Premiera konsoli Xbox One X. Wrażenia po tygodniu użytkowania
7 listopada to wielki dzień dla Microsoftu, premiera nowego wcielenia konsoli Xbox One. Gigant z Redmond prężył muskuły i gwarantował, że do tej pory gry nie wyglądały tak pięknie, jak na wersji X. Sprawdzamy, jak to wszystko wygląda w rzeczywistości.
Najpierw był tajemniczy "Project Scorpio". Dywagowano, czy ledwo po 4 latach od premiery Xboksa One Microsoft zdecydował się na otworzenie nowej generacji konsol. Okazało się, że za szumną nazwą stoi kolejne wcielenie sprzętu. Jego najważniejsze cechy to natywna obsługa rozdzielczości 4K (zamiast skalowania z rozdzielczości 2K, czyli Full HD), najlepsza moc obliczeniowa spośród konsol oraz obsługa Ultra HD Blu-rayów, czyli płyt z filmami w 4K.
Zainteresowanie sprzętem było niemałe, choć nie wiadomo, jak przełożyło się na przedpremierowe zamówienia w sklepach. Microsoft póki co nie upublicznia żadnych danych. Z chęcią za to przedstawia, jaki hardware ma nowe wcielenie Xboksa, nazywanego przez twórców "bestią".
Dane techniczne
W Xboksie One X znalazł się nowy procesor. Nadal jest to 8 rdzeni, ale AMD Jaguar 1,75 GHz został zamieniony na Jaguara Evolved o prędkości 2,3 GHz. Nowa karta graficzna posiada zdecydowanie większe taktowanie (1172 Mhz) i trzy razy więcej shaderów. Dysk twardy – pełny 1 TB.
Ale oczkiem w głowie Microsoftu były słynne teraflopy (FLOPS), czyli moc obliczeniowa całego sprzętu. Zeszłoroczne starcie z PlayStation 4 zostało pod tym względem zdecydowanie przegrane. Xbox One S z 2016 roku posiadał 1,4 TFLOPS (minimalnie więcej od wersji premierowej), podczas gdy wydane w tym samym roku PS4 Pro aż 4,12. Teraz jest nowy król – Xbox One X to 6 teraflopów.
Zwiększyła się też współdzielona przez procesor i kartę graficzną pamięć, z 8 GB w systemie DDR3 na 12 GB w DDR5. Wszystko po to, aby dostarczyć nam natywne 4K. Misja się udała – z liczb wyraźnie wynika, że Xbox One X to najmocniejsza konsola na rynku. Ale nie jest tania.
Cena
Ustalona przez wydawcę kwota na premierę nie jest niska – to 499 euro, a w Polsce 2199 zł. Za tyle zamówimy zarówno na stronie polskiego oddziału Microsoftu, jak i w sklepach z elektroniką czy grami. Taniej póki co nie ma. Nie widać też niestety tak zwany "bundli", czyli zestawów konsoli razem z grą.
To drożej niż w przypadku zeszłorocznej premiery PS4 Pro. Tu europejska cena wynosiła 399 euro, a w Polsce ceny wahały się między 1750 a 1900 zł. Wychodzi zatem na to, że xboksowa wersja X jest nie tylko najpotężniejsza, ale także najdroższa spośród wszystkich wersji konsol obecnej generacji.
Czy to oznacza, że kupujemy "gołą" konsolę"? Nie do końca. W pudełku, oprócz pada, jest też zdrapka z kodem na abonament Gold oraz Game Pass. Dzięki pierwszemu dodamy na stałe do kolekcji kilka wybranych przez MS gier, dzięki drugiemu na paręnaści dni przetestujemy dowolne z ponad 100 gier wydanych w ostatnich latach na konsolę.
Konfiguracja
Wersja X jest zgrabna. Waży ok. 3,5 kg, czyli niewiele więcej niż 2 butelki wody. Można spokojnie przenieść ją jedną ręką, transport w plecaku do znajomego też nie będzie problemem. Po podłączeniu do TV rozpoczyna się krótka konfiguracja, trochę dłuższa aktualizacja i jesteśmy w głównym menu.
To mój pierwszy, dłuższy kontakt z Xboksem One w ogóle. Do tej pory grałem tylko na pokazach, ale nie miałem do czynienia z jego interfejsem. I po przesiadce z PS4 jest to lekki szok. Zamiast estetycznego minimalizmu, tu rządzi chaos ikon, opcji i kolorów. Po kilku dniach zaczynam się przyzwyczajać, ale wciąż nie podoba mi się nadmiar i pstrokatość.
Upewniam się w menu opcji, że opcja grafiki 4K jest włączona. W PS4 niestety trzeba było o to zadbać. Pobieram zestaw gier i czekam, czy grafika faktycznie mnie powali.
Odpalamy
Do 7 listopada przygotowane zostało kilkadziesiąt patchy aktualizujących różne gry, aby działały w natywnej rozdzielczości 4K. Niektóre tytuły zyskały tez obsługę HDR. Pełną listę można znaleźć na oficjalnej stronie Microsoftu.
Na start wybieram cztery tytuły – "Call of Duty: WWII", "Forza Motorsport 7", "Assassin’s Creed: Origins" oraz "Gears of War 4". Wszystko wyglądają świetnie.
Największe wrażenie zrobił na mnie zdecydowanie "Asasyn". Przed premierą narzekałem trochę, że to wciąż ten sam silnik graficzny, co w poprzednich częściach i gra wygląda generalnie trochę "nieświeżo". Tak, wciąż wiele tu uproszczeń, gra nie przywiązuje wagi do detali na poziomie ultra – pojedyncze kamienne bloki czy piasek lecący spod nóg na pustyni wygląda średnio, gdy przyjrzymy się z bliska.
Natomiast "Origins" jako pełny obrazek jest znakomite. Fantastyczne widoki, przepiękna głębia dalekich planów, fajnie zrobiona roślinność, poprawna woda w większych zbiornikach, dużo przyjemnych dla oka drobiazgów na egipskich uliczkach. Zrobiłem krótkie porównanie identycznych scen w wersji na PS4 Pro oraz Xboksa One X i nie mam wątpliwości – medal zdobywa konsola Microsoftu.
Różnice nie są potężne, ale w detalach, takich jak animacje postaci, widzę, że Xbox radzi sobie lepiej. Jednak najbardziej zauważalna jest liczba klatek. Niestety, pomimo mocy konsoli, MS nie był w stanie zapewnić nam stałych 60 klatek na sekundę, czyli gwarancji idealnie płynnej rozgrywki. Jednocześnie nie przykleił na stałe 30 klatek, w wielu miejscach obraz stawał się zdecydowanie bardziej płynny. Ale medal ma też drugą stronę. W miejscach, z których rozciąga się daleki widok na miasta, liczba klatek potrafi gwałtownie spaść i czuć lekkie zwolnienie gry.
Kolejny przystanek to właśnie wydane "Call of Duty: WWII". O samej grze więcej będę jeszcze pisał w osobnym artykule, teraz krótko o grafice. Nie jest to niestety tytuł dobry do promowania mocy konsoli, bo gra w wersji dla jednego gracza miesza bardzo ładne elementy z dość przeciętnymi teksturami. Ale, tak jak w przypadku "Asasyna", z daleka, gdy dajemy się porwać akcji i nie przyglądamy szczegółom, wygląda dobrze. Jeszcze więcej zyskuje w trybie multiplayer, gdzie tekstury obiektów, po których biegamy, zostały fajnie dopracowane. A jeśli chodzi o płynność – tu spadków nie uświadczyłem żadnych.
"Call of Duty: WWII"
Trochę mieszane uczucia mam w przypadku "Gears of War 4", czyli ostatniej części jednej z flagowych produkcji na Xboksa. Podobnie jak "Origins", to gra korzystająca z wysłużonego już silnika graficznego. I to niestety widać w wielu miejscach. Dziwię się trochę, że właśnie takie gry wybrano do promocji nowej wersji konsoli.
Na koniec został najbardziej wdzięczny tytuł, czyli "Forza Motorsport 7". Zaliczyłem dwa kółka na długiej trasie, pokazującej i fragmenty toru wyścigowego, i trochę pleneru. I jest to być może najładniejsza gra samochodowa tego roku. Graficznie podoba mi się bardziej od "Gran Turismo Sport", zwłaszcza jeśli chodzi o dalekie tła.
W co grać?
Oficjalna premiera konsoli odbyła się 7 już listopada. Domyślam się, że wciąż będą trwały pracy nad poprawkami. Mi zdarzył się jedno zawieszenie gry. Z kolei po powrocie do menu głównego ikony łapią przedziwny, zniekształcający kolory filtr. Nie podobało mi się też, że start konsoli i niektórych gier trwał trochę za długo. Kilkadziesiąt sekund patrzenia w zielony ekran ze znaczkiem X na start nie jest fajne. To niby drobiazgi, ale domyślam się, że wydając ponad 2000 złotych na konsolę każdy woli mieć wszystko dopięte na ostatni guzik.
Porównanie "Asasyna" na X i PS4 Pro pokazało mi, że różnica w działaniu nie jest specjalnie duża. Owszem, jeśli ktoś spędza przed konsolą mnóstwo godzin tygodniowo, z pewnością dostrzeże różne detale. Ja staram się grać przynajmniej kilka godzin w tygodniu i dla mnie różnica ta nie jest powalająca – ale zauważalna.
"Super Lucky's Adventure"
Ale bardziej martwi mnie inna kwestia. Przez lata platformy przyzwyczaiły nas do tego, że kuszą do zakupu nie tylko hardwarem, ale też grami. Przez ostatni 1,5 roku Sony "pozamiatało" – dwie części "Uncharted", znakomicie przyjęte RPG akcji "Horizon Zero Dawn", wymagający "Nioh" i "Nier: Automata", zaskakujące "Hellblade: Senua’s Sacrafice", "The Last Guardian". To potężny katalog znakomitych gier, w które albo już grałem, albo czekają na swoją kolej.
Tymczasem na starcie Xbox One X stawia przede wszystkim na gry… ogólnie dostępne. A jeśli chodzi o tytuły własne, to tu są lekkie braki. Największą nowością jest "Forza" – świetna gra wyścigowa, ale też niezbyt zaskakująca. Są wydane rok temu "Gearsy 4", z serii, która nie budzi już tego entuzjazmu, co kilka lat temu. Co poza tym? Dwie gry kierowane do ewidentnie młodszych graczy ("Rush: A Disney-Pixar Adventure" oraz "Disneyland Adventures") i jeden zręcznościowy "Super Lucky's Tale". Tu co prawda również cała stylistyska ewidentnie dopasowana jest do młodszych, ale nie ukrywajmy, że i starsi lubią poskakać po platformach i pozbierać ukryte skarby.
Pomijając kilka starszych tytułów, to niestety koniec. Brakuje zarówno fajnych, nowych gier na premierę, jak i po prostu takich, które mogłyby tę moc sprzętu faktycznie pokazać. Dobrze bawiłem się przy kilku wymienionych wyżej grach, ale nie poczułem niczego przełomowego. Czegoś, co czuje się, gdy zmienia się po kilku latach komputer na nowy.
Konsole mam dopiero od tygodnia. Mogłem ją sprawdzić przed premierą, ale to dla mnie wciąż za mało czasu, aby pokusić się o recenzję. Będę z pewnością intensywnie jej używał przez najbliższe tygodnie i podzielę się kolejnymi wrażeniami. Ekskluzywnych dla platformy gier nagle nie przybędzie, ale może odnajdę nowe walory w użytkowaniu sprzętu i gorących tytułach tej jesieni.