Trwa ładowanie...

Rebelia przeciw narkobossom. Rok po premierze "Ghost Recon: Wildlands" to nadal świetna gra

Boliwia. Cudowne miejsce, w którym egzotyczne lasy i rozległe jeziora przeplatają się z mroźnymi górami i malowniczymi pustkowiami. Sielankę psują wszechobecne macki lokalnej mafii, która sterroryzowała ludność i skorumpowała kraj.

Rebelia przeciw narkobossom. Rok po premierze "Ghost Recon: Wildlands" to nadal świetna graŹródło: Ubisoft
d2b9s1i
d2b9s1i

I już twoja w tym głowa – i ręka na spuście – żeby oczyścić miasta i wsie ze wszystkich dilerów, producentów narkotyków i sicarios. Na tym, w skrócie, polega wydane dokładnie 7 marca zeszłego roku "Ghost Recon: Wildlands". Gra ukazała się na PS4, Xboksie One i pecetach z Windowsem. Przyznaję, że spędziłem z nią swego czasu jakieś bite sto godzin – tak mi się podobała. A jak radzi sobie na dynamicznym rynku gier sieciowych rok po premierze? W ciągu kilku najbliższych dni każdy może przekonać się o tym osobiście – na wszystkich platformach trwa darmowy weekend. Grać można do oporu, a kto złapie bakcyla, ten "Wildlands" będzie mógł kupić od razu z 67 proc. rabatem, a więc w bardzo atrakcyjnej cenie. Ale po kolei…

Cichociemni

Czterech komandosów od zadań niemożliwych zostaje zrzuconych w sam środek obcego kraju. To, ma się rozumieć, ty i inni gracze. Przemieszczacie się od punktu do punktu i miarowo rozpracowujecie rozległą strukturę narkotycznego molocha. Historię poznaje się głównie w drodze – daniem głównym jest rozgrywka.

Kto oglądał chociaż kilka odcinków netfliksowego "Narcos", ten poczuje się jak w domu. Z jednej strony mamy przedzieranie się przez chaszcze do ukrytych plantacji i kryjówek, z drugiej strony – zdradliwe miasteczka z fawelami, gdzie każdy budynek może okazać się pułapką.

d2b9s1i

Pistolety, karabiny, granaty, drony, gogle na podczerwień – to tylko część arsenału do zdobycia. Najczęściej wykorzystujemy go do całkowitej infiltracji pozycji wroga, aby spokojnie, miarowo oczyszczać posterunki. Nadmierny hałas, rozpętanie strzelaniny na samym początku, stanie na środku ulicy, zamiast w trawie czy za osłoną – to wszystko może skończyć się błyskawiczną śmiercią.

Ubisoft
Źródło: Ubisoft

Pod tym względem "Ghost Recon" zachowało tożsamość serii, która zawsze słynęła z taktycznego podejścia. To nie "Call of Duty", w którym z drobnymi przystankami na fabułę bez ustanku napieramy na wroga. Tu niezbędne jest rozpoznanie, opracowanie dobrego planu, precyzja strzałów, wyznaczanie celów kompanom. Dopiero z czasem zdobywamy wprawę, która pozwala na okazjonalne szarże.

Skoro o kompanach mowa – w standardowej wersji towarzyszą nam sterowane przez komputer boty. SI nie przejmuje inicjatywy, nie wszczyna walki bez naszego pozwolenia, tylko czeka na rozwój akcji albo eliminuje wyznaczone cele. Ale "Wildlands" obsługuje też tryb kooperacji do 4 osób. Gra w sieci ma zdecydowanie większe tempo. Warto nawet maksymalnie zwiększyć poziom trudności – wtedy emocje są najsilniejsze.

d2b9s1i

Ciąg dalszy

W premierowej wersji wkraczaliśmy do podzielonego na aż 21 prowincji świata. Cele wyznaczały nam niezliczone ilości zadań pobocznych, generowane losowo wydarzenia oraz wątek główny, w którym docieraliśmy do 26 bossów. W każdej prowincji spędzaliśmy po kilka godzin. "Wildlands" zdecydowanie nie było grą do ukończenia w kilka-kilkanaście godzin. Nie minęło też wiele czasu, a zaczęły pojawiać się dodatki, jeszcze bardziej wydłużające rozgrywkę.

Już w kwietniu 2017 roku pojawiło się duże DLC o nazwie "Narco Road". Inspirowane wyraźnie serią "Szybcy i wściekli", pozwala zagrać jako glina incognito, który wnika w struktury mafii. Zaznajemy ekskluzywnego życia jako narkoganster – czekają nas rajdy monster truckami, motorami, autami doładowanymi napędem nitro. Ale nawet na chwilę nie rezygnujemy z gotowości bojowej.

Ubisoft
Źródło: Ubisoft

W czerwcu Ubisoft przedstawił kolejne DLC – "Fallen Ghost". Tym razem postawiono na zdecydowanie poważniejszy klimat. Głównym przeciwnikiem nie są imprezujące gangi, ale grupa Los Extranjeros (dosł. "cudzoziemcy"), powołana by wyeliminować obywateli USA z całej Boliwii. W jej skład wchodzą: elitarni snajperzy zabijający jednym strzałem; grubo opancerzeni strzelcy; członkowie sił specjalnych z kamuflażem optycznym, nie do namierzenia zwykłym dronem; oraz eksperci od zagłuszania elektroniki, z którymi musimy walczyć wyłącznie "analogowo".

d2b9s1i

Gracze przeciw graczom

Oprócz regularnych misji, twórcy zapowiadali także tryb, na który czekało wielu – PvP, czyli starcia graczy przeciw graczom. Otwarte testy beta ruszyły we wrześniu, a od 10 października nowa opcja na stałe zagościła w grze. Walki odbywają się w systemie czterech na czterech, a my wybieramy jedną z 3 klas głównych (szturmowiec, strzelec wyborowy i klasa wspierająca), z których każda ma po 4 specjalizacje.

Od jesieni 2017 roku tryb PvP doczekał się szeregu ważnych aktualizacji, stale dodających nowe klasy, bronie, mapy czy tryby. Od listopada co miesiąc gracze dostają nowe elementy. Jednym z najciekawszych był "Jungle Storm", w którym polowaliśmy na… predatora. Tak, tego predatora z filmu. W styczniu dodano dwie nowy mapy przeznaczone pod tryb "Ewakuacja", czyli odbijanie zakładnika i przeszkadzanie w tym samym zadaniu drużynie przeciwnej.

Ubisoft
Źródło: Ubisoft

Słowem – dzieje się. Gry sieciowe, a taką w dużej mierze jest produkcja Ubisoftu, w dzisiejszych czasach żyją dzięki dodatkom, które trzymają graczy przy konsolach. Na rynku jest tyle innych produkcji, że takie utrzymanie uwagi nie jest łatwym zadaniem. Tutaj producent wypada wręcz wzorowo. Od momentu premiery nie grałem może codziennie, ale z pewnością regularnie – i tak nazbierało się tych godzin całkiem sporo.

d2b9s1i

Co dalej?

7 marca minął rok od wydania gry. Czy to czas na "Ghost Recon: Wildlands 2"? Zdecydowanie nie, bo, jak widać, "jedynka" ciągle ma się świetnie. Ubisoft potwierdził drugi rok produkcji – co dla graczy oznacza, rzecz jasna, kolejne dodatki. I zaczyna z naprawdę grubej rury.

Od 10 kwietnia przez zaledwie miesiąc weźmiemy w udział w "Special Operations". Co w nich takiego specjalnego? Choćby to, że jednym z bohaterów jest… Sam Fisher, bohater legendarnej serii "Splinter Cell". Co prawda my się w niego nie wcielimy, ale nasz oddział "Duchów" pomoże mu w wykonaniu szpiegowskiej misji. Sami skorzystamy z wyposażonych w sonar gogli jako klasa "Eszelon" w zwykłych meczach lub w nowym trybie "Sabotaż" w PvP.

Jak ten dodatek prezentuje się w akcji, można przekonać się dzięki jego oficjalnemu zwiastunowi:

"Wildlands" nie zwalnia tempa, twórcy oferują fanom kolejny karnet na nadchodzące dodatki (tzw. "season pass"). Kto wie, że będzie w tym roku regularnie do gry wracał, może z góry zakupić dostęp do nachodzących paczek DLC i przy okazji oszczędzić (kupowanie ich pojedynczo wyszłoby drożej) oraz dostać kilka bonusów. Ja wiem i szykuję się na minimum kolejne sto godzin.

d2b9s1i

A kto jeszcze nie grał, ten trafił na idealny moment, by sprawdzić, czy warto. Jedna z najlepszych i najładniejszych gier 2017 roku w ten weekend będzie dostępna zupełnie za darmo. Wystarczy znaleźć ją w cyfrowym sklepie na PS4 bądź Xboksie One – albo na Steamie w przypadku pecetowców. To nie jest demo – udostępniana jest pełna gra. A jeśli wam się spodoba, to będziecie ją mogli od razu kupić, z aż 67-procentową zniżką. Moim zdaniem – warto.

Artykuł powstał we współpracy z firmą Ubisoft

d2b9s1i
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2b9s1i
Więcej tematów