5 powodów, dla których wróciłem do "Diablo III"
Nie każda gra dobrze znosi próbę czasu. "Diablo III" od 5 lat trzyma ten sam poziom. Nadal bawię się przy nim znakomicie. Czemu? Spisałem kilka powodów.
"Diablo III" to klasyczny reprezentant gatunku gier, w których akcja sprowadza się do kilkania na ekranie we wrogów i zbierania wysypujących się z nich łupów. W kilka sekund kładziemy pokotem dziesiątki piekielnych monstrów, co jest zabawą - choć może to brzmi dziwnie - ogromnie satystakcjonującą i przyjemną. Do tego co chwila zdobywamy nową broń i pancerz, które nieraz widocznie wpływają, jak nam idzie. To niejedyne cechy, które przykuły mnie na dłużej do monitora.
1. Prosto i przyjemnie
Ok, dziś gry nie są skomplikowane. Większość wręcz przesadnie doradza nam w trakcie rozgrywki. Ale czasem należy zapamiętać trochę więcej komend czy mieć w głowie różne statystyki. Przydaje się wejść w jedno z wielu menu, aby pobawić się różnymi parametrami, pomyśleć dłużej, jak rozwinąć umiejętności bohatera. Czasem wykonanie misji zajmuje nam trochę czasu, bo trzeba samodzielnie dotrzeć do miejsca akcji.
"Diablo III" jest pod tym względem królem prostoty. Lewy przycisk myszki, prawy przycisk myszki i 4 cyfry od specjalnych umiejętności. Koniec. Już w 15 sekund po rozpoczęciu rozgrywki biegamy po lochach, pustyniach i bagnach, klikamy w co popadnie i zwiewamy, kiedy trzeba. A jeśli do tego gramy na pierwszych dwóch poziomach trudności, w zasadzie nie musimy martwić się o pasek zdrowia bohatera.
2. Jest idealna na kwadrans relaksu
Do "Diablo III" świetnie się wraca w dowolnej chwili. Nie musimy się w nic wczytywać ani przypominać celu misji. Zadanie jest zawsze streszczone w kilku słowach, które widnieją po prawej stronie ekranu. Poza tym po wejściu do świata gra pokazuje nam za pomocą pulsującego obszaru na minimapie, dokąd mamy się udać.
Kilka kliknięć i kontynuujemy grę z grubsza tam, gdzie ją ostatnim razem zostawiliśmy. Na nowej planszy wystarczy trochę pozwiedzać nowy teren, aby dotrzeć do naszego celu. Na miejscu najczęściej urządzamy wielką masakrę potworów, zdobywamy wymagany przedmiot i kolejny etap gry zaliczony. Idealne rozwiązanie, gdy nie chcemy przeznaczać na grę wiele czasu...
Oczywiście jest też ryzyko, że zaczniemy wykonywać kolejne i kolejne misje, a 15 minut zamieni się godzinę.
3. Tu nie da się pogubić
Dziś coraz więcej produkcji oferuje duży otwarty świat. Oznacza to, że co chwila coś kusi nas, aby zejść z głównej ścieżki i pozwiedzać poboczne krainy. Ani się nie obejrzymy, a stracimy kilka godzin i przy tym nie posuniemy głównego wątku fabularnego nawet o milimetr. W "Diablo III" jest inaczej. Plansze są niewielkie, nie spędzimy na nich dużo czasu, a cele misji najczęściej wykonujemy w ciasnych komnatach, gdzie nie bardzo jest co zwiedzać. Słowem - łatwo jest się skoncentrować na głównym celu.
W grze nie pogubimy się również w kontekście rozwoju bohatera. Możemy w dowolnej chwili podmienić umiejętności herosa, zamiast na stałe rozwijać tylko parę talentów (poza momentem walki). Łatwo jest więc zmienić strategię w grze, zamienić w pełni ofensywnego wojownika na takiego, który woli trzymać się na dystans od przeciwników.
4. Walka wciąga
Niezależnie od tego, czy gramy od święta, czy uważamy się za wytrawnych graczy, jest duża szansa, że "Diablo III" wciągnie nas bez reszty swoją mechaniką walki. Tak, opiera się ona na ciągłym klikaniu i sporadycznym odpalaniu specjalnych umiejętności. Ale w tej prostocie jest coś niezwykle satysfakcjonującego - tak jak w obieraniu ziaren słonecznika. Każde kliknięcie myszki to zamaszysty atak ogromnym młotem czy mieczem albo magiczna szarża. Jednym ruchem wykonujemy potężne działania, godne superbohatera.
Kolejnym etapem wtajemniczenia jest przyglądanie się cyferkom i opisom dodatkowych umiejętności. Jeden tryb pozwoli zaatakować z dużą mocą pojedynczego wroga, inny z mniejszą, ale zada obrażenia całej grupie na małym obszarze. I jeszcze spowolni wszystkich siłą mrozu. Ten atak przyspieszy regenerację bohatera, tamten przysporzy dodakowych kłoptów wrogom. Testowanie w boju kolejnych umiejętności to zabawa sama w sobie.
5. Jestem co chwila nagradzany
Wiele gier bardzo ostrożnie raczy nas nowościami. Musimy odczekać wiele godzin, zapłacić mnóstwo wirtualnej waluty czy przejść bardzo trudną misję, aby zdobyć naprawdę porządny oręż dla naszej postaci. "Diablo" od zawsze było przeciwieństwiem tego typu myślenia. Tutaj łupy sypią się na lewo i prawo. Każda wyprawa i wypełnienie głównego celu misji oznacza pełną sakwę przedmiotów - mieczy, kosturów, pancerzy, hełmów, pasów, klejnotów, a czasem i rzadszych przedmiotów.
Większość wyrzucimy lub sprzedamy w miasteczku, ale zawsze może nam się trafić coś lepszego od tego, czego używamy obecnie. Do tego prosty system porównywania nowego elementu z aktualnie używanym pozwala nam błyskawicznie ocenić jego przydatność. Ponownie - nie musimy się przesadnie skupiać, zapamiętywać, analizować. Robimy szybki przegląd zdobyczy, wybieramy, co się nam podoba i ruszamy ponownie na krucjatę przeciwko siłom zła.
Niedawno odświeżyłem sobie "Diablo III", testując nową postać - Nekromantę. To właśnie powyższe powody sprawiły, że zostałem z grą dłużej, niż potrzebowałem tego do testów. A może wy macie inne powody, dla których gracie w "Diablo"?