Sapkowski i Glukhovsky. Dwa światy, te wirtualne i realne
Gry wideo na podstawie filmów to nic nowego. Jednak adaptacje książek, takie jak "Wiedźmin" i "Metro 2033", to już jednak rzadkość. Zupełnie niespotykaną sytuacją jest natomiast to, żeby autor jednej książki będącej bazą pod grę wyzywał drugiego od "aroganckich skur***li". I to właśnie przez stosunek do gier.
Andrzeja Sapkowskiego przedstawiać w Polsce nie trzeba. To on wymyślił postać Wiedźmina, choć od jego wirtualnej wersji, a właściwie to już aż trzech wersji, ostentacyjnie się dystansuje. Pochodzący z Rosji pisarz Dmitry Glukhovsky stworzył natomiast postapokaliptyczne uniwersum "Metro", które doczekało się dwóch growych adaptacji.
Na tym podobieństwa między pisarzami się jednak kończą, co jest ciekawym zderzeniem dwóch skrajnych podejść do swoich dzieł i ich adaptacji. Andrzej Sapkowski mimo zapewnień, że nie ma nic przeciwko grom wideo jako takim, sam nie gra i w charakterystyczny dla siebie, mocno sarkastyczny sposób podkreśla, że Wiedźmin jest tylko jeden. Oczywiście ten jego, a gra CD Projekt RED "narobiła mu mnóstwo smrodu".
Dmitry Glukhovsky, w przeciwieństwie do Sapkowksiego, nie ograniczył się do sprzedania deweloperowi gry licencji na używanie swojego dzieła. Brał aktywny udział w powstawaniu gier, sam zaproponował współpracę przy tworzeniu scenariusza drugiej odsłony (pierwsza była wierną adaptacją jego pierwszej książki). Skąd tak różne podejścia?
Glukhovsky jest fanem "Fallouta" oraz ukraińskiej serii "S.T.A.L.K.E.R.". Nic więc dziwnego, że napisał utrzymaną w podobnych realiach książkę, a później ochoczo zgodził się na jej adaptację w formie gry wideo. Sapkowski, choć doskonale rozumie realia papierowych gier RPG - w 1995 roku stworzył "Oko Yrrhedesa", jedną z pierwszych wydanych drukiem polskich gier fabularnych - to sam zupełnie nie interesuje się grami wideo. Dodatkowo ma im za złe, że ich popularność przerosła na świecie książki. Nowi czytelnicy często myślą, że wiedźmińska saga została napisana na podstawie gier CD Projektu, co de facto pozycjonuje ją na "literaturopodobnej" półce książek z rozpoznawalnymi okładkami, których wartość określa jedynie cena zadrukowanego papieru. Co oczywiście jest błędne i krzywdzące dla autora.
Tajemnicą poliszynela jest natomiast fakt, że na okładce gier wystarczyłoby umieścić nazwisko tego autora, a saga Sapkowskiego byłaby w tym momencie tak samo rozpoznawalna na świecie, jak ta George’a R.R. Martina - czyli "Gra o tron". W chwili podpisywania umowy nikt najwidoczniej o tym nie pomyślał. Twórcom gry specjalnie na tym nie zależało. Twórcy książki, który otwarcie stwierdził, że nigdy w grę nie wierzył - tym bardziej. Pokłosiem tego braku wiary jest też brak odsetek od sprzedaży produktów CD Projektu. Sapkowski, ekonomista z wykształcenia, umówił się na konkretną kwotę, niezależną od wolumenu sprzedaży. Dla przypomnienia, na wiosnę 2017 CD Projekt RED informował, że komputerowa saga przekroczyła już poziom 25 mln sprzedanych egzemplarzy.
Glukhovsky nie podzielił się ze światem aż takimi konkretami na temat swojej współpracy z twórcami gier. Całkiem sporo wiemy jednak o jego kooperacji z innymi pisarzami. O ile więc świat Wiedźmina jest ekskluzywny, zarezerwowany dla Sapkowskiego, który do fabularnego kanonu o Białym Wilku nikogo nie wpuszcza, Glukhovsky zachowuje się wręcz przeciwnie. Do stworzonego przez siebie tzw. Uniwersum Metro 2033 zaprasza kolejnych autorów, sygnując całość swoim nazwiskiem i pilnując oczywiście jakości książek. Wśród kilkunastu publikacji można znaleźć także polskich pisarzy, którzy Uniwersum Metro 2033 rozszerzyli na przykład o krakowską Nową Hutę. Rosyjskiemu autorowi zupełnie to nie przeszkadzało. Czego nie można powiedzieć o nasilającej się krytyce Sapkowskiego gier o Geralcie z Rivii.
Po kolejnej tyradzie Sapkowskiego o szkodliwości wiedźmińskich RPG-ów dla jego i jego twórczości, to właśnie Glukhovsky otwarcie stwierdził, że polski pisarz to, delikatnie rzecz ujmując, arogant:
Myślę, że całkowicie się myli. I że jest aroganckim sku****em. (...) Bez całej serii gier książkowy "Wiedźmin" nigdy nie zdobyłby tak szalenie wielkiej, międzynarodowej uwagi. (...) Bez tego pozostałby wyłącznie fenomenem w obrębie Europy Wschodniej. To samo tyczy się mojej serii "Metro". Dmitry Glukhovsky, Waypoint/Vice
Jeden pisarz, zdaje się niesłusznie, krytykuje twórców gier, których sukces jest też poniekąd jego sukcesem. Drugi bezpardonowo wyzywa go, podkreślając błąd w jego rozumowaniu. Te skrajne postawy mogące wpłynąć na nasz odbiór książek Sapkowskiego i Glukhovskyego przypominają, że czasem nie warto brać do serca zachowań pisarzy, skupiając się bardziej na tym, co napisali w swoich książkach, a nie w internecie.
Paweł Olszewski
Polygamia.pl