"Polska ma już spektakularne sukcesy z „Wiedźminem” na czele" - wywiad z Jarosławem Gowinem
Gracze dobrze wiedzą, na jakim poziomie stoją polskie produkcje. Doceniło je również państwo. Ministerialny program GameINN ma za zadanie wspierać firmy, w tworzeniu jeszcze lepszych gier. Czy to dobra inwestycja?
GameINN to program finansowania polskich twórców gier wideo. Skąd wziął się pomysł na niego?
Jarosław Gowin: Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego stara się stymulować rozwój tych dziedzin , które mają największy potencjał, żeby zwiększyć poziom innowacyjności polskiej gospodarki. Czynimy to za pośrednictwem Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR). Po rozmowach z branżą oraz wnikliwej analizie doszliśmy do wniosku, że jednym z takich bardzo obiecujących obszarów są gry wideo.
Tu Polska ma już spektakularne sukcesy z „Wiedźminem” na czele, ale potencjał polskich firm jest dużo większy. Uważamy, że w ciągu najbliższych kilku lat Polska może stać się jednym z potentatów, jeżeli chodzi o produkcję gier wideo. Mamy znakomitych programistów i artystów. Mamy młode, dynamicznie rozwijające się firmy.
Brakuje tylko pieniędzy.
Żeby konkurować na rynkach światowych, polski sektor gier potrzebuje wsparcia ze strony państwa. Temu służył pierwszy konkurs w ramach programu GameINN, zrealizowany w ubiegłym roku. Planowaliśmy przeznaczyć 80 mln złotych, ale zainteresowanie było tak duże, a poziom wniosków tak wysoki, że zwiększyliśmy dotacje do 117 mln. W kwietniu tego roku ogłosiliśmy drugą edycję GameINN. 100 mln trafi głównie do małych i średnich firm z branży komputerowej.
Gry miały różną prasę. Pisało się o nich, że są szkodliwe. Albo że nie są dobrym sposobem na spędzanie w wolnego czasu. Ministerstwo nie miało żadnych obaw związanych z takim odbiorem gier przez ludzi?
Byłoby bezsensem obrażać się na rzeczywistość. Żyjemy w świecie pełnym wirtualnych treści. Gry wideo rozwijają się na całym świecie i wiadomo, że młodzi Polacy też będą z tych gier korzystać.
Mam oczywiście świadomość, że poziom i wpływ poszczególnych gier bywa zróżnicowany. Są gry epatujące okrucieństwem czy uczące bezduszności, instrumentalnego traktowania człowieka. Ale są gry znakomicie rozwijające wyobraźnię czy umiejętność strategicznego myślenia. Jest też – na czym bardzo mi zależy jako Ministrowi Nauki i Szkolnictwa Wyższego – bardzo poważny segment gier o dużym przekazie edukacyjnym.
Zatem w ramach konkursu odrzucane będą gry z treściami przeznaczonymi dla dorosłego odbiorcy? Albo te o zbyt małej wartości edukacyjnej?
Ministerstwo nie ingeruje w żaden sposób w to, jaki charakter mają mieć nagrodzone w konkursie wnioski. Co do zasady, GameINN finansuje rozwój technologii tworzenia gier, a nie konkretne tytuły. NCBR zaprosił do współpracy przy wyłanianiu zwycięzców znakomitych ekspertów. Jestem przekonany, że potrafią wskazać rozwiązania, które mają zarówno potencjał czysto biznesowy, jak i intelektualny.
Gry wideo to obszar, który bardziej kojarzy się z kulturą niż nauką. Czemu to właśnie Ministerstwo Nauki, a nie Minerstwo Kultury, postanowiło dotować twórców gier?
Obszar gier łączy w sobie potencjał naukowy, programistyczny, z obszarem artystycznym. Dobra gra komputerowa musi mieć nie tylko odpowiednią oprawę. Musi być także świetnie przemyślana od strony naukowo-intelektualnej czy stricte informatycznej.
Ja patrzę na sektor gier przede wszystkim jako na sektor gospodarczy. Pojmuję swoją rolę jako ministra nauki nieco inaczej niż moi poprzednicy. Dlatego dużo większy nacisk kładę na związki nauki z gospodarką. Nieprzypadkowo nasze Ministerstwo przygotowało dwie ustawy o innowacyjności. Pierwsza weszła w życie 1 stycznia tego roku. Myśląc właśnie o związkach nauki i gospodarki, wybraliśmy sektor gier wideo jako jeden z przykładów, w których te dwie dziedziny mogą osiągnąć synergię. Współdziałać, by wypracować lepszy efekt niż oddzielnie.
Pula z pierwszego programu już została rozdana. 117 mln złotych poszło do autorów 40 wniosków. Na jakie konkretnie efekty czeka pana resort?
Te efekty będą bardzo łatwe do zweryfikowania – mam na myśli długofalowy poziom sprzedaży gier i udział polskiego sektora gier w całym światowym obrocie. Choć nadal jest on stosunkowo niski, w ostatnich latach systematycznie rośnie. Wartość światowego rynku gier za rok 2016 szacuje się na ok. 356 mld złotych. Wartość polskiego rynku gier została oszacowana na ponad 1,85 mld. Do roku 2019 wartość polskiego rynku powinna wzrosną do ok. 2.23 mld zł. W skali globalnej to obecnie ok. 0,5 % całego rynku, ale liczę na to, że dzięki naszemu programowi ten udział zostanie przynajmniej podwojony.
Niektóre gry mogą powstać już niedługo, na inne będziemy czekali latami.
Pieniądze z tego programu mają być kołem zamachowym rozwoju gospodarczego. Cel biznesowy jest z mojego punktu widzenia najistotniejszy. Program GameINN ma być dźwignią dla rozwoju gospodarczego. Skutkiem ubocznym ma być też podniesienie poziomu badań w dziedzinie technik cyfrowych.
Niektóre firmy z poprzedniej edycji są wyraźnie nastawione na konkretne, zagraniczne rynki, na przykład azjatyckie, pomijając niemal całkiem ten polski. To nie jest problemem?
Nie. Gospodarka rozwija się przede wszystkim przez eksport, a w sektorze gier ten potencjał jest bardzo wysoki. Program sektorowy GameINN ma na celu zwiększenie konkurencyjności krajowego sektora producentów gier wideo na rynku globalnym w perspektywie roku 2023.
Jak firmy będą rozliczane ze swojej działalności? W przypadku gry powstającej od zera to łatwe zadanie. Ale do konkursu zgłaszano też projekty bardzo szczegółowe, dotyczące powstających już gier. Nie będzie problemu z weryfikacją, czy podjęto właściwy wybór, przekazując firmie X pieniądze?
Programy sektorowe finansowane są ze środków unijnych. To narzuca zarówno firmom, jak i operatorowi tych działań, czyli NCBR, dokładne kryteria ewaluacji – czyli oceny tego, jak pieniądze są wykorzystywane. Jestem spokojny, że uda się tę ewaluację przeprowadzić precyzyjnie.
Ważne jest dla mnie to, abyśmy tu w Polsce nie stwarzali żadnych dodatkowych barier utrudniających firmom elastyczne wykorzystywanie tych pieniędzy. Przepisy unijne są czasem aż nadmiernie szczegółowe – nie ma potrzeby, abyśmy do tych przepisów dodawali jeszcze jakieś własne.
Mówi pan o barierach. Niektórzy twórcy uważają, że takimi barierami są wysokie obciążanie względem państwa i bardziej od dotacji przydałoby im się obniżenie podatków czy wprowadzenie ulg.
To szerszy problem dotyczący tego, jak stymulować rozwój gospodarczy. Podzielam ten punkt widzenia, że gospodarka lepiej rozwija się przez ulgi podatkowe, a nie dotacje, ale czasem skuteczne są również te ostatnie. Żyjemy tu i teraz, jesteśmy członkiem Unii. To wiąże się zarówno z pewnymi ograniczeniami, jak i dodatkowymi szansami. Jedną z tych szans jest właśnie korzystanie z funduszy unijnych. Skoro możemy je zaproponować sektorowi gier wideo, to trzeba to robić.
Osobna sprawa to długofalowe działania Ministerstwa Finansów czy Ministerstwa Pracy, zmierzające do obniżenia ciężarów podatkowych. Dużym obciążeniem dla małych firm czy start-upów jest ZUS. Rząd przygotowuje już rozwiązania, które pomogą mikrofirmom w fazie rozwojowej.
Pierwszy GameINN postawił pewne wątpliwości, czy dotacje dotarły w dobre miejsca. Olbrzymie kwoty dostali m.in. twórcy „Wiedźmina”, którzy już osiągnęli globalny sukces i sławę. Czy dotacje nie przydałyby się mniejszym firmom?
W pierwszej edycji mikro i małe firmy otrzymały ponad polowe alokacji, w drugiej edycji spłynęło do nas 90 wniosków, z czego większość to są wnioski złożone właśnie przez małe firmy. Jestem przekonany, że teraz większa część z tych 100 mln trafi właśnie do nich. Ale w konkursie rozstrzygającym kryterium jest jakość wniosku.
Gry komputerowe mogą być wspaniałą promocją dla kraju. „Wiedźmin” pod tym względem odegrał niezwykle pozytywną rolę. Zastanawialiśmy się nad tym, czy nie ogłosić specjalnego konkursu, który byłby dedykowany grom popularyzującym Polskę, polską historię, ale także osiągnięcia polskiej nauki. Myślę, że w przyszłości taki konkurs powstanie.