Sony jest na najlepszej drodze, aby 2018 uczynić rokiem wirtualnej rzeczywistości
Sony przypuszcza atak na technologię VR. Tylko w tym roku pojawi się kilkanaście pełnoprawnych tytułów na PlayStation 4. Ten krok może okazać się dla nich przełomowy. A w ślad za tym nie tylko gier, ale całej współczesnej rozrywki w ogóle.
Wirtualna rzeczywistość zapewnia wrażenia nieporównywalne z jakąkolwiek inną technologią. Kina 3D czy inne wynalazki nie dorastają VR-owi do pięt. Zrozumie to jednak tylko ten, kto tego spróbował. I niestety nie zapewni tego "tani odpowiednik", w postaci smartfona i kartonowych gogli. Trzeba tego doświadczyć w profesjonalnym zestawie. Odpowiednia gra zapewnia dawkę adrenaliny porównywalną chyba tylko ze skokiem na bungee. Tylko trwa znacznie dłużej niż minutę.
PlayStation VR
O wirtualnej rzeczywistości mówi się już od ładnych paru lat. Czemu jeszcze mało kto ma ją w domu? Wynika to m.in. z... braku treści. Czyli profesjonalnych gier, filmów i aplikacji. To swoisty paradoks - ludzie nie chcą inwestować w VR, bo nie ma wystarczająco dużo dobrych tytułów – studia nie chcą brać się na poważnie za ich produkcję, bo mało ludzi ma VR. Dodatkowym problemem jest prezentacja i reklama gier. Na zwiastunach oglądancyh na monitorach wyglądają one po prostu nieatrakcyjnie i ktoś, kto nie spróbował wcześniej wirtualnej rzeczywistości nie zrozumie jej fenomenu.
Sony postanowiło to zmienić i uczynić rok 2018 rokiem wirtualnej rzeczywistości. Na zamkniętym pokazie prasowym w Londynie pokazali wybranym redakcjom z całego świata kilkanaście gier VR, które trafią na rynek w tym roku. Niektóre z nich zapierają dech w piersi i wierzę, że są czymś więcej, niż zabawką na jeden wieczór. PlayStation na dobre może wyjść na pozycję lidera w kategorii rozrywki w wirtualnej rzeczywistości.
"Wipeout 2 VR"
Ogromna prędkość, futurystyczne trasy, eksplozje światła i chaotyczna walka o pierwszą pozycję - to wyścigi "Wipeout 2" w pigułce. Nawet w standardowej wersji potrafią przyprawić o zawrót głowy. Wersja VR jest natomiast na tyle intensywna, że niektórzy rezygnują z niej już po kilku minutach. Jeśli chcesz przekonać się na co stać wirtualną rzeczywistość to "Wipeout 2 VR" wykorzystuje ją do granic możliwości.
Jest jeden haczyk. Po jednej sesji zrozumiesz, że żadna inna gra wyścigowa nie zapewni ci nawet ułamka tych emocji, co "Wipeout 2 VR". Wchodzisz w nowy wymiar "ścigałek" na własną odpowiedzialność. Gra jest już dostępna.
"Firewall: Zero Hour"
Pod osłoną nocy zbliżamy się po cichu do budynku. Razem z partnerem obstawiamy drzwi, drugi zespół kontroluje okna. Jednocześnie wrzucamy do środka granaty błyskowe. Rozpoczyna się wymiana ognia. Powalam dwóch przeciwników, ale trzeci trafia mojego partnera. Udzielam mu pomocy. W tym czasie drugi zespół przyciska wroga do ziemi ogniem zaporowym. Jeden z żołnierzy obchodzi budynek z boku i krótką serią eliminuje pozostałych przeciwników.
"Firewall: Zero Hour" to tytuł na który nawet nie wiedziałem, że czekam. To wybuchowa jak dynamit sieciowa jatka w formacie 4 vs 4. Jedna drużyna przeprowadza szturm na obiekt w celu odzyskania wrażliwych danych, druga próbuje odeprzeć atakujących. W idealny sposób łączy klasyczną strzelankę, moduł wieloosobowy i możliwości wirtualnej rzeczywistości. Efektem jest rozgrywka o potężnej dawce adrenaliny, w której ogromną wagę odgrywa współpraca i komunikacja. To zdecydowanie mój numer jeden i czarny koń całej, VR-owej stajni PlayStation, który niebawem stanie się królem na tej platformie.
"Track Lab"
Tworzysz muzykę? Chciałbyś zacząć tworzyć muzykę? Nie masz pojęcia o tworzeniu muzyki? Niezależnie, na które pytanie odpowiedziałeś twierdząco, to "Track Lab" jest grą dla ciebie. Wyobraź sobie, że masz po ręką dostęp do przeogromnego banku dźwięków muzycznych. Możesz je w dowolny sposób układać w sekwencje dzięki niezwykle prostemu, graficznemu interfejsowi. Co do tego, że muzycy i DJ-e pokochają "Track Lab", nie mam wątpliwości. Ale najlepsze jest to, że gra wciąga nawet takiego dyletanta jak ja. Układam klocki, a wszystko gra w rytmie i bez zgrzytów. Magia!
Ale "Track Lab", to nie tylko zabawa. Podczas pokazu prasowego w Londynie muzyka, która rozbrzmiewała w hali, została stworzona właśnie na tej aplikacji. Jej jakość i łatwość tworzenia stoi na tak wysokim poziomie, że wcale bym się nie zdziwił, gdybyśmy niebawem zobaczyli koncerty, na których muzyka nie jest puszczana z laptopa, a tworzona na żywo właśnie w "Track Lab".
"Blood & Truth"
Jestem Johnem Wickiem, Jamesem Bondem i Johnem McLanem w jednym. Jestem ekspertem w posługiwaniu się bronią palną i w sztukach walki. Mało kto może mi podskoczyć. Na pewno nie są to mafijne zbiry, które właśnie stają mi na drodze. "Blood & Truth" to gra akcji w stylu najlepszych hollywoodzkich filmów. Pokazowy poziom mogę podsumować krótko - było głośno, było wybuchowo, było krwawo. Ale też z przymrużeniem oka.
Na uwagę zasługuje najwyższy poziom produkcji zarówno pod względem graficznym, dźwiękowym jak i samej mechaniki gry. Szczególnie zaskoczył mnie ten pierwszy aspekty. Do tego pory większość gier VR-owych nie grzeszyła wysoką rozdzielczością, dalej położone obiekty były zwyczajnie brzydkie. W "Blood & Truth" twórcy po prostu dali radę.
"Dark Eclipse 2"
To pierwszy znany mi przypadek próby zaadoptowania gry typu MOBA do trybu VR. Próba ta jest tym ciekawsza, że wyjątkowo udana. W "Dark Eclipse 2" wcielamy się w gigantycznego czarnoksiężnika, który góruje nad planszą gry i ręcznie (dzięki kontrolorom) zawiaduje swoimi jednostkami. "Dark Eclipse 2" śmiało wypływa na nieznane wody i wyznacza nowy trend. Dzięki temu w przyszłości będziemy mogli zobaczyć więcej strategii i gier MOBA, które dzięki trybowi VR wchodzą na zupełnie nowy poziom. Może w tę samą stronę pójdzie kiedyś "League of Legends" albo "DOTA"?
"The Persistence"
Tu wcielam się w jedynego żywego członka załogi statku kosmicznego, na którym doszło do awarii. Na pokładzie statku, oprócz siedmiu kompanów, znajdował się także komputer z cyfrowo zapisaną świadomością stu kolonistów oraz maszyna zdolna do "drukowania ciał". W wyniku awarii komputer zaczął drukować potwory na podstawie pomieszanego DNA różnych osób.
Teraz jedyną szansą na uratowanie misji jest moja świadomość i wydrukowane przez maszynę ciało. Musże naprawić maszynerię statku unikając potworów lub z nimi walcząc. Ale nie mam się czym martwić, jeśli zginię, to komputer wydrukuje mnie na nowo (sic!). Ja za to będziemy pamiętać własną śmierć. I to nie jedną. Jedyną wadą tej gry może być to, że dla niektórych będzie po prostu... zbyt straszna. Bo horror w VR-ze jest co najmniej dwa razy straszniejszy od tego w kinie.
"Star Child"
"O, w końcu gra VR, w którą będę mógł spokojnie pograć" – tak o "Star Child" mówili znajomi dziennikarze, u których inne, bardziej dynamiczne gry VR wywołują mdłości. "Star Child" jest platformówką, którą oglądamy prawie tak samo jak na ekranie monitora. Kontrolowana przez nas postać porusza się od lewej do prawej, a my widzimy ją z perspektywy trzeciej osoby. Wyklucza to możliwość doznania choroby lokomocyjnej grając w wirtualnej rzeczywistości. Oprócz tego niewątpliwego atutu "Star Child" jest niezwykle klimatyczny. Piękna, fantastyczna grafika i świetna muzyka zapewni wspaniałą przygodę.
"Virtual Rick-ality"
"Rick and Morty" w wirtualnej rzeczywistości. Chyba najłatwiej ten tytuł określić jako przygodówkę w VR. Wcielamy się w klona Morty'ego i wypełniamy różne zadania w świecie z kreskówki. Absurdalny humor. Prosta, ale bardzo dobrze zrobiona grafika. No i świat Ricka i Morty'ego, serialu, który zdobył miliony fanów na całym świecie. To dobry przepis na sukces, choć prywatnie nie jestem fanem kreskówki, więc trochę ciężej było mi się wczuć.
"Salary Man", "Animal Force", "Smash Hit Plunder"
Na koniec kilka mniejszych tytułów, które mimo swej prostej i krótkiej rozgrywki również mają szansę zdobyć rzeszę fanów. Może właśnie ta prostota ich przyciągnie. "Salary Man" to gra logiczna, w której musimy doprowadzić naszego bohatera (pracownika korpo) do wyjścia. Prosta, ale satysfakcjonująca gra w klimacie "wyścigu szczurów" - i to bardzo dobrze oddanym. Momentami aż za dobrze.
"Animal Force" to prosta animowana gra, która posiada dwa tryby. Dla gracza pojedynczego to gra w stylu tower deffence, natomiast w trybie wieloosobowym musimy wykraść posążki z pomieszczenia, a inny gracz strzela w nas pszczołami, których musimy dodatkowo unikać. "Smash Hit Plunder" graficznie przypomina "Minecrafta", a naszym zadaniem jest bieganie po zamku i rozbijanie wszystkiego, co wpadnie nam w ręce oraz zbieranie złotych monet.