. W ten sposób armia chce być na czasie.
Esportowa drużyna amerykańskiej armii chce występować w turniejach. Już ma konta na takich serwisach jak Twitch - służy do transmitowania rozgrywki - chociaż rekrutacja do zespołu trwa. Co ważne, występować w drużynie mogą nawet cywile.
Pomysł z jednej strony jest sprytny. Liczba dołączających do wojska maleje, a dzięki esportowej drużynie amerykańska armia będzie widoczna wszędzie tam, gdzie przebywają ludzie młodzi. Esport to coraz popularniejsza rozrywka. Wystarczy rzucić okiem na liczby w Polsce. W 2018 roku w Spodku znalazło się prawie 170 tys. kibiców oglądających zmagania na żywo podczas Intel Extreme Masters 2018. W sieci publiczność liczona jest w milionach. "Logo" amerykańskiej armii będzie więc pojawiać się w śledzonych transmisjach.
Mam jednak wątpliwości, jak odbierana może być taka kampania promocyjna wojska wśród młodych ludzi. Czy podprogowy przekaz nie będzie brzmiał w stylu: "lubisz strzelać? W wojsku możesz robić to naprawdę"? Środowisko graczy od zawsze stara się przekonywać, że gracze widzą różnicę pomiędzy wydarzeniami na ekranie a prawdziwym światem. Tymczasem armia, wchodząc w esportowe towarzystwo, jakby pokazuje, że na różnice można przymknąć oko i właściwie pasję da się połączyć. Moim zdaniem: lekko ryzykowne przedsięwzięcie.
Oczywiście, mieliśmy już do czynienia z symulatorami pola bitwy, na których trenowali prawdziwi żołnierze. Ale to jednak coś innego. Tym razem nie chodzi o dotarcie do niszy, której zależy na symulacji, tylko wejście do świata rozrywki.
A wojsko to wcale nie zabawa, o czym przekonywał niedawno Bolesław Breczko z WP Tech:
"W sumie spędziłem w wojsku pięć lat – od 2004 do 2009 roku. Zawodowo nie rozwinąłem się w ogóle. Nie zdobyłem nawet jednej umiejętności, która byłaby przydatna w cywilu. Moje życie towarzyskie nie istniało, straciłem kontakt z dawnymi znajomymi, z garstką przyjaciół spotykałem się raz do roku. Wojskowe powiedzenie mówi: 'W wojsku nie ma kolegów, są tylko znajome twarze'. Trudno się z kimś zaprzyjaźnić, jeśli średnio co pół roku całkowicie zmienia się otoczenie (kompanię lub jednostkę).
Każdy medal ma jednak dwie strony, o czym najlepiej świadczy tytuł tekstu: "Wojsko to najgorszy czas w moim życiu. Wojsko to najlepszy czas w moim życiu".