Potrzebowała kilku miesięcy, by przebić "Counter-Strike'a". Fenomen "PlayerUnknown's Battlegrounds"
Na mapie ląduje do 100 osób bez żadnego wyposażenia. Ich cel jest prosty - uzbroić się i wyeliminować pozostałych. Nowa część "Igrzysk śmierci"? Nie, to "PlayerUnknown's Battlegrounds". Gra, która podbiła serca graczy, choć nie miała swojej premiery. Skąd bierze się fenomen tej produkcji?
100 wchodzi, jeden wychodzi – tak w skrócie można opisać zasady w "PlayerUnknown’s Battlegrounds" (PUBG). Gracz ląduje na spadochronie na mapie, nie posiadając przy sobie żadnego ekwipunku – ten jest generowany losowo na terenie, gdzie toczy się rozgrywka. Do tego co kilka minut obszar walki się zmniejsza – jeśli znajdziemy się poza wyznaczonym terenie, otrzymujemy obrażenia, które mogą poskutkować śmiercią postaci. Walka toczy się do momentu, aż na planszy pozostanie jeden gracz.
Nie masz na czym zagrać? Tak się naprawia komputery
Igrzyska cyfrowej śmierci
Pomysł kojarzy się we wspomnianych już "Igrzyskach Śmierci", swoje korzenie ma jednak w japońskim filmie z 2000 roku o nazwie "Battle Royale", w którym uczniowie liceum w ramach dorocznych rozgrywek walczyli ze sobą na śmierć i życie. Od tytułu tej kontrowersyjnej produkcji zaczerpnięto również nazwę dla tego specyficznego gatunku gier. A za jego ojca uważa się irlandzkiego twórcę gier, Brendana Greene’a, czyli twórcę PUBG.
Początkowo Greene (w sieci znany jako PlayerUnknown) stworzył moda do innej gry, "ARMA 2". Inspirację do "DayZ: Battle Royale" czerpał właśnie z filmu z Kraju Kwitnącej Wiśni. Jednak ograniczenia silnika tego tytułu nie pozwalały Greene’owi na wprowadzenie elementów, które zawarł w swojej wizji. W 2015 roku przygotował moda do kolejnej części serii – "ARMA 3".
Później Greene zaczął pracę w roli konsultanta dla Sony Online Entertaintment (obecnie Daybreak Game Company), które zainteresowało się jego pracą. W tym okresie (początek 2016 roku) powstała gra online "H1Z1: King of the Kill". Greene zakończył współpracę z Sony, rozpoczynając kolejny rozdział swojej kariery.
Greene rozpoczął współpracę z południowokoreańskim deweloperem Bluehole – twórcami m.in. gry MMO "TERA Online". Pochodzący z Irlandii twórca przeprowadził się na Daleki Wschód, gdzie od początku 2016 rozwijał projekt PUBG. Gra od marca 2017 roku jest dostępna w modelu Early Access. Z miejsca podbiła serca graczy – dość powiedzieć, że łącznie czas grania to już 25 tysięcy lat.
Więcej niż marketing
Gra przekroczyła właśnie granice 9 milionów sprzedanych egzemplarzy w serwisie Steam. Ba, konsekwentnie zbliża się do liczby jednego miliona grających jednocześnie graczy – w ostatnim szczycie jednocześnie walczyło ze sobą ponad 970 tysięcy graczy. PUBG potrzebował kilku miesięcy, by przegonić wydaną w 2013 roku "DOTA 2" i "Counter Strike: Global Offensive" z 2012 roku. Oba tytuły to top najczęściej ogrywanych na Steamie.
Jednak pytanie o ten fenomen dalej pozostaje w mocy. Dlatego zapytałem Tadeusza Zielińskiego ze studia Flying Wild Hog o to, co stoi za fenomenem PUBG.
– Sukces tej gry tak naprawdę nie powinien dziwić, bo Greene nad swoją wizję pracuje od przeszło pięciu lat – wyjaśnia. – Jego znajomość z Youtuberami oraz streamerami na Twitchu pozwoliła na to, by gra była obecna w świadomości graczy. Jeszcze przed wypuszczeniem Early Access udostępnił grę influencerom. Dzięki ich dużym zasięgom PUBG dotarł do milionów – dodaje.
Gra obecnie znajduje się w Top3 najchętniej oglądanych gier serwisu Twitch, zaraz obok "League of Legends" i "Hearthstone". Jednak nie tylko sam marketing jest istotny w kontekście sukcesu PUBG, podkreśla Zieliński.
- "PlayerUnknown’s…" bardzo sprawnie łączy elementy poważnej symulacji z grą zręcznościową. Każdy gracz startuje w tym samym czasie i na takich samych zasadach. Do tego nie ma systemu odradzania się – jeśli zginąłeś, to dla ciebie koniec gry w danej rundzie. To powoduje, że rozgrywka jest znacznie bardziej intensywna i emocjonująca. Nie trzeba też czekać na nową grę – giniesz w sesji, i zaraz możesz zacząć następną. W ciągu minuty znowu walczysz – wymienia.– Nie dochodzi do sytuacji, w której przeciwnik odradza się za twoimi plecami, jak np. w "Call of Duty". Nie jest też konieczne udzielanie się na czacie, więc gracze nie są zmuszeni wysłuchiwać obelg w swoim kierunku, jak ma to miejsce w innych tytułach MMO – wyjaśnia.
Warte podkreślenia jest to, że cały czas mówimy o grze, która znajduje się w fazie Early Access. Pełna wersja ma ukazać się w czwartym kwartale 2017 roku, jednak nie jest to pewna data – możliwe, że premiera zostanie przesunięta w czasie. Na pewno można jednak stwierdzić, że we wszelkiej maści podsumowaniach i rankingach pod koniec tego roku PUBG ma pewną, i zapewnie wysoką, pozycję.