Sponsoring XXI wieku. Nie flirtują z żywymi osobami tylko ich awatarami
"Sugar daddies", majętni panowie sponsorujący młode kobiety, to zjawisko, które nikogo nie dziwi. A co powiecie na jego wirtualną wersję? Taką, w której wszystko dzieje się wewnątrz sieciowej gry i świecie awatarów?
Jak jest w "realu", wiemy choćby z opowieści, newsów czy filmów. On, "sugar daddy", płaci za towarzystwo. Ona, "sugar baby", zarabia na tej znajomości. Znaczeniowo temu pojęciu, zbiorczo nazywanym "sugar datingiem", blisko do swojskiego sponsoringu lub bycia utrzymankiem/utrzymanką, jeśli szukamy językowych analogii.
Oczywiście sytuacja może występować w rożnych konfiguracjach i nie ogranicza się tylko do opisanej relacji. Kobieta również może znaleźć sobie młodego mężczyznę i zasypać go prezentami w zamian za towarzystwo. Powstały nawet specjalne serwisy randkowe, które kojarzą starsze osoby o zasobnym portfelu i dziurze w sercu, które mogą wypełnić tylko młode ciała.
Flirtując z awatarami
Jednak cyfrowy sugar dating nie ogranicza się tylko i wyłącznie do tego, by ułatwić kojarzenie par, które ostatecznie i tak spotkają się w prawdziwym życiu i staną ze sobą twarzą w twarz. Jest jeszcze jego odmiana, która nie daje nawet pewności, że osoba po drugiej stronie łącza jest tym, za kogo się podaje. Wszystko za sprawą gier MMO, sieciowych gigantów z tętniącym życiem wirtualnym światem
Gry MMO to ogólnie ciekawa sprawa - zwiedzasz wielki obszar na jednym z dostępnych serwerów, wchodzisz w interakcje z graczami z całego globu. Twoja postać jest w pełni modyfikowalna. Jesteś uczestnikiem gry, ale i panem oraz władcą swojego losu. I przy okazji wyglądu, który można dostosować do własnych preferencji.
W grach sieciowych pojawiają się jednak problem. Czasem boss, którego chcemy pokonać, jest za silny, wymarzony miecz za drogi, a legendarny wierzchowiec wydaje się nieosiągalny. Załóżmy na chwilę, że nasz awatar to kobieta, niezależnie od płci, z którą się identyfikujemy. Najlepiej żeby prezentowała standardowe piękno. Wtedy wokół nas może pojawić się cała grupa "męskich" postaci - będą oferować nam pomoc w postaci asysty przy wykonaniu misji, obsypią nas wirtualnym złotem (o realnej wartości) lub oddadzą sprzęt o statucie legendarnego (bardzo drogi). Gdzie haczyk?
Możliwości zrewanżowania się jest całe spektrum. Niektórzy na przykład chcą, by kontrolująca osoba wykonała odpowiedni gest swoim awatarem, korzystając ze specjalnego panelu okazywania emocji. W "Final Fantasy XIV" może to być na przykład komenda /blowkiss – pochylasz się i puszczasz drugiemu graczowi buziaka. W innych grach nie brakuje podobnych gestów - pocałunków, machania ręką, różnych rodzajów tańca.
Cyfrowi sponsorzy oczekują, że w zamian za cyfrowe bogactwo otrzymają coś w rodzaju cyber-striptizu w wykonaniu kierowanej przez drugą osobę postaci. Niektórzy posuwają się dalej i próbują symulować seks dwóch postaci przy pomocy odpowiednich komend.
Tak, cały czas mowa o interakcji między awatarami. Choć jedynym udziałem osób jest zgoda i wpisywanie odpowiednich słów na klawiaturze, to niektórzy gracze potrafią nawet prześladować drugich, byle tylko osiągnąć zamierzony przez siebie cel. Sugar dating w świecie gier sieciowych ma swoje dwa oblicza: wykorzystuje się go do ułatwienia sobie rozgrywki przez wykorzystanie cyfrowych walorów, albo staje się narzędziem opresji i stalkingu. Jedna graczka porównała go do końskich zalotów w postaci gwizdania czy wulgarnych komplementów na ulicy.
"Kiedy grałem w "World Of Warcraft", miałem kilka postaci kobiecych i męskich. Żeńskie awatary dostawały tyle darmowych rzeczy, że zaczęło to być absurdalne" - opisał swoje doświadczenie jeden z użytkowników na forum Resetera. Podobnych wypowiedzi jest znacznie więcej.
"Moja żeńska postać, Mroczny elf, dostała zbroję, bo wyglądała egzotycznie dla kogoś, kto przechodził obok w grze". "Ten syf zdarza mi się za każdym razem w "Final Fantasy XIV". "Byłem jedna z najbogatszych postaci 'Ragnarok Online'. (...) Dziewczyny oferowały mi rozebranie się przed kamerka, licząc na znajomość w grze i część moich wirtualnych pieniędzy". "W 'Ultimie Online' poznałem dziewczynę, która grała jako męska postać, bo przy żeńskiej zasypywały ją różne zaczepki".
Podobnych historii jest więcej. Oczywiście nie brakuje też ludzi, którzy się z takimi sytuacjami nie spotkali. Ale już sama świadomość tego, że ktoś chce oferować warte prawdziwe pieniądze przedmioty za wirtualnego całusa, jest dość dziwna.
Wykorzystując system
Prośby mogą oczywiście posunąć się dalej - zawsze przecież poprosić o telefon, zdjęcia albo przenieść się na wideoczat i zacząć uprawiać cyberseks, tym razem ze prawdziwą walutę. Wszystko jest zależne od tego, jak daleko posunie się osoba proponująca najpierw przedmioty przydatne tylko w danej grze.
Interesujące jest to, że mężczyźni również wykorzystują sponsoring. Po prostu tworzą od nowa żeńskiego awatara i przyjmują wszystkie propozycje i oferty jak leci. Nie muszą przecież nigdy pokazywać swoich prawdziwych twarzy, a na czacie łatwo ukryć swoją prawdziwą tożsamość.
W 2015 opublikowano badanie, z którego wynikało, że "konwencjonalnie ładne" żeńskie awatary miały większą szansę na uzyskania pomocy od innych graczy. Nie dziwi zatem zakładanie nowych profili z żeńskimi postaciami przez mężczyzn. Jednak niezależnie od tego, czy dzieje się to w grze, czy rzeczywistym świecie, narzucanie swojej pomocy, podszyte zresztą oczekiwaniami natury erotycznej, pozostaje problematyczne. I choć niektóre osoby będą korzystały z tej formy pomocy, nie każdy żeński awatar oznacza automatycznie, że osoba nim sterująca oczekuje specjalnego traktowania od innych.