Trwa ładowanie...

Tak, "Red Dead Redemption 2" to gra roku. I być może całej dekady

Ostatni raz świat tak bardzo czekał na jakąś premierę chyba tylko przy wznowieniu serii "Gwiezdne wojny". "Red Dead Redemption 2" dumnie dołącza do tej absolutnej ekstraklasy. Twórcy słynnej "GTA" przygotowali growy odpowiednik epickiego serialu, gdzie na każdy kolejny odcinek czeka się jak na weekend.

Tak, "Red Dead Redemption 2" to gra roku. I być może całej dekadyŹródło: Rockstar
d7sd08u
d7sd08u

"Red Dead Redemption 2" to western z krwi i kości, utuczony na największych klasykach gatunku. W swoim klimacie i oprawie tak sugestywny, że nawet ciężko go porównać z konkurencją. To nie zabawa w chodzenie od punktu do punktu i strzelanie - choć tego nie brakuje. To opowieść doszczętnie wciągająca, która powtarza sukces obsypanego nagrodami "Wiedźmina 3".

Rockstra
Źródło: Rockstra

Ale przebija polską produkcję światem i tym, co można tam robić. A w "RDR2" – jak na wczasach – można robić wszystko. To wirtualny "Westworld", tylko trzymany na wodzy współczesnego spaghetti westernu.

Pierwsza godzina

Rok 1899, sroga zimna gdzieś po środku Stanów Zjednoczonych. Mój bohater to Arthur Morgan, gangster z zasadami. Jadę z dziwnym konwojem przez pustkowie. Dookoła rwie ostry, świszczący w słuchawkach wiatr, bezustannie zawiewa śnieg, a przez wysoki na kolana biały puch brną konie i powozy.

Rockstar
Źródło: Rockstar

Gdzie jedziemy? Dokąd? Na pewno uciekamy, na pewno jesteśmy na bakier z prawem. Ale mamy ze sobą nie tylko zaprawionych w boju siepaczy, ale i całkiem zwykłych mężczyzn, kobiety, dzieci.

d7sd08u

Wraca zwiadowca i prowadzi nas do opuszczonego gospodarstwa. Część rozpala w kominkach, ja jadę z ekipą dalej. Szukamy ludzi i zapasów. Po kilku minutach kluczenia w śnieżnym półmroku widzimy dom i światło. Czyli ludzie, czyli jedzenie. Ale na Dzikim Zachodzie nic nie jest takie, jak się wydaje.

Rockstar
Źródło: Rockstar

Nieudolnie ukryty pod plandeką na podwórku trup zwiastuje, że coś jest nie tak. I słusznie. "Mieszkańcami" okazują się bandyci, którzy zabili gospodarza i zagnieździli się w domostwie. Chwila westernowej wymiany zdań, którą obserwuję schowany za winklem, i zaczyna się strzelanina. Bandyci padli, jeden ucieka. Wracamy z łupami i przerażoną żoną nieboszczyka, ukrytą w piwnicy.

Niedługo po powrocie kroi się kolejna misja. Zniknął Mały John. Nikomu nie chce się go szukać w czasie przerażającej śnieżycy. Poza Javierem. Dołączam do niego. Wyprawa zamienia się w konno-pieszy rajd po szczytach gór, gdzie momentami wszystko pokrywa mgła. Odnajdujemy pogryzionego przez wielki kompana, oddajemy honorową salwę z obrzyna w wygłodniałą sforę i wracamy.

Rockstar
Źródło: Rockstar

Mija godzina. Spędziłem ją oglądając zamieć, grube, zaśnieżone kapoty kowbojów i słuchając zawodzenia wiatru. Gram i autentycznie czuję ten chłód do tego stopnia, że siedzę na fotelu w swetrze.

d7sd08u

Rób co chcesz

"RDR2" to gra typu open-world. Dosłownie – z otwartym światem, w praktyce – jeździmy tam, gdzie nam się podoba. Nic nas nie krępuje, poza skrajem przygotowanego świata, ale to i tak wirtualny kawał świata. Najważniejsze misje fabularne zawsze mogą poczekać, aż do woli najeździmy się bocznymi duktami, lasami, powspinamy się skały.

W wielu grach ta przestrzeń zionie pustką albo wypełniają ją wycinane jak z szablonu atrakcje. Tutaj jesteśmy niemal zasypani pobocznymi aktywnościami, które możemy uprawiać. W obozie zjemy gulasz, wypijemy piwo i wybierzemy, jak bardzo chcemy przyciąć sobie brodę, wąsy i baczki. Pogadamy z co drugą osobą z ekipy. Potem wsiadamy na konia i ruszamy. Możemy jechać na polowanie, wybrać się do miasta, zbierać materiały specjalne na rozwój naszego obozowiska i – oczywiście – wykonywać dziesiątki pobocznych misji. W międzyczasie trzeba pamiętać, żeby coś zjeść i wypić, nie przegrzać się na słońcu(!), podejść zwierzynę od zawietrznej i uspokoić naszego konia, jeśli sytuacja zrobi się nerwowa.

Rockstar
Źródło: Rockstar

Tylko wiele z tego już było. Czemu więc tak się tym zachwycam? Bo każdą sekundę spędzoną w "Red Dead Redemption 2" nakręca niesamowity klimat, jakiego pozazdrościć może niejeden film.

d7sd08u

Dobry, lepszy, najlepszy

Ludzie z epoki jak żywi, tutaj nikt nie udaje. To nie rubaszny skansen, jak w grach z serii "Assassin's Creed", gdzie słuchamy kiepsko napisanych dialogów i ledwo ocieramy się o atmosferę starożytnego Egiptu, jak zeszłorocznym "Origins". "RDR 2" jest tak sugestywne, że co chwilę zapominam, że to w zasadzie gra.

Już sam akcent aktorów głosowych przyprawia o ciarki. Clint Eastwood i spółka jak żywi. Ale to tak naprawdę tylko dodatek do tego co i jak mówią bohaterowie. Każdy dialog jest jak na wagę złota. Wszystko jest szorstkie, ale i pełne respektu. Gadka szmatka jadących na polowanie kumpli jest jeśli nie pełna interesujących detali, odkrywających historie kolejnych postaci, to tak fajna i naturalna, że podróż mija jak z bicza strzelił.

Rockstar
Źródło: Rockstar

Jeszcze lepiej jest, gdy rozpoczynają się fabularne misje. Te kluczowe dla fabuły, posuwające scenariusz naprzód. Tutaj jest jak w "Ojcu chrzestnym" – nie ma zbędnych słów, nie ma językowej nieporadności, dialogów, które pozostawiają nas w poczuciu, że autorzy nie potrafili dobrze oddać chwili, wciągnąć nas w rozmowę. Wszystko jest tak perfekcyjne, że się boję, czy w którymś momencie ta dobra passa się nie zepsuje.

d7sd08u

W tym miejscu należą się brawa dla polskiego załogi, która tłumaczyła grę. Co prawda oddanie kowbojskiego slangu na nasz język nie jest możliwe, ale mając w uszach oryginalne głosy, a przed oczami polskie napisy, czułem, że wszystko gra.

Rockstar
Źródło: Rockstar

Klimatu dopełniają setki detali, które autorzy raz podstawiają nam pod nos, a raz sami je odnajdujemy na drugim planie. Gigantyczne połacie zielonego terenu z mglistymi górami i drzewami w tle, rwące strumienie, błyszczące w słońcu błoto. Westernowy kostium bohaterów, scena z odpalaniem zapałki od buta, pociąganie z butelek z whiskey. To kolejna gra, która wyznacza nowy standard, do którego przez lata wszyscy będą porównali kolejne produkcje.

d7sd08u

Daleki finał

Kod do gry "Red Dead Redemption 2 dotarł do naszej redakcji dopiero w czwartek w nocy. Mogłem pograć zatem jedynie kilka godzin i na nich oparte są powyższy wrażenia. Licznik pokazuje mi, że ukończyłem dopiero 7% głównego wątku, zatem kilkadziesiąt godzin zabawy przede mną.

Co będzie dalej? Spodziewam się, że tylko lepiej. Świat już wydał werdykt i jest on jednoznaczny – to nie tylko genialna gra, ale jedna z najlepszych w historii. W mediach posypały się "dziesiątki", a średnia ocen dla wersji na Xboksa One, zebrana przez serwis Metarcritic, to aż 98/100. To jasny sygnał, że mamy do czynienia z produkcją, o której będzie się mówiło per "arcydzieło".

Mamy więc tytuł obowiązkowy, który spędzi sen z powiek i młodzieży, i tym, którzy życie dzielą między pracę i rodzinę. I tylko żal cały czas, że zagrają wyłącznie posiadacze konsol PlayStation 4 i Xbox One. Edycji PC nie ma. A czy będzie – nie wiadomo.

d7sd08u
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d7sd08u
Więcej tematów